Zdaniem Stanowskiego Widzew oferował Peszce fortunę. Sporo przesadził

Przed kilkunastoma dniami gruchnęła wiadomość, że Widzew sonduje możliwość sprowadzenia Sławomira Peszki. Temat dość szybko stał się nieaktualny, ponieważ zawodnik związał się z krakowską Wisła. Coś jednak było na rzeczy.

Informacje o zainteresowaniu byłym reprezentantem Polski wielu kibiców przyjęło z wielką rezerwą. Wtórowali im nawet dobrze orientujący się w widzewskich sprawach dziennikarze, sugerując, że przy Piłsudskiego na wiadomości o potencjalnym hicie transferowym mieli reagować czkawką. Ze śmiechu. Szybkie przenosiny na Reymonta miały jeszcze spotęgować wątpliwości.

O tym, że Widzew faktycznie interesował się doświadczonym skrzydłowym, pisało niewielu, w tym WTM. Doniesienia te, potwierdził właśnie czołowy polski dziennikarz Krzysztof Stanowski, który w swoim artykule na temat Wisły przywołał temat Peszki. Zdaniem właściciela portalu „Weszło”, łodzianie mieli oferować piłkarzowi fortunę. Bo tak trzeba nazwać propozycję wynagrodzenia na poziomie 80 tysięcy złotych ze strony zaledwie II-ligowego klubu.

Stanowski w swoim przekazie zawarł prawdziwą informację, odnośnie zainteresowania 33-latkiem, ale podana kwota, według naszej wiedzy, jest jednak mocno zawyżona. W rzeczywistości w Łodzi byli skłonni zapłacić Peszce sumę czterokrotnie niższą. Liczono, że 20 tysięcy złotych oszczędności przekona Lechię Gdańsk, która płaciła karnie zesłanemu do rezerw graczowi przeszło 100 tysięcy złotych, do wypożyczenia go.

Osobą, z którą kontaktował się Widzew, był menadżer zawodnika, Tomasz Hajto. Opcja przeprowadzki do II ligi nie została początkowo odrzucona przez zawodnika, ale zablokowana przez gdańszczan. Zdaniem szefów Lechii proponowany udział w wynagrodzeniu Sławomira Peszki był zbyt mały. Wkroczenie do akcji przez Wisłę Kraków natychmiastowo wywróciło plany RTS. Transfer do „Białej Gwiazdy” obniży kontrakt pomocnika jedynie o połowę.