Zasłużona porażka z Lechem Poznań (analiza)

3 lutego 2025, 10:50 | Autor:

Piątek wieczór, 31 stycznia 2025 roku – ta data była stanowczo wyczekiwana przez wszystkich sympatyków Widzewa Łódź. Z każdym kolejnym dniem, a później nawet godziną, napięcie rosło. Wieści o narastających kontuzjach oraz zawirowaniach transferowych, dotyczących najlepszego strzelca, nie napawały optymizmem przed starciem z „Kolejorzem”. Wynik 1:4 – tylu bramek drużyna prowadzona przez Daniela Myśliwca jeszcze nigdy nie straciła w jednym meczu. Dziś, gdy emocje już opadły, można na spokojnie przeanalizować przyczyny tej porażki.

Rozdział 1 – Problemy kadrowe w każdej formacji

Trudno przypomnieć sobie sytuację, w której kadra czerwono-biało-czerwonych była tak osłabiona pod względem podstawowych zawodników. Szczególną uwagę należy zwrócić na formację defensywną. Obecnie w ekipie Widzewa Łódź nie ma ani jednego nominalnego prawego obrońcy. Daniel Myśliwiec próbował załatać tę lukę, testując Pawła Kwiatkowskiego na tej pozycji. Eksperyment ten można było zauważyć podczas tureckich przygotowań w meczach z Zagłębiem Lubin oraz FC Feronikeli. Beznadziejna gra w obronie przeciwko „Miedziowym” oraz niski poziom sportowy Kosowian wcale nie utwierdziły trenera w przekonaniu o słuszności tej koncepcji. W ostatnim tygodniu przed meczem z Lechem Poznań sztab szkoleniowy postawił na nietypowe rozwiązanie, które miało pozostać tajne do momentu ogłoszenia kadry. Rzeczywistość okazała się jednak inna – plany wyszły na jaw kilkanaście godzin przed spotkaniem w jednym z internetowych programów piłkarskich.

Widzewiacy wyszli w formacji 5-3-2, czyli takiej, jakiej nigdy wcześniej nie stosowali za kadencji Daniela Myśliwca. Środek bloku defensywnego tworzyli Luis Silva, Polydefkis Volanakis i Mateusz Żyro, natomiast boki wspierali Samuel Kozlovsky oraz Jakub Sypek. Nowatorskie podejście do gry defensywnej okazało się nieskuteczne, ale szczegółową analizą zajmiemy się w kolejnym rozdziale.

Kolejnym problemem przy ustalaniu składu był wybór skrzydłowych. Grający dotychczas w każdym ligowym spotkaniu Kamil Cybulski będzie nieobecny przez kilka najbliższych tygodni. Kolejne złe wieści nadeszły w ostatnich dniach przed meczem – Hilary Gong musiał udać się na badania. Ostatecznie ich wyniki były dla Nigeryjczyka pozytywne, ale jego absencja w kluczowych momentach przygotowań sprawiła, że rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Naturalnymi kandydatami do wyjściowego składu wydawali się Jakub Łukowski i Jakub Sypek. Jednak z powodu problemów kadrowych w obronie „Sypo” został przesunięty do niższej formacji, a „Łuko” wystąpił jako drugi napastnik. W efekcie Widzew zagrał bez nominalnych skrzydłowych.

Problemy nigdy nie pojawiają się pojedynczo – jeśli coś się psuje, to zazwyczaj wszystko naraz. Na dzień przed pierwszym gwizdkiem przy Bułgarskiej pojawiła się kolejna sensacyjna wiadomość. Z powodu choroby Imad Rondić nie mógł wystąpić w spotkaniu z „Kolejorzem”. Chwilę później dziennikarz Tomasz Włodarczyk z serwisu Meczyki.pl podał informację, jakoby Bośniak postawił ultimatum w sprawie transferu do 2. Bundesligi oraz swojego dalszego udziału w sezonie. Jaka jest prawda? Na ten moment trudno jednoznacznie potwierdzić którąkolwiek wersję wydarzeń. Pewne jest jedno – Widzew musiał radzić sobie bez swojego napastnika.

W tej sytuacji Daniel Myśliwiec stanął przed trudnym wyborem: postawić na Huberta Sobola, który do tej pory uzbierał zaledwie 111 minut w sezonie, czy na Saida Hamulicia, nieobliczalnego Bośniaka, który dopiero wracał do formy po kontuzji. Ostatecznie szkoleniowiec zdecydował się na pierwszą opcję.

