W. Surlit: „Cenię u piłkarzy wolę walki i nieustępliwość”
19 stycznia 2021, 18:50 | Autor: KamilChoć bardziej znany był jego brat, on również zapisał ważną kartę w dziejach Widzewa Łódź. Mowa o występującym na pozycji bramkarza Wiesławie Surlicie, który w czerwono-biało-czerwonych barwach występował w latach siedemdziesiątych. Ostatnio na łamach widzew.com pojawił się wywiad z nim.
W pierwszych latach swojej kariery golkiper występował w łódzkich ŁKS i Orle, a także, podczas służby wojskowej, w Legii Warszawa. W jaki sposób trafił do Widzewa? „(…) Pojawił się Stanisław Stachura, mój znajomy i były piłkarz, który pomagał trenerowi Leszkowi Jezierskiemu w Widzewie jako jedna z osób odpowiedzialnych za wyszukiwanie zawodników do drużyny. Padło proste pytanie »Czy chcesz grać w Widzewie?« i długo się nie zastanawiałem. W ŁKS się nie sprawdziłem, a trener nie dawał mi szans na grę. Tam postawili wtedy na duet bramkarzy Marian Wilczyński i Piotr Horn” – czytamy w rozmowie.
Co ciekawe, Surlit był współodpowiedzialny za sprowadzenie do klubu swojego brata, Krzysztofa. „Trochę było w tym mojej mocy sprawczej, że tak to nazwę. Byłem już w Widzewie, a Krzysiek jako zawodnik Włókniarza Zelów dostał się do kadry wojewódzkiej juniorów i tam miał dobre występy. Było o nim słychać i kiedyś o brata spytał mnie Ludwik Sobolewski. To odpowiedziałem, że to dobry, charakterny chłopak, który walczy na boisku i strzela gole. »Przydałby się?« – zapytał Sobolewski i powiedziałem, że to solidna firma i będzie wzmocnieniem. Potem wszystko potoczyło się szybko. Pojechałem z prezesem Sobolewskim do Zelowa, rozmowa z bratem trwała pół godziny i wszystko było ustalone” – stwierdził zawodnik.
Bramkarz grał w czerwono-biało-czerwonych barwach przez pięć lat. Choć były to dopiero początki Wielkiego Widzewa, to miał okazję zmierzyć się ze słynnym Manchesterem City. „Przed meczem wrażenie zrobił na pewno stadion, bo na takim wcześniej nie graliśmy. A na boisku niespodziewanie zremisowaliśmy 2:2 po golach Zbyszka Bońka, co było dla Anglików szokiem. Byli wściekli i zachowywali się niegrzecznie w stosunku do nas, bo myśleli, że przyjechał jakiś biedny »Kopciuszek« z Łodzi i strzelą nam 5-6 bramek. Przed rewanżem odgrażali się, że nas stłamszą, ale to im się nie udało” – przyznał w wywiadzie.
W 1978 roku Surlit przeniósł się do Szombierek Bytom, z którymi dwa lata później sensacyjnie został mistrzem Polski. „Tworzyliśmy wtedy silny zespół, bez indywidualności. Może poza naszym liderem – Romanem Ogazą. Tylko złośliwi sceptycy nazywali nas »najsłabszym mistrzem Polski«, bo przecież skoro byliśmy tacy słabi, to dlaczego nikt nas nie wyprzedził. Nawet Widzew. A mieliśmy wtedy wielu dobrych zawodników, jak na przykład Paweł Janik, Janusz Sroka, Eugeniusz Nagiel i Rudolf Wojtowicz” – wspomniał widzewiak.
71-latek wciąż żywo interesuje się losami Widzewa, jest również członkiem Koła Seniorów RTS. Na stadion przy al. Piłsudskiego nie przychodzi jednak zbyt często. Co jest tego powodem? „Wstąpiłem do Koła Seniorów RTS Widzew Łódź. Czyli można powiedzieć, że moja historia zatoczyła koło, bo po wielu latach od momentu mojego przyjścia do Widzewa w 1973 roku, ponownie jestem w klubie. (…) Przyznam, że w ostatnich latach rzadko przychodziłem na stadion. Byłem na kilku meczach, ale ja mam taki charakter, że cenię u piłkarzy przede wszystkim wolę walki i nieustępliwość. A tu przeważnie widać teraz na boisku takie granie »lelum polelum«. Byle zagrać i zarobić pieniądze” – dodał na zakończenie.
Pełną treść wywiadu z Wiesławem Surlitem znaleźć można TUTAJ.
„Byle zagrać i wziąć pieniądze”.Jakie to prawdziwe.
Bravo imieniku… Lelum polelum.
Nieustępliwosc i walka to nie nasi piłkarze raczej chłopcy do bicia,przykro mi to mówić ale niestety to prawda,ale Oni mają to gdzieś ważne że kasa się zgadza żelusie.
Rozumiem, że Pan Wiesław nie miał na myśli Możdżenia i Kosakiewicza mówiąc o walce i nieustępliwości.
Jak sobie przypomnę jak Widzew grał w latach 80 – tych a obecnie- czyli chociażby podejście piłkarzy wtedy a obecnie – to wygląda to jak zupełnie inna dyscyplina sportowa – brak woli walki,agresywności i zadziorniści
aż razi na boisku – obecni piłkarze to bardziej celebryci a ich przywiązanie do klubu – to pasek wypłaty …I może parę wywiadów
Pieniądze pieniędzmi. Dlaczego w takich skokach narciarskich to sie nie zmienia? Kazdy chce cos wykręcić, udowodnic… Piłka to dno