Widzew – Omega (wypowiedzi)
9 kwietnia 2016, 18:14 | Autor: RyanWidzew długo męczył się z Omegą Kleszczów, ale ostatecznie wygrał 2:1. Podopieczni Marcina Płuski pokazali charakter i odwrócili losy spotkania, dopisując sobie bezcenne trzy punkty. Co po ostatnim gwizdku mówili trenerzy obu drużyn i piłkarze RTS?
Marcin Zimoch:
Dziękuję swoim zawodnikom za podjęcie walki. Szybko strzelona bramka zmusiła nas do cofnięcia się. Wiedzieliśmy, jak ten mecz będzie wyglądał. Że Widzew będzie musiał zdobyć trzy punkty i będzie chciał kontrolować grę. Po strzeleniu bramki cofnęliśmy się, a Widzew napierał. Liczyłem, że po przerwie będzie to lepiej wyglądało. Niestety, straciliśmy dwie bramki. W końcówce mieliśmy dwie okazje do wyrównania: raz była poprzeczka, raz było groźnie po rzucie rożnym. Szkoda, że nie mamy żadnego punktu.”
Marcin Płuska:
„Nie było to dla nas łatwe spotkanie, bo już w 3. minucie dostaliśmy bramkę na 0:1, co trochę ustawiło spotkanie. Chcieliśmy dominować i stwarzać sytuacje. W pierwszej połowie mieliśmy ich sporo, ale nic nie wpadło. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani. Chcieliśmy atakować skrzydłami i tak otwierać sobie szanse na gole. Udało się. Omega postawiła nam twarde warunki. Pogoda też nikomu nie sprzyjała, było dużo walki w środku pola. Najważniejsze są dla nas trzy punkty. Zagraliśmy czwarty mecz u siebie i czwarty raz wygraliśmy. Mamy komplet punktów i z optymizmem patrzymy w przyszłość.”
Michał Czaplarski:
„Brawo dla drużyny za to, że potrafiliśmy się podnieść. Mimo trudnych warunków atmosferycznych i dobrej gry przeciwnika strzeliliśmy dwie bramki i wygraliśmy. Dążyliśmy do tych bramek i osiągnęliśmy cel. Pokazaliśmy widzewski charakter. Rywale tracą punkty, ale my podtrzymujemy to, że patrzymy tylko na siebie. Przed nami pierwszy mecz wyjazdowy, ale podejdziemy do niego, jak do każdego innego. Do Szczercowa pojedziemy po trzy punkty.”
Michał Bondara:
„Ciężki mecz. Stracona bramka na początku meczu podcięła nam skrzydła. Do 63. minuty waliliśmy głową w mur, było ciężko. Dobrze, że udało nam się sięgnąć po trzy punkty. Za da tygodnie nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu wygraliśmy. Liczyć się będzie to, że wygraliśmy.”
Mariusz Zawodziński:
„Trzeba było gonić wynik, ale udało się nam tego dokonać. Znów nie cieszyłem się z gola, ale asysta dopisana. Już przed meczem czułem się źle. Złapały mnie drobne dolegliwości zdrowotne, dlatego zszedłem wcześniej z boiska. Minuty upływały, a nam nie udawało się strzelić, ale nie panikowaliśmy. Myślę, że zaważyły chłodne głowy. Mamy zwycięstwo i po kolejne jedziemy do Szczercowa. Rywale potracili punkty, a będą mieć jeszcze niejeden ciężki mecz. Będzie dobrze i to my będziemy w czerwcu świętować awans do III ligi.”
Bartłomiej Gromek:
„Bramka, w dodatku zwycięska, smakuje niesamowicie. Fantastyczne uczucie! Mogłem cieszyć się ze zwycięstwa z kibicami. Ten mecz był dla nas taką drogą z piekła do nieba. Murawa była bardzo ciężka, bo cały czas padało. Wygraliśmy jednak i to się liczy! Oby tak dalej!”
Kamil Bartosiewicz:
„W zasadzie pierwsza akcja Omegi zakończyła się golem. Musieliśmy zabrać się do odrabiania strat, a grząskie boisko nie pomagało. Najważniejsze, że udało się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. W drugiej połowie było spore ciśnienie, usiedli też na nas kibice. Wiadomo, my musimy wygrywać w każdym meczu. Dla nich, dla siebie i dla trenera. Dziś to zrobiliśmy i to jest najważniejsze.”
Patryk Strus:
„To był dla nas bardzo ciężki mecz. Boisko było strasznie nasiąknięte. To oczywiście żadne usprawiedliwienie, bo warunki były takie same dla obu drużyn. Jednak łatwiej gra się temu, kto prowadzi. Prościej się wtedy bronić, niż atakować. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko stracimy bramkę. Sami jesteśmy sobie winni, bo za krótko wybiliśmy piłkę. Trochę w tym było przypadku, ale Omega mogła cieszyć się z gola. Musieliśmy się odbudować. W pierwszej połowie jeszcze nam się to nie udawało, ale w drugiej zrobiliśmy swoje. Wyprowadzaliśmy dobre kontrataki. Widzieliśmy, że rywal już oddycha rękawami i staraliśmy się to wykorzystać. Udało się!”
Princewill Okachi:
„Nie było łatwo wygrać, bo przeciwnik ustawił sobie mecz bramką w 4. minucie. Musieliśmy przestawić się na inne granie i mentalnie zdominować Omegę. To był dla nas tak naprawdę pierwszy mecz z silnym przeciwnikiem, bo wcześniej graliśmy z drużynami z dolnej połówki tabeli. Jestem szczęśliwy, że udało nam się odnieść to zwycięstwo. Trener cały czas powtarza nam, że każde spotkanie jest jak finał i tak staramy się do tego podchodzić.”
Kamil Bartos:
„Akcja bramkowa dla gości wpadła po moim lekkim błędzie. Pozwoliłem na dośrodkowanie piłki. Trochę ciągnęło mnie do przodu, bo jeszcze nie do końca przywykłem do gry na obronie. Kamil Tlaga wypadł, więc trzeba cieszyć się z tego, że to ja dostałem szansę zastąpienia go. Fajnie, że udało nam się odwrócić losy meczu. To buduje atmosferę. Przed nami jeszcze kilkanaście spotkań i musimy robić dalej swoje. Teraz zagramy na wyjeździe, ale dla nas to nie będzie żaden wyznacznik. Na SMS praktycznie nie trenujemy, więc nie mamy atutu swojego boiska. Może nam jedynie brakować dopingu kibiców, bo na meczu z Astorią będzie tylko 200 osób. Ale damy radę i wygramy dla naszych fanów!”