Widzew zachował się jak… ŁKS! Przypominamy zapominalskim!

11 maja 2017, 16:51 | Autor:

derby

Decyzję o nie wpuszczeniu kibiców ŁKS na mecz derbowy przyjęto ze spodziewanym zawodem ze strony fanów z al. Unii, którym wydaje się, że zostali skrzywdzeni przez zarząd Widzewa. Zapomnieli, że to kopia działań ich własnego klubu!

Żeby zrozumieć w czym rzecz, wystarczy cofnąć się wstecz o pięć lat. W 2012 roku ełkaesiacy byli gospodarzem derbowej potyczki, która miała odbyć się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych. Początkowo działacze ŁKS zamierzali przeznaczyć widzewiakom 500 biletów, ale ostatecznie nie przekazali ani jednego. Remis 1:1 oglądali więc wyłącznie gospodarze.

Ciekawy był powód tamtej decyzji, który mimo upływu czasu wciąż można odszukać w Internecie. „PZPN poinformował kluby, że jeśli uznają, że istnieje realne zagrożenie porządku publicznego, to mogą odmówić przyznania biletów kibicom gości. Właśnie ten zapis wykorzystali szefowie ŁKS, podejmując ostateczną decyzję w tej kwestii. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w rozmowach przeważył argument, iż mecz odbędzie się w okresie świątecznym, więc tym bardziej należy zadbać o porządek” – czytamy w archiwum serwisu Gol24.

W czwartkowym uzasadnieniu swojego postanowienia, szefowie Widzewa uderzają w te same tony, wskazując na „wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia realnych zagrożeń naruszenia porządku publicznego na terenie miasta Łodzi”. Nie jest to nic innego, jak powtórzenie zachowania szefów ŁKS sprzed pięciu lat!

Szkoda jedynie, że nie zachowały się ówczesne komentarze fanów z al. Unii, którzy, mówiąc łagodnie, nie płakali za brakiem gości. Podobne zachowania można było dostrzec również w 2010 roku, gdy ełkaesiacy wybiegli ze stadionu, aby nie dopuścić do niego sympatyków Widzewa. Doprowadzili do zamieszek na ulicach, przez co goście ze wschodniej strony Łodzi nie mogli obejrzeć derbów, choć mimo oficjalnej odmowy, próbowali to zrobić.

Szkoda nam derbowego klimatu i atmosfery trybun, na których mogą zasiąść kibice jednej i drugiej drużyny. Doskonale rozumiemy przecież hasło: „Piłka nożna dla kibiców”. Staramy się jednak zrozumieć także punkt widzenia zarządu RTS, natomiast kompletnie nie rozumiemy hipokryzji sąsiada zza miedzy…