Rozdział 2 – brak wypracowanych schematów w obronie

„Z nieba do piekła” – tak można podsumować początek spotkania. Już w pierwszej minucie, po faulu na Sobolu, Widzew otrzymał rzut wolny. Fantastyczne podanie Kerka wykorzystał Silva, jednak arbiter dopatrzył się pozycji spalonej Portugalczyka, przez co gol nie został uznany.

Od momentu objęcia posady trenera Daniel Myśliwiec wyznaje jedną zasadę – pressing jest negocjowalny. Brzmi to dobrze, o ile do rywala doskakuje więcej niż jeden zawodnik jednocześnie. Tymczasem Lechowi wystarczyły trzy podania, by minąć ponad połowę zawodników Widzewa! Kluczową postacią napędzającą akcje gospodarzy był szybki i dobrze wyszkolony technicznie Afonso Sousa. Gdy przedryblował Juljana Shehu, ten – widząc źle ustawioną linię obrony – powinien był zatrzymać rozwijający się kontratak, nawet kosztem potencjalnej żółtej kartki.

Zaskakująca była także pozycja Polydefkisa Volanakisa. Środkowy obrońca znalazł się głęboko na połowie poznaniaków, nie absorbując przy tym żadnego z przeciwników, co jeszcze bardziej pogłębiło chaos w defensywie Widzewa.

W późniejszej fazie akcji widzewiacy skutecznie zastopowali atak, spychając Daniela Hakansa do linii końcowej boiska. Niepokój budzi jednak pozostawienie bez opieki Afonso Sousy, który wcześniej narzucał tempo grze Lecha. Gdy piłkę otrzymuje tak dobrze wyszkolony technicznie zawodnik, nawet desperackie próby Alvareza, Sypka czy Shehu nie są w stanie zatrzymać zagrożenia.

Przyglądając się powtórkom, można dostrzec, że uderzona piłka początkowo nie zmierzała w światło bramki. Dopiero po odbiciu się od rękawic Gikiewicza nabrała odpowiedniego kierunku. Biorąc pod uwagę miejsce uderzenia oraz siłę strzału, trudno jednak winić bramkarza za utratę gola.

Nieprawidłowe ustawienie linii obrony oraz brak reakcji na drugie piłki sprawiają, że zaledwie minutę po straconym golu Lech ponownie stwarza groźną sytuację. Tym razem widzewiacy mogą odetchnąć z ulgą – Sousa nie opanował podania, a cała akcja zakończyła się odgwizdanym spalonym.

W 27. minucie akcja bliźniaczo podobna do tej zakończonej bramką. Kozlovsky gubi piłkę i zamiast zakończyć kontrę faulem, oddaje pole gry. Tym razem zawodnikiem, który przebiega bez przeszkód większość boiska, jest Daniel Hakans. Po podaniu do Sousy ten znowu nonszalancko próbuje minąć obrońców łodzian. Z kolei Mateusz Żyro spokojnie odprowadza go za końcową linię boiska.

W 50. minucie doszło do wielkiego zamieszania po lewej stronie. Dwóch piłkarzy „Kolejorza” na małej przestrzeni bez problemów minęło pięciu łodzian. Co prawda Ishak znajdował się na pozycji spalonej, ale podanie do przodu nie było intencjonalnie kierowane do niego. Dlatego Michał Gurgul bez problemu wychodzi na czystą pozycję, aby finalnie asystować Szwedowi.

Druga połowa w pierwszych minutach nie wyglądała najgorzej dla Widzewa. Jednak nie powinno się zostawiać tyle wolnego miejsca. Sytuację wykorzystał ponownie Afonso Sousa, strzelając nie do obrony. Ponownie nie ma co zrzucać winy na Gikiewicza w danej sytuacji

Trzeba przyznać, że doszło do kuriozalnego wydarzenia. W 57. minucie naszym „obrońcą” został sędzia Karol Arys, który niczym rasowy defensor zablokował uderzenie Antoniego Kozubala. Wydaje się, że w przypadku silnego uderzenia piłka bez problemu znalazłaby się między słupkami.

W 69. minucie Rafał Gikiewicz wykazał się znakomitym refleksem, uniemożliwiając Sousie zdobycie hat-tricka.

Nagminne błędy w ustawieniu były widoczne podczas meczu. W 75. i 82. minucie Rasmus Carstensen pozostawał kompletnie niepilnowany. Na nasze szczęście żadna z tych akcji nie zakończyła się bramką.

