„Ustawiony” mecz z udziałem widzewiaków?

W trakcie niedawnego zgrupowania w Turcji drużyna Widzewa rozegrała cztery mecze kontrolne, w tym trzy z zagranicznymi rywalami. Jedno z tych spotkań wzbudziło podejrzenia osób ze środowiska bukmacherskiego. Nie było uczciwe?

Chodzi o ostatni pojedynek, jaki odbył się w czwartek, 23 stycznia, czyli w dniu wylotu łodzian do Polski. Pierwotnie zespół Daniela Myśliwca miał dzień wcześniej zmierzyć się z bułgarskim CSKA Sofia, lecz ze względu na obfite opady deszczu uznano, że stan boiska stanowi zbyt duże niebezpieczeństwo dla zdrowia zawodników. Aby nie stracić jednostki meczowej, pozyskano zastępczego sparingpartnera – FC Feronikeli 74.

Ostatni zespół ekstraklasy Kosowa był przez większość zawód tłem dla czerwono-biało-czerwonych, którzy mieli bardzo dużą przewagę i rozbili egzotycznych rywali aż 7:0. W trakcie spotkanie przeciwnik miał jednak swoje bramkowe okazje, ale nie zdołał ani razu pokonać dobrze dysponowanego wówczas Rafała Gikiewicza. Po dwa gole zdobyli wówczas Imad Rondić oraz grający na prawej obronie Paweł Kwiatkowski. Do siatki trafiali też Kamil Cybulski, Luis Silva oraz z rzutu karnego Said Hamulić. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że w tym kontrolnym pojedynku nie doszło do żadnych kontrowersji, choć dwie ostatnie bramki były nieco dziwne. Kwiatkowski strzelał do „pustaka”, bo golkipera Feronikeli nie było wtedy między słupkami, z kolei jedenastka Hamulicia padła po zaskakującym odgwizdaniu faulu przez… polskiego sędziego Sebastiana Krasnego.

Na czym miała polegać anomalia na bukmacherskim rynku, wyjaśniał dziś portal TVP Sport, cytujący osobę z branży, proszącą o anonimowość. „Ten mecz jest doskonałym przykładem ustawienia meczu przez rywala. Widzew prowadził 1:0, a rosyjscy i bałkańscy bukmacherzy ustawili linię goli na poziomie 6.5 przy kursie 1.2. Z kolei w Superbet, gdzie przecież nikt nie mógł początkowo wiedzieć, że mecz jest ustawiony, kurs na over 5.5 wynosił 3.5. To dawało jednoznaczny sygnał, że możemy spodziewać się co najmniej siedmiu goli w tym meczu. Wynik końcowy to… 7:0” – mówił człowiek nazwany na potrzeby rozmowy „Karolem„. Sugeruje on więc wprost, że kosowska drużyna celowo dopuściła do zdobycia tylu goli przez widzewiaków!

Zdaniem portalu, to tylko jedno z siedmiu zimowych sparingowych spotkań z udziałem polskich zespołów, w których mogło dojść do podobnych zdarzeń. Wspomina się także o starciach Motoru Lublin z węgierskim MTK Budapeszt czy Lecha Poznań z serbskim Cukaricki Belgrad. Jeżeli rzeczywiście doszło w tym przypadku do nieuczciwych mechanizmów, niewiele można z tym zrobić, ponieważ wszystkie te potyczki miały charakter nieoficjalny.