Widzew – Siarka (wypowiedzi)

Takie mecze fani Widzewa chcieliby oglądać co kolejkę! Po świetnym meczu łodzianie wygrali 4:0 z Siarką Tarnobrzeg, dzięki czemu zachowali pozycję lidera. Co po końcowym gwizdku mieli do powiedzenia trenerzy obu drużyn i piłkarze RTS?

Włodzimierz Gąsior:
„Zacznę nietypowo. Jestem mile zaskoczony ilością dziennikarzy. Pierwszy raz spotyka mnie to w II lidze. Miło było też zagrać na tym stadionie, przy takiej atmosferze. Gdyby to ode mnie zależało, Widzew powinien grać w Ekstraklasie. To nie jest kurtuazja. Widzew to ewenement w skali kraju. Zasługuje na awans także za to, co robi na boisku. Widać, że to nie jest beniaminek, to drużyna już ukształtowana. Nie spotkałem się w tym sezonie z tak silnym rywalem.

Mecz stał na niezłym poziomie. Do momentu, kiedy straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry. Doskonale widzieliśmy, że Widzew dobrze je wykonuje i strzela w ten sposób gros goli. Teraz zrobił to zawodnik, który jeszcze niedawno występował w Siarce. Po tym trafieniu sytuacja nie była jeszcze tak zła, jak po drugim. Uważam, że faul w polu karnym był niepotrzebny, bo widzewiak i tak wygrał pozycję. Kilka minut później ten sam gracz obejrzał drugą kartkę i musieliśmy grać w dziesiątkę.

Gdyby nie te dwa błędy, pierwszy połowa nie byłaby wcale tak jednostronna. Później kombinowaliśmy z ustawieniem. Dałem możliwość gry aż siedmiu młodzieżowcom – tylu kończyło mecz. W tym jeden gracz z rocznika 2001. To zdolna młodzież, ale odbiegająca od piłkarzy Widzewa doświadczeniem i umiejętnościami.”

Radosław Mroczkowski:
„Siarka jest takim zespołem, który każdemu potrafi zrobić psikusa. Momentami fajnie operowali piłką, są nieobliczalni. Mają dużo młodych zawodników. W wielu fragmentach potrafiliśmy jednak zrobić swoje, strzelić bramki, czy to ze stałego fragmentu czy z akcji. Ta na pewno cieszy, choć zawsze może być lepiej. Ale nie narzekajmy, na tym etapie to dobra praca chłopaków. Mankamenty zawsze się znajdą, ale mamy gole i punkty, a to jest najważniejsze w naszej drodze do czegoś więcej.

Mieliśmy ostatnio nauczkę, dlatego przy spokojnym prowadzeniu chcieliśmy zachować koncentrację. Żeby nie zdarzały nam się momenty prostych błędów, tylko wykorzystywali przewagę i tworzyli kolejne akcje. Na pewno jest jeszcze nad czym pracować, żeby iść dalej.”

Radosław Sylwestrzak:
„Zdawaliśmy sobie sprawę, że Siarka to bardzo nieobliczalny zespół, dlatego nie mogliśmy pozwolić sobie na żadną dekoncentrację. Moja bramka nie do końca uspokoiła mecz, bo 1:0 to niebezpieczny wynik. Na szczęście dołożyliśmy kolejne gole i było już łatwiej. Fajnie, że znów trafiliśmy ze stałego fragmentu gry. Dużo ćwiczymy te elementy na treningu i widać efekty. Czujemy się mocni i oczywiście wierzymy, że stać nas na wywalczenie awansu.”

Marcin Kozłowski:
„Uważam, że zagraliśmy bardzo dobre i skuteczne spotkanie. Wynik 4:0 mówi sam za siebie. Aczkolwiek nie ma co popadać w hurraoptymizm, ponieważ przed nami jeszcze wiele meczów i musimy konsekwentnie iść po swoje. Wiemy, że są jeszcze elementy do poprawy i będziemy na tym pracować. Dziś cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, czystego konta i obronionej pozycji lidera.”

Konrad Gutowski:
„Cieszą zdobyte trzy punkty i kolejna bramka na swoim koncie. Nie mogę powiedzieć, że pniemy się w górę tabeli, ale na pewno możemy być zadowoleni z tego, że obroniliśmy pozycję lidera. Zawsze dążymy do strzelania kolejnych bramek, ale dzisiaj skończyło się na czterech. To i tak cieszy, jak również czyste konto. Patryk Wolański zauważył w szatni, że nie miał żadnego strzału do obrony.”

Mateusz Michalski:
„Jesteśmy z siebie zadowoleni, bo zdobyliśmy kolejne cenne trzy punkty. Wiedzieliśmy, że Siarka to niewygodny przeciwnik, ale jak widać dobrze przygotowaliśmy się w tygodniu do tego spotkania. Cieszy, że wynik udało nam się ustalić już przed przerwą.”

Marcel Pięczek:
„Do perfekcyjnego meczu trochę nam jeszcze brakowało. Wiemy, że możemy poprawić jeszcze pewne elementy w naszej grze. Zagraliśmy bezbłędnie w defensywie i mieliśmy znów dobre stałe fragmenty gry. Naszym największym atutem było strzelenie trzeciej bramki. Po tym byliśmy już spokojni o losy meczu. Ona uspokoiła sytuację.”

Sebastian Kamiński:
„Miałem dać dobrą zmianę, utrzymać zespół przy piłce i wprowadzić spokój. No i pomóc w strzeleniu kolejnej bramki i to faktycznie udało się zrobić. Mogłem mieć nawet dwie asysty. Do końca czekałem aż chłopaki wbiegną i nie wyszło to odpowiednio w tempo. Cieszę się, że dałem dobrą zmianę i nie czuję już bólu. Zobaczymy, jak trener to poukłada.”