Ostatni gol przeciwko łodzianom padł po uderzeniu głową Ishaka. Szwed wykorzystał nieuwagę Luisa Silvy i skierował futbolówkę do pustej bramki.

Rozdział 3 – brak finalizacji dogodnych sytuacji strzeleckich

Pierwsza połowa nie przyniosła wielu godnych uwagi akcji ofensywnych. Zupełnie inny obraz gry zobaczyliśmy po gwizdku arbitra rozpoczynającym drugą część spotkania. Świetnym pomysłem wykazał się Jakub Łukowski, który precyzyjnie podał do niepilnowanego Kerka. Niemiec dynamicznie dośrodkował w kierunku nadbiegającego Sobola, jednak Lech zdołał wybić piłkę za linię końcową.

Niestety, dwie minuty później „Łuko” ponownie nie popisał się błyskotliwym zagraniem. Podczas kontrataku Łukowski próbował przelobować wysuniętego daleko Mrozka. Przy takiej zagrywce kluczowe są precyzja, odpowiednia siła i właściwa parabola uderzenia – w tym przypadku zabrakło każdej z tych cech.

Większość groźnych sytuacji łodzian w tym meczu wynikała z kontrataków. Od 51. minuty, w ciągu zaledwie kwadransa, czerwono-biało-czerwoni stworzyli cztery groźne akcje. Jedną z nich, w 53. minucie, Samuel Kozlovsky zamienił na kontaktowe trafienie dla Widzewa, zdobywając tym samym swoją pierwszą bramkę dla klubu.

Trzeba powiedzieć to wprost – formacja ofensywna Widzewa w starciu z Lechem praktycznie nie istniała. Pewną poprawę przyniosło wejście Saida Hamulicia, który zastąpił Huberta Sobola. Już od pierwszych minut na boisku dało się zauważyć nonszalancję i duże ego Bośniaka. Jego „głód” strzelania bramek jest widoczny, ale niestety przekłada się na nadmierną samolubność. Często forsuje indywidualne akcje, a gdy już próbuje zdobyć gola, robi to w sposób efektowny, lecz na razie nieskuteczny.

Wydaje się, że poza trafieniem Słowaka najlepszą okazję do złapania kontaktu z Lechem miał Juljan Shehu. Jego uderzenie głową z trudem obronił golkiper gospodarzy – Bartosz Mrozek.

Wraz z upływem czasu spotkania coraz bardziej widoczny stawał się brak pomysłu Widzewiaków na zawiązanie skutecznej akcji. „Strzałem rozpaczy” popisał się Sebastian Kerk, jednak jego uderzenie poszybowało daleko poza bramkę.

Rozdział 4 – brak zaskoczenia rywala

Na koniec temat, który choć nie jest usprawiedliwieniem porażki, niewątpliwie ułatwił gospodarzom rozszyfrowanie taktyki Daniela Myśliwca. Jak pisaliśmy wcześniej, tajnym pomysłem trenera na braki kadrowe oraz zaskoczenie rywala miało być niekonwencjonalne ustawienie 5-3-2. Tymczasem już rano w dniu meczu portal Meczyki.pl ujawnił w swoim programie założenia taktyczne Widzewa. Czy można tu mówić o sabotażu? Bartłomiej Stańdo w swoim artykule twierdzi, że tak:

„Nie mam pretensji do mediów, które są od informowania, a nie ukrywania informacji. Ale ktoś im musiał tę informację przekazać. Nie wiem, kto – piłkarz, jego otoczenie, ktoś ze sztabu trenerskiego czy z klubu, może ktoś z kibiców albo dziennikarzy. Paradoks polega na tym, że musiał to być „ktoś z nas”. ”

Trudno się z tym nie zgodzić. Nawet jeśli nie była to celowa akcja, bez wątpienia zaszkodziła drużynie.

Nie należy jednak obwiniać użytkowników kibicowskiego forum, ponieważ zabawa w predykcje wyjściowej jedenastki od zawsze cieszy się popularnością. W ocenie tej sytuacji warto zachować umiar – z jednej strony znajomość taktyki przez rywala nie powinna stanowić wymówki dla porażki, ale z drugiej nie warto oddawać przeciwnikowi dodatkowej przewagi.

