Na Widzew znów przyjechał autokar z Mazur!
28 marca 2017, 14:13 | Autor: RyanWidzew ma kibiców w każdym zakątku tego kraju – to wiemy nie od dziś. Nowe fan cluby wyrastały jak grzyby po deszczu w latach 80 i 90, gdy łódzka drużyna zdobyła trofea. Teraz o kibicowski narybek jest ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Na Piłsudskiego znów przyjechał autokar pełen dzieciaków z Warmii i Mazur. Wizyta na nowym stadionie była dla nich wielkim przeżyciem, co najlepiej oddaje relacja, przygotowana przez organizatorów tej inicjatywy.
Grupa zawiązana już w styczniu, 40 osób w wieku 8-17 lat, nakręceni na wyjazd na mecz otwarcia, potwierdzona w lutym, ponownie w marcu. Gadżety przygotowane (dzięki „Arni” za logo), autokar opłacony, obiady zamówione, ubezpieczeni i… we wtorek przed meczem zawód! Brak wejściówek!
Smutek, żal, zniechęcenie i szybka decyzja – nie można na Motor Lubawa, drużynę z Mazur, to jedziemy na kolejny mecz. Nie ważne, z kim gra Widzew, ważne, że to Widzew! Dla potwierdzenia, część z jadących dowiedziała się w Łowiczu, kto jest rywalem w tym spotkaniu. Szybkie rozmowy telefoniczne z rodzicami, w sumie jakieś 9000 sekund z aparatem przy uchu i działamy. Tym razem dystrybuujący karnety fundowane (SFW) przydzielają pulę (wiele osób pomagało w tym z OSK i Nitro), więc lecimy, a fundatorom karnetów dziękujemy.
Podróż mija spokojnie, wyjazd o 12:00 w południe, obiad i meldujemy się na stadionie po 18:00. Atmosfera i widok zapiera dech. Mecz jak mecz, część dzieciaków pada ze zmęczenia na krzesełka, do ostatniej minuty dogrywki, kiedy to euforia dodaje sił, dodatkowo motywowani, że stanowią bardzo liczną grupę, może najliczniejszą, a tu…. wyłoniła się Rawa Mazowiecka w 120 osób. Szacunek dla Rawy w oczach Mazurów, ale i wspólna fotka na pamiątkę dla wzorca do naśladowania. Jeszcze raz szacunek dla FC z Rawy Mazowieckiej!
Po meczu niespodzianka ze strony Marcina (Głowy), Krzysztofa K., Maćka (trener drugiej drużyny, który już wcześniej okazał życzliwość). JESTEŚCIE WIELCY za zorganizowanie tego! Kierownik drużyny, trener, piłkarze zamiast do kąpieli pod prysznic, przyszli pod sektor C10, żeby wręczyć plakaty z piłkarzami i złożyć dzieciakom autografy. Na koniec jeszcze „Cinek” i Patryk – „ten Duńczyk” – zrobili kilka fotek. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy przyszli! Macie wiernych kibiców.
To co zrobił klub, nie byle jaki klub, bo przecież jeden, jedyny w swoim rodzaju RTS Widzew Łódź, dla tych dzieciaków, to zwykła grabież lub jak kto woli, pospolita kradzież! Tak, nie ma w tym pomyłki. W sobotni wieczór SKRADLIŚCIE dzieciom i młodzieży z Mazur, tej czterdziestce rozbójników, ich młode serca! Niektórzy byli po raz trzeci na wspólnym wyjeździe do Łodzi, ale wczoraj dokonało się.
Czułem się jak Alibaba,wiozący tę czterdziestkę rozbójników i słuchałem do godz. 3:00(po zmianie czasu 4:00) ciągłych śpiewów o Widzewie. Rej wiedli najmłodsi 8-10 lat, a hitem było „Na zawsze wierni…”. Gdy ktoś uciszał, to padały słowa „a kto nam zabroni śpiewać o Widzewie?!” No i nikt nie zabronił.
Wyjazd piętnastogodzinny, ale było warto, by w Łodzi, na Widzewie zostawić cząstkę siebie.
I jeszcze jedno podziękowanie, dla ks. Pawła, kapelana sportowców w Łodzi, za szeroko zakrojoną życzliwość i pomoc.
Tomwidzew