Zapowiedź meczu GKS Tychy – Widzew Łódź
13 marca 2015, 19:45 | Autor: RyanInauguracja rundy wiosennej została widzewiakom odłożona w czasie o tydzień. Zamiast Sandecję, piłkarze Wojciecha Stawowego dostaną na pierwszy ogień tyski GKS, czyli sąsiada ze strefy spadkowej. Wszystko wskazuje więc na to, że sobotni mecz będzie tym z gatunku „o sześć punktów”. Ale czy jakiś nie będzie?
Tyszanie swój premierowy wiosenny mecz mają już za sobą, choć spoglądając na wynik spotkania, woleliby, by się ono nie odbyło. Porażka 0:4, to bardzo zły start, a Tomasz Hajto zadaje sobie blamażu w Gdyni jedno pytanie: czy moi piłkarze złapią po nim „doła” czy może od razu będą chcieli odkupić winy. Znając charakter szkoleniowca GKS, można spodziewać się, że gospodarze będą należycie umotywowani i skierowani wyłącznie na poprawę nastrojów.
Rezultat meczu z Arką niech jednak nie zmyli kibiców. Co prawda zerowy dorobek strzelecki i cztery stracone gole mówią same za siebie, ale pamiętać należy o tym, że początek przed tygodniowej gry był bardzo wyrównany. Momentem zwrotnym była sytuacja z 31 minuty, gdy z czerwoną kartką z boiska wyleciał bośniacki obrońca Muhamad Omic. Choć GKS dociągnął 0:0 do przerwy, to od tamtej pory grało mu się dużo trudniej. W ciągu niespełna 20 minut tyszanie stracili trzy gole i całkowicie uszło z nich powietrze.
Hajto musi więc liczyć na dobre wejście w mecz i przechytrzenie defensywy rywala możliwie jak najszybciej. Jesienią Widzew prawie zawsze jako pierwszy tracił gola (wyjątkiem był mecz w Siedlcach) i później nie umiał się już pozbierać. Opiekun GKS ma w kadrze dwie ważne postaci, które mogą pomóc mu osiągnąć cel – Łukasza Grzesczyka i Macieja Kowalczyka. Pierwszy w poprzedniej rundzie strzelił łodzianom dwa, a drugi jednego gola. Kadrowo „Tyscy” nie wyglądają źle, jedynym nieobecnym (za wyjątkiem zawieszonego Omica) jest doświadczony rozgrywający Mariusz Zganiacz.
O ile o formie GKS co nieco można już powiedzieć, o tyle zespół Widzewa wciąż jest zagadką. Kibice mogą jednak przeżywać swoiste deja vu, bowiem przed rokiem sytuacja była bardzo podobna. Wówczas także zespół przystępował do rozgrywek z nowym trenerem, który miał posprzątać bałagan po Rafale Pawlaku. Ówczesny opiekun łodzian, Artur Skowronek, zaopatrzył się w kilku nowych zawodników, stawiając na doświadczonych Marka Wasiluka czy Mateusza Cetnarskiego. Operacja, mimo szczerych chęci, a pod koniec sezonu nawet zauważalnego stylu, nie udała się i Widzew spadł.
Analogicznie, jak poprzedniej zimy, szatnia została solidnie przewietrzona. Zespół opuścili piłkarskie półprodukty typy Wolodymir Pidvinyi, Cristan del Toro czy Jakub Czapliński. W ich miejsce przyszli rutyniarze pokroju Tomasza Lisowskiego czy Kosuke Kimury i kilku dobrych znajomych Wojciecha Stawowego z Cracovii lub Miedzi Legnica.
Przede wszystkim jednak w Widzewie zaszła ogromna transformacja, jeśli chodzi o styl gry drużyny. Piłkarze, pozbawieni pod rządami Włodzimierza Tylaka i wspomnianego Pawlaka jakiejkolwiek strategii, otrzymali od nowego szkoleniowca jasne i bardzo charakterystyczne instrukcje, jakie mają wypełniać na boisku. Ten, kto widział choć kilka zimowych sparingów, już wie, że łodzianie raczej nie będą wybijać piłki po autach, a konsekwentnie i z premedytacją konstruować ataki polegające na dużej ruchliwości, wymianie pozycji i dużej liczbie podań. Pytanie, czy Stawowy nie przekombinuje.
Kadrowo widzewiacy wyglądają bardzo dobrze. W przeciwieństwie do ostatnich przerw między rundami trener ma do dyspozycji niemal wszystkich zawodników. Kontuzjowani są tylko Liridon Osmanaj, trenujący już z kolegami Julien Tadrowski oraz Mateusz Broź, który uraz złapał jeszcze jesienią. Mała ilość schorzeń, to dowód na dobrą pracę Stawowego, jeśli chodzi o dobranie odpowiednich obciążeń treningowych. A pamiętajmy, że zawodnicy trenowali często po dwa, a czasem nawet trzy razy dziennie.
Bez odpowiedzi zostaje póki co pytanie nie tylko o sportową dyspozycję łodzian, ale również o strefę mentalną. Odłożenie inauguracji, niepewność do możliwości rozegrania kolejnego spotkania i zamieszanie wokół klubu, muszą odciskać na piłkarzach swoje piętno. Stawowy oczywiście zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, ale co innego ma powiedzieć?
Początek meczu o godz. 13:00. Odbędzie się on w Jaworznie, gdzie GKS podejmuje rywali na czas budowy nowego stadionu w Tychach. Relację LIVE śledzić będziecie mogli na WTM już po godz. 12:00!
Przewidywane jedenastki:
GKS:
Przyrowski – Gieraga, Porębski, Kosiec, Mączyński – Grzybek, Dymowski – Radzewicz, Grzeszczyk, Wodecki – Bąk
Widzew:
Krakowiak – Kimura, Mroziński, Nowak, Lisowski – Rybicki, Zgarda, Nishi, Bernhardt – Straus – Kwiek