Myśliwiec zaskoczony brakiem zaskoczenia Lecha. Wyciek nie pomógł…

Rozdział 5 – Podsumowanie

Na pierwszą w tym roku ligową porażkę złożyło się wiele czynników, w tym:

  • Liczne kontuzje podstawowych zawodników, które utrudniły dobór składu,
  • Braki kadrowe oraz brak ruchów transferowych pomimo licznych urazów,
  • Wybór taktyki, która wcześniej nie była stosowana przez Widzew,
  • Zbyt krótki czas na dopracowanie schematów w nowym ustawieniu,
  • Wystawienie na centralnej pozycji stopera (Volanakis), który nie miał pełnej znajomości założeń trenera,
  • Brak spójności w próbie pressingu,
  • Pozostawienie zbyt dużej przestrzeni dla kreatywnych zawodników Lecha,
  • Niewystarczająco szybki powrót do formacji defensywnej po stracie piłki,
  • Silna dyspozycja rywala,
  • Brak elementu zaskoczenia.

Oczywiście, świat nie jest czarno-biały. W trakcie meczu z Lechem Poznań zdarzały się momenty dobrej gry Widzewa, jednak nie zrobiły one większego wrażenia na dobrze dysponowanym „Kolejorzu”. Miejmy nadzieję, że w następnej kolejce podopieczni Daniela Myśliwca wyciągną „legendarne” wnioski i sprawią radość tysiącom łódzkich kibiców. Już 9 lutego Widzew zmierzy się w „Sercu Łodzi” z dobrze radzącą sobie w tym sezonie Cracovią.

Kadry: Canal+ Sport ( YouTube)

Alan

Subskrybuj
Powiadom o
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Stat
10 dni temu

Sprawdziłem w analizie 1 i 3 bramke dla Lecha i dałem sobie spokój z resztą.
Gikiewicz bez winy przy 1??
Czy była by 3 bramka gdyby Gikiewicz złapał piłkę odbitą od obrońcy zamiast ją pałować?

Henio wróć
Odpowiedź do  Stat
10 dni temu

Gdyby złapał, a sędzia by odgwizdał wolnego, to byś pisał, że kto łapie takie piłki. Pomijam, że nie wybił na palę, tylko podał wprost do swojego zawodnika, ANALizatorze…

Bart
10 dni temu

Najważniejsze są teraz punkty z Cracovią bo zacznie się nerwówka

Łaskotany tygrys
10 dni temu

Bardzo fajna i ciekawa analiza, błędy w obronie katastrofalne, ustawienie drużyny tragiczne, fakt, że również bardzo wiele niekorzystnych i niefartownych czynników złożyło się na taki wynik. Jednak bardziej skłaniałbym się do podsumowania tego meczu przez Zibiego, który stwierdził, krótko w dwóch zdaniach, że rywal był po prostu dużo lepszy i trzeba myśleć o następnym meczu. Moim skromnym zdaniem,największym błędem naszego trenera była wystawienie Greka na tak newralgicznej pozycji w trójce obrońców. Jak zobaczyłem skład i ustawienie, to pomyślałem, ale ten Grek musi być mocny, jak dostał na debiut takie zadanie! Niestety wyglądał jak dziecko we mgle. A tak na marginesie… Czytaj więcej »

Pan Maruda
10 dni temu

Niech ich Myśliwiec zamknie w czwartek (mają wolne) w jakiejś salce i puszcza przez pół dnia mecze Interu, może wtedy coś załapią z tego systemu

piotro
10 dni temu

Możecie przestać nazywać ten klub z Poznania nazwą powiązaną z kolejnictwem. Już od dawna nie mają z nią nic wspólnego. Oni mają tyle wspólnego z koleją, co ja z byciem księdzem.

Krylo
10 dni temu

Tu nie ma co analizować i rozbijać g…wna na atomy! Mamy kadrę jaką mamy i każdy punkt przywieziony z Poznania należało rozpatrywać jako cud! Muszę jednak oddać że z małym zaskoczeniem przyjąłem strzał Silvy. Myślę że on też był zaskoczony. Jednak kolejna akcja Lecha i byliśmy sprowadzeni na ziemię. Jednak do brzegu: Działacze kolejny raz zrobili z nasz pośmiewisko. Kolejne okno przespane, kolejne bajki, kolejne obietnice i kolejne złamane słowo! Panie Prezesie wstyd mi za Pana! Zamieszanie z posadą trenera to jest kpina. Rydz swoje Wichniarek swoje i czy tu jest normalnie!!! Czy wy na pewno ze sobą rozmawiacie? Powiem… Czytaj więcej »

