Widzew Łódź – Chrobry Głogów 1:0 (0:0)

To nie były udane zawody w wykonaniu piłkarzy Widzewa Łódź. Podopieczni Enkeleida Dobiego długo męczyli się z Chrobrym Głogów i wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem. W 77. minucie gola na wagę zwycięstwa strzelił jednak z rzutu karnego Marcin Robak, a trzy punkty zostały w domu!

Dość niespodziewanie, w jedenastce gospodarzy nie zaszły żadne zmiany. Duet napastników ponownie stworzyli więc Przemysław Kita i Paweł Tomczyk. Po krótkiej przerwie do kadry meczowej wrócił Robak, ale zasiadł tylko na ławce rezerwowych, podobnie jak Mateusz Możdżeń. Opaskę kapitańską po raz drugi z rzędu nosił więc Bartłomiej Poczobut. Na trzy korekty zdecydował się z kolei Ivan Djurdjević. Szkoleniowiec głogowian postanowił postawić na Olivera Praznovsky’ego, Jakę Kolenca oraz Mikołaja Lebedyńskiego.

Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami, jako pierwsi do ataku ruszyli piłkarze Widzewa. Już w drugiej minucie meczu na bramkę gości uderzał Kita. Jego próba była niestety bardzo niecelna i Rafał Leszczyński nie musiał nawet interweniować. Chwilę później ponownie w roli głównej wystąpił napastnik łodzian, który prostopadłym podaniem dobrze uruchomił Tomczyka. Sędzia w tej sytuacji dopatrzył się jednak pozycji spalonej i przerwał grę. Następne minuty nie przyniosły żadnego zagrożenia pod obiema bramkami, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Goście bardzo wysoko zakładali pressing, co w znacznym stopniu utrudniało wyprowadzenie piłki czerwono-biało-czerwonym.

Na kolejną w miarę składną akcję musieliśmy czekać do 17. minuty. Obrońcom urwał się Kita, który poszukał Kacpra Gacha. Niestety, dośrodkowanie było fatalne, a futbolówka opuściła boisko. Gra z każdą chwilą się zaostrzała i sędzia raz za razem musiał używać gwizdka. Po nieco ponad siedmiu minutach ponownie ujrzeliśmy widzewiaków w polu karnym gości. Nie spowodowała tego jednak akcja, tylko nieporozumienie w szeregach głogowian, którzy wybili piłkę na aut. Piłkarze Chrobrego także nie zachwycali. Oni z kolei potrzebowali prawie pół godziny, aby oddać strzał, choć próbę Dominika Dziąbka trudno uznać za takowy.

Ostatni kwadrans pierwszej połowy zaczął się obiecująco dla łodzian. Ładną indywidualną akcją popisał się Dominik Kun, który założył „siatkę” swojemu rywalowi. Z odsieczą przyszedł kolejny obrońca i wybił piłkę za linię końcową. Trzy rzuty rożne z rzędu nie stworzyły zagrożenia pod bramką Rafała Leszczyńskiego, ale można powiedzieć, że delikatnie ożywiły poczynania gospodarzy. W 37. minucie podopieczni trenera Dobiego bardzo ciekawie rozegrali następny korner, lecz przepisy przekroczył Krystian Nowak. Po tej sytuacji sędzia mógłby zakończyć pierwszą połowę, bowiem już do końca właściwie nic się nie wydarzyło. Może poza celnym strzałem Michała Grudniewskiego, ale jego obrona była formalnością.

Szkoleniowiec nie zdecydował się na roszady w przerwie i widzewiacy rozpoczęli drugą część w niezmienionym składzie. Pierwsze pięć minut po wznowieniu nie przyniosło żadnych zmian w grze obu drużyn. Na boisku wszechobecny był chaos, a więcej było niedokładnych podań niż tych, które odnajdywały adresatów. W 51. minucie piłkę w polu karnym łodzian przyjął Lebedyński, ale nie udało mu się uderzyć. Niedługo później z rzutu wolnego spróbował Maksymilian Banaszewski, lecz piłka zatrzymała się na murze. W 57. minucie gospodarze wreszcie pokazali się w polu karnym rywali, choć dośrodkowanie Łukasza Kosakiewcza nie sprawiło problemów obrońcom. Po tej akcji szkoleniowiec łodzian zdecydował się na trzy zmiany. Na murawie zameldowali się Robak, Możdżeń oraz Mateusz Michalski.

Pięć minut po wejściu z dobrej strony pokazał się Robak, który najpierw wyłuskał futbolówkę obrońcy, a następnie mocno huknął w kierunku bramki. Niestety, bardzo niecelnie i golkiper ponownie nie musiał interweniować. Później trzeba było znowu długo czekać na kolejną szansę, a ta przypadła na 70. minutę. W dobrej sytuacji znalazł się Kosakiewicz, ale jego strzał trafił w… jego nogę postawną. Rzadko można obserwować takie rzeczy na poziomie centralnym. Trzy minuty później piłkarze Widzewa wreszcie przeprowadzili składną akcję. Lewą stroną boiska pognał Kita i podał na wolne pole do Michaela Ameyawa. Skrzydłowy wślizgiem próbował uderzać, lecz w ostatniej chwili zablokował go Mavroudis Bougaidis.

Ostatni kwadrans zaczął się najlepiej jak mógł dla łodzian. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką Roberta Mandrysza we własnym polu karnym i podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł niezawodny w tym aspekcie Robak, mocnym strzałem dając swojemu zespołowi prowadzenie! Wydawało się, że widzewiacy już nie wypuszczą zwycięstwa z rąk i tak się stało. W 84. minucie bardzo dobrze dośrodkował Kosakiewicz, a zabrakło dosłownie centymetrów, aby Daniel Tanżyna stanął przed doskonałą szansą na strzelenie gola. Piłkarze gości próbowali do końca meczu odrobić straty, ale defensywa Widzewa była bardzo szczelna i nie dopuszczała do większego zagrożenia pod własną bramką. Po końcowym gwizdku cieszyć mogą jedynie trzy punkty, bo styl ich wywalczenia pozostawia wiele do życzenia.

Widzew Łódź – Chrobry Głogów 1:0 (0:0)
77′ (k) Robak

Widzew:
Wrąbel – Kosakiewicz, Nowak, Grudniewski (72′ Tanżyna), Gach – Kun (58′ Michalski), Poczobut, Mucha (58′ Możdżeń), Ameyaw – Kita (89′ Hanousek), Tomczyk (58′ Robak)

Rezerwowi: Kudrjavcevs – Becht, Samiec-Talar, Czubak

Chrobry:
Leszczyński – Stolc, Bougaidis, Praznovsky, Ziemann – Kolenc (80′ Kowalczyk), Mandrysz – Dziąbek (76′ Niski), Piotrowski (56′ Bryła), Banaszewski (80′ Machaj) – Lebedyński

Rezerwowi: Szafer – Ilków-Gołąb, Michalec, Michalczyk, Piła

Żółte kartki: Grudniewski, Kosakiewicz – Bryła

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)

Mecz bez udziału publiczności.