Widzew – MKS (wypowiedzi)
30 października 2016, 16:35 | Autor: RyanNie było łatwo, ale udało się. Widzew sięgnął po trzy punkty i awansował w tabeli III ligi na trzecie miejsce. Po meczu ulgi z dowiezienia zwycięstwa do końcowego gwizdka nie krył Tomasz Muchiński. Co trenerzy obu ekip i piłkarze RTS mówili o spotkaniu?
Sławomir Majak:
„Pierwszego gola straciliśmy po rzucie karnym. Sędzia podjął taką decyzję, a nie inną. Wydaje mi się, że powinien się zachować inaczej, ale nie wypaczyło to wyniku spotkania. Przy drugiej bramce było u nas jakieś nieporozumienie. Nikt nie wyszedł do strzelającego tak, jak to powinno wyglądać w meczu ligowym. Bramka na 2:0 spowodowała, że musieliśmy się już totalnie odkryć i zaryzykować. Udało się strzelić na 1:2, ale później trochę zabrakło do remisu. Nie wiem, czy Tomek się ze mną zgodzi, ale wydaje mi się, że stworzyliśmy sobie więcej sytuacji. Liczy się jednak to, co w sieci. Dziś o jednego gola lepszy był Widzew i to on wygrał.
Chylę czoła przed kibicami Widzewa. Każdy klub może pozazdrościć takiej stabilnej publiczności, która licznie wspiera zespół w Łodzi i na wyjazdach. Mam do niej duży sentyment, bo kiedyś coś udało się dla tego klubu zrobić. Jest mi niezmiernie miło, że pamiętają o mnie te młodsze roczniki, bo starci siłą rzeczy muszą pamiętać. Żałuję tylko wyniku, ale taka jest piłka.”
Tomasz Muchiński:
„Przed meczem, w małej tabeli za ostatnie trzy mecze, Ełk miał na koncie siedem punktów, a my tylko dwa. Rywal miał tendencję zwyżkową, na co niebagatelny wpływ ma rola Sławka. MKS zagrał tak, jak się spodziewałem. To zespół grający z charakterem. My nie potrafiliśmy złapać swojego rytmu, być może strata punktów w ostatnim czasie zachwiała naszą pewnością siebie. Czekaliśmy jednak cierpliwie, liczyliśmy, że poprawią się warunki atmosferyczne, bo w pierwszej połowie mocno wiało. Udało się Adrianowi Budce wykorzystać swoje walory. Wszedł przed zawodnika i wywalczył rzut karny, który dał nam gola do szatni.
Ten gol trochę ustawił spotkanie, początek drugiej połowy był pod naszą kontrolą. Nie stworzyliśmy może zbyt wielu sytuacji i mnie poziom tego meczu nie zadowolił. Było więcej walki. Zawodnicy mieli w świadomości to, że najważniejsze jest wyrwanie trzech punktów, dlatego czasem zapominali o jakości. Drugi gol nam nie pomógł. Sławek zrobił zmiany i Ełk narzucił nam swoje warunki. Trzeba powiedzieć, że nie do końca kontrolowaliśmy to, co się działo. Mecz mógł nam się wymknąć spod kontroli. Cieszą tylko trzy punkty.
Przed nami kolejny tydzień ciężkiej pracy i analiz. Pytałem piłkarzy, jak się czują. Mówili, że nogi ich w miarę niosły. Wykonali oni dzisiaj dużo sprintów, napracowali się. Podobał mi się Kamil Sabiłło, dawno nikt tak nie walczył na tej pozycji. Było dużo rzutów wolnych po faulach na nim.”
Mateusz Michalski:
„Trzy punkty bardzo nas cieszą. W końcu przełamaliśmy tą ostatnią niemoc. Znów w końcówce sprawiliśmy sobie nerwowość, tracąc bramkę po stałym fragmencie gry. Całe szczęście, że udało się wywalczyć to zwycięstwo, bo mecz kosztował nas dużo sił. Sam przy wyskoku do piłki podkręciłem stopę. Widziałem, że przeciwnik się napędza, dlatego poprosiłem o zmianę, żeby nie osłabiać zespołu.”
Sebastian Zieleniecki:
„Wczoraj doszliśmy do wniosku, że jak będzie okazja na moją prawą nogę, to tak rozegramy rzut wolny. Uderzyłem nieźle po długim roku i wpadło. Pozostaje tylko się cieszyć, bo ta bramka daje nam zwycięstwo w ważnym meczu. Staraliśmy się grać po ziemi, a rywale długimi piłkami. Nie zawsze udawało nam się wygrywać te pojedynki, ale najważniejsze, że mamy trzy punkty po tej serii meczów bez zwycięstwa.”
Michał Choroś:
„Stałe fragmenty gry są jakąś naszą zmorą ostatnio. Znów zabrakło krycia przy przeciągniętej na drugi słupek piłce i rywal tylko dostawił głowę. Będziemy to analizować, bo przecież można temu zapobiec. Sam zdecydował zostać na linii, liczyłem na jakąś sytuacyjną szansę na obronę. Nie udało się. W następnym meczu będę chciał wreszcie zachować czyste konto!”
Kamil Tlaga:
„Chcieliśmy zmazać plamę po przednim meczu, który kompletnie nam nie wyszedł. Szkoda tej nerwówki w końcówce, ale tym razem byłem pewien, że dowieziemy te trzy punkty. Boisko nie pomagało nam w składnej grze. Było grząsko, ale i tak lepiej, niż w Morągu. Wygraliśmy jednak. Udamy się na groby ze spokojnymi głowami. Przed nami jednak kolejny tydzień ciężkiej pracy. Mamy w planach mecz z Drwęcą, ale nie traktujemy go wyjątkowo. Każdy jest ważny i w każdym chcemy wygrać. Musimy zmniejszyć stratę do lidera, żeby po wykonanej zimą pracy móc go dogonić. Nie będę komentował wyników sąsiadów. Powiem tylko, że są chyba w czepku urodzeni…”
Kamil Sabiłło:
„Nie miałem żadnej sytuacji do strzelenia gola, ale najważniejsze jest to, że udało się to zrobić innym. Sięgnęliśmy po wygraną i to bardzo nas cieszy. Po paru słabszych meczach, w których popełnialiśmy za dużo błędów, przyszło przełamanie. Oby tak dalej!”