Widzew rozgląda się na rynku ukraińskim

Pięć transferów przeprowadzili tej zimy włodarze Widzewa Łódź. To spora liczba, zwłaszcza że pierwsze deklaracje zapowiadały dwa ruchy. Nikt nie mógł się jednak spodziewać, że od razu sezon zakończą Daniel Tanżyna i Jakub Wrąbel. W związku z tym, trzeba spróbować wypełnić te luki. Niewykluczone, że na rynku ukraińskim.

Co prawda zimowe okienko transferowe zakończyło się w lutym, ale nadal pozyskiwać można zawodników bez przynależności klubowej. Jest też inny wyjątek, związany z sytuacją panującą na Ukrainie. Ponieważ z powodu wojny rozgrywki zostały tam zawieszone, FIFA dopuściła możliwość przenosin takich graczy do innych zespołów. Formalnie do 30 czerwca, ale jeżeli kontrakt danego piłkarza i tak miałby obowiązywać tylko do tego dnia, mógłby on trafić do nowej drużyny na dłużej. Takie same zasady obowiązują również przedstawicieli lig rosyjskich.

Wybór jest całkiem spory – jeżeli chodzi o Ukrainę, dostępni są wszyscy obcokrajowcy, ale również ci zawodnicy krajowi, którzy zdążyli przekroczyć granicę przed rozpoczęciem działań wojennych i wprowadzeniem zakazu opuszczania terytorium dla mężczyzn będących w wieku poborowym. W tym gronie jest także duża liczba klubów, które szykowały się do startu rundy wiosennej na zgrupowaniach w Turcji i nie zdążyły wrócić do ojczyzny. Wielu piłkarzy zostało nad Bosforem i czeka na dalszy rozwój wypadków. A być może też na oferty z innych klubów.

I właśnie tę sytuację chcieliby wykorzystać przy al. Piłsudskiego. Priorytetem jest oczywiście pozyskanie bramkarza, który stanowiłby realną konkurencję dla Konrada Reszki. Co prawda wychowanek Widzewa jeszcze nigdy nie zawiódł i gdy dostawał szansę, prezentował się z bardzo dobrej strony, ale nie można ryzykować sytuacji, w której i jemu coś się by się przydarzyło. Wtedy w odwodzie zostałby jedynie Mateusz Ludwikowski, niemający żadnego doświadczenia w seniorskim futbolu. Jak poinformował dziś rano portal Widzew24.pl, rozmowy się toczą i niewykluczone, że lada dzień znajdą pomysły finał. Nowy golkiper byłby dostępny najprawdopodobniej na następne ligowe spotkanie, za półtora tygodnia z GKS Tychy u siebie.

Niewykluczone, że oprócz bramkarza, do Łodzi trafi też środkowy obrońca, co ma oczywiście związek z kontuzją Daniela Tanżyny. Na ten moment nominalnych stoperów jest zaledwie trzech, czwartym będzie Tomasz Dejewski, który niedługo powinien wrócić do treningów. To jednak i tak mało, zwłaszcza że forma czy Martina Kreuzrieglera, czy Krystiana Nowaka jest dość daleka od optymalnej. Znalezienie dla nich solidnej konkurencji mogłoby więc pomóc całej formacji w prezentowaniu dużo lepiej. Czy poszukiwania te przyniosą efekt, dowiemy się niebawem. Zgodnie z regułami, czas na pozyskiwanie piłkarzy z ligi ukraińskiej mija 7 kwietnia.