Widzew – MKS (wypowiedzi)
26 sierpnia 2017, 21:28 | Autor: RyanCzwarty mecz i czwarte zwycięstwo. Franciszek Smuda kontynuuje świetną passę, dzięki której drużyna Widzewa awansowała przynajmniej do niedzieli na fotel lidera III ligi. Nic dziwnego, że po zakończeniu meczu z MKS Ełk wszystkim widzewiakom dopisywał humor. Co mówili?
Paweł Sobolewski:
„Cóż mogę powiedzieć po takiej porażce? Spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego meczu. Do 55. minuty staraliśmy się robić wszystko, żeby przeszkadzać Widzewowi w grze. Byliśmy zdecydowanie słabszym zespołem. Wiemy, na co nas stać. Będziemy szukać punktów w kolejnych meczach, a Widzewowi życzymy powodzenia i awansu.
Miło było tu znów przyjechać. Gdy wszedłem na rozgrzewkę, porozmawiałem z Olkiem Kwiekiem. Powiedziałem mu, że na tym stadionie wcale nie czuje się, że to tylko III liga. Każdy, kto tutaj gra, czuje się, jakby występował w Ekstraklasie.”
Franciszek Smuda:
Nie było nam łatwo do tej 55. minuty. Stwarzaliśmy sobie mało sytuacji podbramkowych. Drużyna Ełku była dobrze poukłada, ciężko było ją rozklepać. Dlatego do przerwy nie padł żaden gol. Dopiero na początku drugiej połowy nam się to udało i potem tak, jak w poprzednich meczach w Łodzi strzelaliśmy kolejne bramki. Kibice też zrobili swoje. Nie ma za bardzo co się zachwycać tymi zwycięstwami, bo wiemy, że musimy poprawić jeszcze masę błędów, żeby ta gra była jeszcze pewniejsza. Żeby nie było strat, jak w A Klasie. Widać jednak, że wielu zawodników się stara. Dzisiaj na przykład Radwański zagrał wyśmienite spotkanie. Do przerwy miał może jeden błąd. To przykład, że każdy z meczu na mecz gra lepiej.”
Daniel Świderski:
„Cóż mogę więcej dodać? Trenerzy wszystko już powiedzieli. Na pewno spodziewaliśmy się trudnego spotkanie i takie ono było. Szkoda, że do przerwy nie padła żadna bramka. Na drugą połowę mieliśmy wyjść z przymusem strzelenia gola, żeby ten mecz był dla nas łatwiejszy. Padła jednak najpierw jedna bramka, potem druga. Można być tylko zadowolonym.”
Mateusz Ostaszewski:
„Chłopakom w pierwszej połowie ciężko było dojść do sytuacji, bo rywale mieli więcej siły. My staraliśmy się grać konsekwentnie swoje, po przerwie przeciwnik opadł z sił i udało nam się strzelić aż cztery bramki. Cieszę się, że udało mi się udowodnić swoją wartość, choć przy strzale zrobiłem tylko to, co do mnie należało. Rywalizacja na treningach jest spora, każdy walczy o skład i to przekłada się na wyniki.”
Mateusz Michalski:
„Staraliśmy się cały czas realizować założenia trenera i bardzo się cieszymy, że przyniosło to taki efekt. W pierwszej połowie mieliśmy trochę rozregulowany celownik, ale to, że nie wygrywamy meczu przed przerwą, świadczy o naszej konsekwencji. W drugiej połowie pokazaliśmy swoją siłę. Wygrywamy kolejny mecz, nie tracimy gola. Aż nie mogę doczekać się następnego spotkania!”
Michał Miller:
„Dzisiaj jest radosny dzień. Wygraliśmy wysoko, kontrolowaliśmy cały mecz. Drużyna z Ełku nie miała klarownych sytuacji, bo trzymaliśmy ją daleko od naszej bramki. Byliśmy spokojni i wierzyliśmy, że w końcu te przestrzenie się pojawią i będą okazje. Tak się stało. Każdy przyjeżdża tutaj głównie się bronić, ale organizmu nie da się oszukać. Rywale tracą siły i my to wykorzystujemy. Dzisiaj nic nie udało mi się strzelić, ale meczów jest jeszcze dużo i na tym stadionie jeszcze trafię. Może los czeka na jakąś specjalną okazję?”
Dawid Kamiński:
„Byliśmy faworytem tego spotkania i faktycznie przeważaliśmy. Wygraliśmy 4:0 i zrobiliśmy to w pełni zasłużenie. Rywale wiedzą, jak gramy. Widzą, że jesteśmy konsekwentni, ale nie mogą sobie z tym poradzić. To działa i przynosi bramki. Dopóki przeciwnik ma siły wytrzymuje naszą grę, ale potem dobre przygotowania pozwala nam wygrywać mecze.”
Sebastian Zieleniecki:
„Cieszymy się, że praca z trenerem Smudą owocuje poprzez wyniki. Mamy cel, do którego dążymy i po wynikach widać, że go realizujemy. Staramy się grać wysoko na połowie przeciwnika. Rywalom przez to ciężko się gra, nie stwarzają sobie sytuacji. Fajnie, że co mecz udaje nam się zachować czyste konto.”