Widzew obniża wynagrodzenia piłkarzy. I nie tylko

Od kilkunastu dni kolejne kluby informują o zmniejszeniu wynagrodzeń piłkarzy, w związku z panującą epidemią koronawirusa i wynikającą z niej przerwą w rozgrywkach. Tą samą drogą zdecydowali się pójść włodarze Widzewa, choć obniżki dotkną nie tylko zawodników.

Na temat niższych wynagrodzeń nie pojawił się co prawda żaden oficjalny komunikat, ale poinformowała o nich w programie „Piłka Meczowa” prezes Martyna Pajączek. „Obniżamy koszty, staramy się robić to mniej więcej o połowę, bo jesteśmy zainteresowani tym, żeby przetrwać jak najdłużej. W przypadku piłkarzy poruszamy się w podobnych kwotach” – przyznała na antenie TV Toya.

Szefowa łódzkiego klubu przyznała, że podczas rozmów o zmniejszonym wynagrodzeniu spotyka się z dużym zrozumieniem sytuacji. „Wszyscy są zgodni co do tego, że trzeba pomóc. Każdy ma swoje racje, więc z każdym trzeba porozmawiać indywidualnie i znaleźć najsensowniejsze rozwiązanie. Nie ma jednak sytuacji, w której ktoś by się odciął, twierdząc, że jego to nie interesuje” – powiedziała, tym razem w TVP Sport.

Obniżki dotyczą nie tylko piłkarzy Widzewa, ale również większości pracowników klubu, w tym członków zarządu. „Zaczęliśmy od zarządu, który również musiał obniżyć swoje wynagrodzenia, a skończyliśmy na pracownikach niższego szczebla. Zdarzają się oczywiście sytuacje, gdy niektórzy otrzymują symboliczne kwoty i trudno dyskutować o ich zmniejszeniu” – dodała Pajączek.

Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu zmniejszenie zarobków piłkarzy rekomendowało Stowarzyszenie Druga Liga Piłkarska. Propozycja organu zrzeszającego kluby II ligi polegała na obniżeniu wynagrodzeń albo o 50%, albo maksymalnie do kwoty 3500 złotych brutto. Tak jak można się było spodziewać, przy al. Piłsudskiego postanowili pójść tą pierwszą drogą.