tetu
10 dni temu

Zastanawiam się czy w ogóle jest sens robienia na tą chwilę transferów. Skoro nie dali rady nikogo więcej zakontraktować to nie będą to zawodnicy pierwszego wyboru a więc raczej uzupełnienie składu. Chyba dość mamy w kadrze przeciętności a kolejni przeciętni wyników nie poprawia. Zresztą biorąc pod uwagę jak u nas się wprowadza nowych to jeśli zaczną grać to pod koniec rundy. Chyba warto odpuścić powalczyć utrzymać się i zrobić czystkę kadrową. Ja zaczął bym od dyrektora sportowego bo ewidentnie to nie jego bajka . Nowy miałby całą rundę na ocenę i znalezienie odpowiednich dla klubu zawodników . No i dogadać… Czytaj więcej »

Widzew-Rapid, byłem tam...
10 dni temu

w uzupełnieniu:

  • brak odpowiedniego doboru zawodników pod model gry zespołu
  • brak adekwatnych decyzji w trzeciej tercji
  • brak zdobywania przestrzeni przy wychodzeniu za linie obrony
  • mało intensywny doskok pressingowy
  • brak odbudowywania pozycji w obronie, pomocy i ataku

Panowie myśliwiec, rydz i wichniarek – mam nadzieję, że pomogłem…

Kant
10 dni temu

Wszystkim zwolennikom spiskowej teorii przypominam, że „temat kreta”… przerabialiśmy już, grając w 1 lidze. I to szczególnie wtedy, gdy źle nam szło! Sam prezes Dróżdż nawet… nadawał trefne info, by namierzyć i zlokalizować wroga.
Ale po awansie do ex, gdy zaczęło iść nam lepiej, zwłaszcza tamtej pamiętnej i pięknej jesieni… temat znikł. Dziś widzę znów, że gdy karta nam nie podchodzi, sprawa… rzekomego J-23, który znowu nadaje, powraca.
Nie bądźcie frajerami i nie dajcie się nabrać na znany już chwyt i nie pozwólcie wpuścić się w maliny jak wtedy. Tyle. Pozdrawiam!

Marek
10 dni temu

Co tu analizowac… Byliśmy tlem..dwie klasy..cała analiza

Marcin
10 dni temu

A nie lepiej było postawić na coś, co już się kiedyś sprawdziło, czyli np. na grę z dwoma defensywnymi pomocnikami i Kwiatkowskim na stoperze?
Przy okazji – jaka jest nasza polityka, poza oczywiście dodatnim bilansem finasowym? Bo jeśli rzeczywiście chodzi o stawianie na młodzież, to Kwiatkowski powinien grać. Oprócz Krajewskiego ma największy potencjał na duży zarobek i zagraniczny transfer – kwotę kilkukrotnie wyższą niż np. Rondić.

Sławek
9 dni temu

Za mało jest gry w dziada.

Bench Warmer
9 dni temu

Myśliwiec idzie drogą Niedźwiedzia tuż przed dymisją – w akcie desperacji z dnia na dzień zmienia ustawienie, mimo że nie ma zawodników pod tę taktykę. A później płacz i głupie wymówki, że był jakiś przeciek, jakiś szpieg wykradł tę tajemnicę, jaką była supertaktyka z FM2006. NIE – prawda jest taka, że Sypek się kompletnie nie nadaje na wahadłowego, a tym bardziej Gong, a Luigi słabo gra na stoperze, jego największym atutem są dośrodkowania lewą nogą, co prawie w ogóle nie jest wykorzystywane. W dodatku Kerk, zamiast rozgrywać, był najbardziej wysuniętym zawodnikiem. I wreszcie brak pressingu, który jeszcze do niedawna był… Czytaj więcej »

OldSchool
9 dni temu

Po raz pierwszy mam przyjemność przeczytać tak fachową i szczegółową analizę . Dzięki za to i mówię to oczywiście bez ironii. 1 F.C. Köln ze stadionem oddalonym o ok. 22 minuty od mojego miejsca zamieszkania i Rondić… To nie ma prawa się udać . Facet jest sympatyczny i ambitny ale dramatycznie słaby. Chyba chcą powtórzyć niechlubną serię HSV i z ogromnym budżetem nie awansować przez lata. No Name ustrzelił kontrakt życia. Dla takiego klubu to ryzyko wkalkulowane w koszty a 1,5 mln Euro to żadne pieniądze na tym poziomie. Życzę mu jaj najlepiej ale szansę na grę ma niewielkie. Pozdrawiam.

15
0
Would love your thoughts, please comment.x