W. Szawarski: „Musimy tak grać do końca sezonu”
2 marca 2020, 16:46 | Autor: KamilW sobotni wieczór koszykarki Widzewa przełamały złą passę i pokonały na własnym parkiecie Energę Toruń 82:71. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bo do ostatnich minut spotkanie było bardzo wyrównane. Jak zawody ocenił trener Wojciech Szawarski?
Szkoleniowiec łodzianek nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszych dwóch kwartach. „Wyszliśmy na ten mecz dopiero po przerwie i wtedy zaczęliśmy grać. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu fatalna. Możemy sobie mówić, jak bronimy, co robimy, ale to i tak jest 10-15% wszystkiego, bo reszta to zaangażowanie oraz wola walki. Tego nie było” – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej.
Całe szczęście, po przerwie na parkiet wyszła odmieniona drużyna Widzewa. „Dziewczyny dobrze zareagowały na to, co wydarzyło się w szatni i za to muszę je pochwalić. Byliśmy w trudnej sytuacji, ale wyszliśmy agresywnie w obronie i to przyniosło efekt po przerwie. Musimy tak grać do końca sezonu, żeby próbować coś jeszcze ugrać” – dodał Szawarski.
>>> PRZECZYTAJ RELACJĘ Z SOBOTNIEGO MECZU KOSZYKAREK
Dzięki wygranej z Energą i równoczesnej porażce Politechniki Gdańskiej z AZS UMCS Lublin, widzewianki zbliżyły się do swoich głównych rywalek w walce o miejsce w play-offach na dystans dwóch zwycięstw. Już w środę obie drużyny zmierzą się ze sobą w Hali Parkowej, a dla gospodyń będzie to starcie o „być albo nie być”. Początek o godzinie 18:00.
Grać, wygrywać.
Jeńców nie brać.
Z drużynami z pierwszej czwórki koszykarki pokazały, że potrafią grać i walczyć. Z drużynami o wielokrotnie większym budżecie.
Co prawda zabrakło postawienia kropki nad i ale i tak nie muszą się wstydzić za przegrane mecze.
W środę trzeba rozjechać przeciwnika tak aby odechciało im się grać … najlepiej do końca sezonu.
A co.
Ja bym chętnie zrobił transfer trenera Szawarskiego do drużyny pilkarskiej…
Nie głupio gadasz,znaczy się piszesz. Mądry trener z charakterem. Cały czas stoi przy linii boiska i żyje meczem.
Justyna Żurowska-Cegielska – z przyczyn osobistych – nie zagra już do końca sezonu w barwach Wisły. Oznacza to, że krakowski zespół pozostał w zasadzie tylko z jedną solidną zawodniczką podkoszową – Estonką Kadri-Ann Lass.