Visnakovs sprzedany za 150 tys.?!
4 września 2014, 10:19 | Autor: RyanEduards Visnakovs od przeszło dwóch tygodni przebywa w Chorzowie. Najpierw jedynie trenował z zespołem Ruchu, a po sfinalizowaniu transferu zdążył już zadebiutować w meczu przeciwko Lechii i strzelić premierowego gola. „Niebiescy” mogą więc pomału cieszyć się z pozyskania Łotysza tym bardziej, że sprowadzili go za niewielkie pieniądze, mniejsze, jak rzekome 400 tys. euro.
Początkowo Widzew nie chciał słyszeć o sumie niższej, jak milion euro. Tyle Visnakovs miał zapisane w umowie, jako kwota odstępnego i tyle chciał za niego Sylwester Cacek. Blisko tych spełnienia tych żądań było St. Pauli, ale oferta opiewająca na 700 tys. euro do Łodzi nie dotarła (dlaczego, o tym przeczytacie TUTAJ). „Wiśnia” próbował szczęścia także na testach w Torpedo Moskwa, ale Rosjanie zrezygnowali z niego, bo miał oblać je sportowo.
Oferta z Chorzowa była więc wybawieniem, gdyż wydawało się, że nikt już nie zdecyduje się na zakup łotewskiego snajpera. Już po tym, jak Visnakovs rozpoczął treningi z Ruchem, do akcji wkroczyły inne kluby, także z polskiej ekstraklasy. W ostatniej chwili próbowała podebrać go m.in. Lechia Gdańsk, która proponowała 100 tys. euro za roczne wypożyczenie i pół miliona za transfer definitywny. Do gry wszedł też Lech Poznań, szukający następcy sprzedanego do Dynama Kijów Łukasza Teodorczyka, ale ostatecznie Łotysz powędrował na Górny Śląsk. Mówiło się, że „Edzik” mógł do „Kolejorza” trafić już zimą, ale odrzucono ofertę opiewającą na 500 tys. euro.
Tuż po podpisaniu wszelkich dokumentów, w mediach pojawiła się nieoficjalna informacja, zgodnie z którą Ruch zapłacił za widzewiaka kwotę 400 tys. euro. To bardzo duże pieniądze dla obracających skromnymi środkami „Niebieskich”, nawet mimo pojawienie się na Cichej 6 nowego, bogatego sponsora.
Do nas z kolei docierały niepotwierdzone informacje, że chorzowianie za zawodnika nie zapłacili ani złotówki, a jedynym zyskiem dla Widzewa miałoby być 80% od kolejnego transferu Visnakovsa. Dziś katowicki „Sport” poinformował, że „Wiśnia” kosztował Ruch nie 400 tys. euro, a 150 tys. W umowie miałby się znaleźć także gwarantujący łodzianom część zysków z kolejnej sprzedaży Łotysza, nie wiemy jednak, jak dużą.
Miejmy nadzieję, że Eduards Visnakovs zaliczy udany sezon w niebieskich barwach i strzeleniem sporej liczby bramek zwróci na siebie uwagę zachodnich klubów. Gdyby tak się nie stało i napastnik spędziłby cały trzyletni kontrakt w Chorzowie, Widzew zarobiłby na nim przysłowiową „czapkę gruszek”, co wobec lepszych propozycji choćby zimą z Poznania i niedawno z Gdańska, byłoby jawną niegospodarnością właściciela!
Foto: niebiescy.pl