Widzew gotowy do wyprowadzki z „Serca Łodzi”

Jakiś czas temu włodarze Widzewa zasygnalizowali potrzebę opuszczenia biur na stadionie. Ci, którzy sądzili że jest to jedynie blef w negocjacjach z MAKiS, będą zaskoczeni. Najprawdopodobniej latem pracownicy klubu przeniosą się w inne miejsce.

Powody wyprowadzi, zdaniem zarządu, są dwa. Po pierwsze, chodzi o kończącą się w umowę z Miejską Areną Kultury i Sportu, obowiązującą od 2017 roku, gdy stadion przy Piłsudskiego był otwierany. Klub prowadził negocjacje w sprawie jej przedłużenia, ale kością niezgody były stawki, zaproponowane przez operatora obiektu. Włodarze Widzewa twierdzili, że są w stanie bez problemu znaleźć tańsze powierzchnie. Drugą przyczyną jest lokalizacja pomieszczeń. Dotychczasowe rozmieszczenie sprawiało, że biura poszczególnych pracowników były od siebie oddalone, często znajdowały się na różnych piętrach, co utrudniało codzienne funkcjonowanie.

W związku z tym rozpoczęto poszukiwanie alternatywy i jak się okazuje, została ona znaleziona. „Wszystko jest w tym temacie dopięte niemal na ostatni guzik, ale czekamy jeszcze na decyzję rady nadzorczej. Dopieszczamy ostatnie szczegóły umowy. I powtarzam, że proszę tego nie traktować, jako robienie na złość Miastu. My po prostu potrzebujemy więcej pomieszczeń, potrzebujemy miejsca, gdzie możemy przeprowadzić chociażby konferencję telefoniczną. Chcemy rozwijać klub i to jedyny powód, dla którego chcemy się przenieść w inne miejsce” – mówił Mateusz Dróżdż, cytowany przez „Łódzki Sport„.

Czy spodziewana decyzja rady nadzorczej oznacza całkowite odcięcie się od stadionu w dni niemeczowe? Niekoniecznie, co wyjaśniał Dróżdż. „Chcielibyśmy, żeby sport został na stadionie, a administracja, księgowość, komunikacja i zarząd przenieśli się w nowe miejsce. Spokojnie pieszo będzie można przejść z nowych biur na stadion. Myślę, że nawet w 10 minut. Zależy, kto jak chodzi” – dodał prezes Widzewa.