W. Obarek: „Rzuciłem ich na głęboką wodę i niektórzy się utopili”

17 lipca 2015, 20:42 | Autor:

Witold_Obarek

Witold Obarek w swoim premierowym meczu w roli trenera Widzewa, choć oczywiście nieoficjalnym, zanotował wygraną. Nie przyszła ona łatwo, bo zwycięskie gole dla łodzian padły dopiero w drugiej połowie. Do przerwy 1:0 prowadziła Żyrardowianka. Co szkoleniowiec miał do powiedzenia po ostatnim gwizdku?

Szkoleniowiec Widzewa przyznał, że zależało mu na wygranej. Podkreślał też, że w szatni panują doskonałe nastroje. „Powiedziałem im w szatni, że liczy się tylko zwycięstwo. Remis jest jak porażka. Jestem raczej zadowolony, jak na mecz po dwóch treningach nie można liczyć na więcej. Najważniejszy test przyjdzie, gdy zagramy już mecz mistrzowski. Atmosfera w drużynie z dnia na dzień jest coraz lepsza. Chłopaki nawet nie chcą iść do domu. Wczoraj musiałem ich wyganiać” – żartował.

Obarek smucił się, że duża grupa piłkarzy usłyszy dziś „do widzenia” od szkoleniowca. „Dla mnie najgorsze będzie to, że sporej części zawodników z tej 20-stki będę musiał podziękować. Mam przygotowanych następnych. Widzew jest potężną firmą i gdybym wyszedł na ligowy mecz, a drużyna zagrałaby tak, jak dzisiaj, to spaliłbym się ze wstydu. Oczywiście wiem, że za nami dopiero dwa treningi, w tym wczorajszy bardzo ciężki. Do tego jest to obca sobie grupa ludzi” – podkreślił.

Opiekun łodzian zdradził, które nazwiska kibice będą mogli zapamiętać na dłużej. „Mówiąc szczerze, to z tego dzisiejszego zespołu widzę dwóch bramkarzy, jednego obrońcę, trzech pomocników i jednego napastnika. Zostają bramkarze, do tego Czaplarski, Rachubiński, Świątkiewicz. Gilarski też mi się podoba, chociaż ma ciężki charakter. Ale ja lubię takich” – śmiał się. „Do nich dokooptujemy resztę. Selekcja musi trwać, choć nie łatwo jest to powiedzieć zawodnikom, którzy muszą odejść. Mieli nadzieje, że będą grać w Widzewie. Rzuciłem ich na głęboką wodę i niektórzy się utopili. Na mecz z Lechią wezmę już konkretny zespół” – zapowiadał Obarek.

Trener dodał, że od poniedziałku drużynę Widzewa czeka jeszcze cięższa praca. „Teraz będziemy trenować już dwa razy dziennie. Przez cały tydzień, włącznie z niedzielą. Piłkarze podjęli się takiego zadania i teraz już nie mają wyjścia. Wiedzą, że nie możemy nikogo zawieść, ani kibiców, ani działaczy. Ale walczyli, widzieli panowie wślizgi na sztucznej murawie!” – cieszył się.

Na koniec w swoim stylu szkoleniowiec RTS przywołał swoje słynne powiedzenie: „Jutro ze Stalą zagrają całkiem inni piłkarze. A ci, co grali dzisiaj, o 10:00 mają odnowę. Ale nie biologiczną…”