Widzew – Lech (wypowiedzi)
10 marca 2014, 20:18 | Autor: JuraOto, co po poniedziałkowym meczu pomiędzy łódzkim Widzewem a Lechem Poznań powiedzieli trenerzy i piłkarze obu drużyn:
Mariusz Rumak:
„Przyjechaliśmy po 3 punkty a straciliśmy 2. Najbardziej boli to, że prowadzimy na wyjeździe 2:0, wychodzimy z kontrami w przewadze, nie oddajemy strzału i tracimy bramki. Sami je sobie strzeliliśmy. Nie wiem, dlaczego najpierw Arboleda strzela bramkę a potem robi to, co robi. Nie chcę tego oceniać na gorąco”.
Artur Skowronek:
„Jesteśmy w takiej sytuacji w tabeli, że ten punkt specjalnie wiele nam nie daje. Słowa uznania dla zespołu, że dał radę podnieść się z łopatek. Widzę mankamenty w grze. Lech zagrał dobrze pressingiem i wychodzenie z obrony wychodziło nam dzisiaj słabo. Wymuszali nasze długie podania i nie udawało nam się długo utrzymywać przy piłce. Bardzo dużo pracy wykonaliśmy w defensywie pomimo tego, że personalnie wyglądaliśmy bardzo ofensywnie, zwłaszcza w drugiej połowie. Cieszę się, że przyniosło to efekt; szkoda, że tylko w postaci jednego punktu. Cetnarskiego nie skreślam – weźmie się w garść i jest w stanie dużo dać zespołowi. Zszedł, ponieważ przegraliśmy walkę o środek pola i zareagował na to prawidłowo. To jest taki charakter.
W środę będziemy obserwować Lechię w Białymstoku. Może nawet uda mi się zobaczyć ten mecz osobiście”.
Patryk Wolański:
„Cieszymy się z jednego punktu, choć wolelibyśmy wygrać. Nie jestem zadowolony ze spotkania, bo wpuściłem dwie bramki – znowu nie udało mi się zagrać na zero. Wielki szacunek dla Marcina Kaczmarka – ten facet dzisiaj tak tyrał na boisku, że chapeux bas. Od razu po meczu podbiegłem do niego i go wyściskałem. Gdyby każdy na boisku zachowywał się tak, jak on, mielibyśmy dzisiaj więcej punktów.
W przerwie trener nie musiał nas specjalnie motywować. Powiedział tylko, co mamy zmienić i na co zwrócić uwagę. Nie potrzebujemy też negatywnej motywacji. Mamy do siebie wystarczająco dużo żalu, sportowej złości i kontrowersji o wszystko, dużo o tym rozmawiamy. Media po nas jeżdżą, inne drużyny traktują jak chłopców do bicia, nawet na naszym stadionie. Ciesze się, że trochę utarliśmy Lechowi nosa, bo na pewno nie są z tego remisu zadowoleni, ale jeszcze bardziej bym się cieszył, gdybyśmy z nimi wygrali. Jesteśmy w większości młodym zespołem i potrzebujemy jakichś ciepłych słów po tym, kiedy nam coś wyszło dobrze. A przecież nie gramy źle – mamy tylko dużo pecha – tu jakiś karny, tam jakaś bramka. Ciężko się gra, jak mamy tak mało punktów”.
Krystian Nowak:
„Przegrywaliśmy już 0:2 a udało nam się wyciągnąć na 2:2. Podnieśliśmy się dzisiaj tak samo jak w meczu z Piastem. Ten punkt jest ważny, ponieważ może przynieść nawet jeden punkt więcej po podziale tabeli i przybliżyć nas do utrzymania. Oczywiście potrzebne są zwycięstwa. Samymi remisami wiele nie zwojujemy, bo Podbeskidzie i Zagłębie wygrywają. Chodzi o to, żeby strata przed decydującymi meczami była jak najmniejsza. Jest w nas duża siła i duży potencjał, ale musimy zacząć grać od początku meczów tak, jak w drugich połowach, w których gramy o niebo lepiej niż w pierwszych. Wtedy zwycięstwa przyjdą. Każdy z nas zostawił dzisiaj na boisku dużo serca. Teraz mamy mecz z Lechią i musimy przygotować się do niego tak, żeby od początku zagrać tak, jak dzisiaj w drugiej połowie. Mam nadzieję, że przełamiemy nie tylko złą passę wyjazdową ale i też serię meczów bez zwycięstwa na wiosnę.
Opaska kapitańska to duża odpowiedzialność i duma. Zostałem mianowany wicekapitanem przez trenera jeszcze przed rozpoczęciem rundy”.
Eduards Visnakovs:
„Cieszę się, że wreszcie się przełamałem i po długiej przerwie strzeliłem bramkę. Więcej klarownych sytuacji niestety nie miałem. Lech prowadząc 2:0 chyba nas zlekceważył a my po takim meczu mamy na pewno podwyższone morale”.
Marcin Kaczmarek:
„Wiele zdrowia zostawiliśmy dziś na boisku i udało się zremisować, a niewiele nam zabrakło, by nawet wygrać – wydawałoby się – przegrany mecz. Czeka nas teraz wyjazd do Gdańska i zrobię wszystko, by znów strzelić gola. W końcu to mój były klub, więc tym bardziej zależy mi na zwycięstwie i przełamaniu tej wyjazdowej serii”.
Łukasz Trałka:
„Ten remis boli podwójnie, bo przecież wygrywaliśmy 2:0, a wygrana wymknęła nam się z rąk. Klasowa drużyna nie może tak grać! Panowaliśmy na boisku, nie było żadnego zagrożenia ze strony Widzewa, ale nagle tracimy bramkę i skończyło się to tak, jak się skończyło”.