W. Stawowy: „Czujemy się lew w klatce, któremu ktoś pokazuje kawałek mięsa”
7 marca 2015, 16:09 | Autor: RyanZamiast ligowej inauguracji w Byczynie, Widzew w komplecie pojawił się dziś w Gutowie Małym, by zagrać mecz sparingowy ze Stalą Głowno. Wynik, choć imponujący, był tym razem sprawą drugorzędną. Ważniejsze było to, co o całej sytuacji wokół klubu sądzą Wojciech Stawowy i jego gracze.Trener Widzewa, mimo ciosu, jaki spadł wczoraj na klub, starał się zachowywać spokój. Stawowy liczy też na to, że Sandecja zgodzi się zagrać z łodzianami w innym terminie. „Mam fajną grupę piłkarzy, która dalej wierzy w to, że możemy jeszcze w Łodzi utrzymać I ligę, nawet mimo tak dużej straty punktowej. Gdybyśmy w to nie wierzyli, to nie byłoby sensu rozgrywania meczów. Liczę, że uda nam się jeszcze zagrać spotkanie z Sandecją, że trener stanie na wysokości zadania i zechce zmierzyć się z nami w innym terminie. Nie chciałbym, żeby wyniki meczów rozstrzygały się przy zielonym stoliku. Fajnie, jakby rywal nie poszedł na łatwiznę. To wygodne, dopisać sobie punkty poza boiskiem, ale piłka polega na graniu” – mówił. „Trener Wójtowicz mnie zna, wie jak ja zachowałbym się w takiej samej sytuacji. Nie mówię tego pod publiczkę, po prostu w sporcie trzeba walczyć fair play. Za błędy oczywiście trzeba płacić, ale są inne formy kar” – dodał.
Stawowy pokreślił, że drużyna miała informację o przebiegu posiedzenia Komisji ds. Licencji Klubowych. „Dostaliśmy wyjaśnienie, dlaczego ten mecz nie doszedł do skutku, natomiast my nie jesteśmy osobami, które powinny się tymi sprawami zajmować. My się musimy skupiać na formie sportowej. Nie robię z tego względu żadnej tragedii, nie ma się co załamywać. Przed nami jeszcze kilkanaście spotkań i naprawdę dużo punktów do zdobycia. Zdobyć może je tylko drużyna dobrze przygotowana także mentalnie” – stwierdził.
Szkoleniowiec Widzewa przyznał, że rozmawiał z Sylwestrem Cackiem na temat przyszłości klubu. Usłyszał zapewnienie, że sezon będzie dokończony. „Mam wiedzę, że gramy dalej. Natomiast, gdzie ten mecze będą rozgrywane, ciężko jest mi powiedzieć, bo sprawy te załatwiane są poza mną. Na pewno najbliższe spotkanie gramy z GKS Tychy w Jaworznie, a potem gdzieś ten mecz rozegramy. Rozmawiałem wczoraj z Prezesem Cackiem i zapewnił mnie on, że nie widzi innego scenariusza, jak taki, że gramy dalej i wygrywamy mecze. Nie powiem, że jesteśmy szczęśliwi, piłkarze byli bardzo źli, że nie mogą skonfrontować się z Sandecją. Szkoda, że tego meczu nie ma, bo czuję, że zagralibyśmy dziś fajne spotkanie” – powiedział.
Stawowy zdradził też, że właściciel Widzewa wycofał się później ze swoich słów, wypowiedzianych w mediach.Dodał też, że zdaniem Cacka, został on źle potraktowany przez Komisję ds. Licencji Klubowych. „Prezes wczoraj na pewno był zdenerwowany, człowiek w emocjach czasem coś powie. Z tego, co wiem, w PZPN nie zachowano się elegancko, a Prezes dla Widzewa dużo robi, więc powinien być potraktowany, jako osoba wykształcona, z odpowiednią kulturą. Z jego relacji wynikało, że tak nie było. Klub jet na tyle uznany, że powinien być lepiej traktowany. Nie chcę nikogo oskarżać, ale ja, jako trener, nieraz grałem na gorszych boiskach, licencje dostawały kluby w gorszej sytuacji” – mówił. „Nie chcę się w to jednak zagłębiać. Gramy dalej, walczymy i czujemy się jak lew w klatce, którego ktoś podrażnia, pokazując mu kawałek mięsa, którego nie może ugryźć” – dodał.
Jak trener podchodzi do oferty Ruchu, dotyczącej możliwości gry w Chorzowie? „Cieszę się bardzo i gratuluję władzom klubu, ze chcą Widzewowi pomóc. Odległość, to nie problem, ja mogę nawet do Tunezji latać, byleby wygrywać mecze. W lidze angielskiej Everton miał kiedyś problemy finansowe i pozostałe kluby składały się na pomoc, by Everton mógł funkcjonować. Taką pomoc wobec nas może też wykonać Sandecja, godząc się na grę w innym terminie. Słyszałem opinie, że Sandecja przygotowywała się dwa tygodnie do gry na sztucznej murawie, a my co? Robiliśmy to samo. Nikt nie wie, w jakiej sytuacji może się kiedyś znaleźć, choć niczego złego tego klubowi nie życzę. Liczę, że zagramy z nimi, czy na sztucznej czy naturalnej murawie, to jest nieistotne” – podkreślił.
A co Wojciech Stawowy sądzi o samym spotkaniu ze Stalą? „Nie tak to miało wyglądać, mieliśmy dziś rozgrywać spotkanie mistrzowskie. A tak zaliczyliśmy grę kontrolną, żeby zachować jednostkę meczową. To ważne w perspektywie następnych gier. Byliśmy gotowi, zespół był przygotowany do meczu z Sandecją. Na pewno nie była to dla nas przyjemna informacja, bo drużyna była bardzo zmotywowana. To nie działa budująco na morale, ale wytłumaczyliśmy sobie, że nie mamy wpływu na to. Musimy dalej budować formę, by być gotowym na walkę o punkty” – odniósł się do samego spotkania ze Stalą, zamiast z ekipą z Nowego Sącza.