Zejdler znów pominięty przez Kaczmarka

Prawie miesiąc temu, 24 września, Łukasz Zejdler po raz ostatni znalazł się w kadrze meczowej Widzewa. Od tego czasu całkowicie wypadł z dwudziestki i musi się zadowolić regularną grą w rezerwach, a także oglądaniem spotkań pierwszej drużyny z trybun.

Do rozgrywek II ligi zgłoszonych zostało dwudziestu dwóch zawodników Widzewa. Wśród nich jest trzeci bramkarz Jakub Mikołajczak, a więc tak naprawdę trener Marcin Kaczmarek przed każdą kolejką musi dokonać wyboru tylko jednego gracza, którego zabraknie w kadrze. Oczywiście, o ile w zespole nie ma kontuzji czy zawieszeń za kartki.

Najliczniej obsadzoną pozycją w pierwszej drużynie jest z kolei środek pomocy. Po przyjściu na al. Piłsudskiego Mateusza Możdżenia, szkoleniowiec łodzian ma tam do dyspozycji aż pięciu piłkarzy. Nic więc dziwnego, że to właśnie jeden z nich odsyłany jest na trybuny. Na początku sezonu był to najczęściej kontuzjowany Marcel Gąsior, gdy ten wrócił jednak do zdrowia, to rola ta przypadła Zejdlerowi.

Do tej kwestii odniósł się też na konferencji prasowej po meczu z GKS trener Kaczmarek. „Mamy dwadzieścia miejsc w kadrze i zawsze to jest kwestia decyzji. Łukasz nie łapie się, bo na dziś oceniam, że inni zawodnicy są w lepszej dyspozycji od niego” – krótko skomentował opiekun Widzewa.

Zejdler musi więc na razie skupić się na pracy na treningach i grze w rezerwach. W drugiej drużynie pomocnik jednak również specjalnie nie zachwyca i nie stara się za wszelką cenę udowodnić swojej przydatności do drużyny, tak jak rok temu zrobił to Daniel Mąka. Trudno więc dziwić się decyzji szkoleniowca.

Tak czy inaczej, już w sobotę Łukasz Zejdler powinien po ponad miesiącu przerwy wrócić do kadry meczowej Widzewa, bo za kartki wypadł z niej Łukasz Kosakiewicz. Czy pierwszy raz od 31 sierpnia pojawi się na boisku, czy całe spotkanie ze Stalą Stalowa Wola przesiedzi na ławce rezerwowych, dowiemy się dopiero za kilka dni.