W. Stawowy: „Słabą grę w dzisiejszym meczu biorę na swoje barki”

14 lutego 2015, 18:39 | Autor:

Wojciech_Stawowy

Po meczu kontrolnym z Pogonią Siedlce dziennikarze długo musieli czekać na pojawienie się Wojciecha Stawowego. Odprawa, jaką szkoleniowiec zafundował swoim podopiecznym trwała tak długo, że po przeszło godzinie przedstawiciele mediów postanowili dłużej nie czekać i opuścić budynek klubowy w Gutowie Małym.

W związku z tym Biuro Prasowe Widzewa przesłało do mediów wypowiedź trenera, przepraszając za zaistniałą sytuację. Można zgadywać, że Stawowy miał sporo pretensji do postawy swoich zawodników, skoro pomeczowa odprawa trwała tak długo.

Na wstępie szkoleniowiec wyjaśniał pomeczowe zachowanie. „Przede wszystkim chcę przeprosić dziennikarzy, że trwało to tak długo i że nie przyszedłem zaraz po spotkaniu. Nie chcę, żeby było to odebrane w taki sposób, że po przegranym sparingu z Pogonią Siedlce nie byłem w stanie wyjść do dziennikarzy i o tym meczu powiedzieć parę zdań. Jesteśmy w okresie przygotowawczym, pewne sprawy musimy załatwiać na gorąco, dlatego po meczu udałem się od razu do szatni zespołu, gdzie na gorąco przeanalizowaliśmy to, co dzisiaj robiliśmy. Stąd moja nieobecność, bo do omówienia było naprawdę sporo, a jak wiemy, czasem trzeba kuć żelazo póki gorące” – tłumaczył zaistniały fakt Stawowy.

Trener Widzewa nie krył niezadowolenia zarówno z wyniku dzisiejszego spotkania, jak i stylu gry zespołu. „Nie ukrywam, że był to najsłabszy z naszych sparingów i nie ma żadnego usprawiedliwienia tym, że tydzień, który jest za nami, był bardzo ciężki. Wszyscy ciężko pracują w okresie przygotowawczym. Nikt z tego nie jest zwolniony” – mówił.

Słabe zawody i niekorzystny rezultat, uzyskany przeciwko drużynie z Siedlec, Wojciech Stawowy wziął na siebie. „Tą słabą postawę w dzisiejszym meczu biorę na swoje barki. To, jak zespół wygląda na dzień dzisiejszy i to, jak będzie wyglądał w lidze, zależy tylko i wyłącznie ode mnie i od mojej pracy. Winę za tą postawę oraz wszelką krytykę, która będzie spadała pod adresem piłkarzy biorę na siebie” – odpowiedzialnie stwierdził szkoleniowiec. „Zawodnicy bardzo chcieli, ale dzisiaj brakowało w naszej grze dokładności, dyscypliny taktycznej i świeżości. W Widzewie zmienia się bardzo wiele i jestem przekonany o tym, że kibice to zobaczą na własne oczy już na początku marca. Dzisiaj wyglądało to tak, a nie inaczej z wielu powodów. Są to jednak kwestie warsztatowe, o których nie muszę publicznie mówić, bo nie chciałbym, żeby to wynikało, jako forma tłumaczenia się z mojej strony” – zakończył opiekun łodzian.