Urodziny Ulricha Borowki i Marcina Zająca
19 maja 2023, 10:34 | Autor: RyanW dniu dzisiejszym świeczki na torcie będą mieli okazję zdmuchnąć dwaj byli piłkarze Widzewa. Urodziny obchodzą bowiem Ulrich Borowka oraz Marcin Zając. Z tej okazji składamy im życzenia zdrowia oraz wszelkiej pomyślności!
Borowka urodził się 19 maja 1962 roku w niemieckiej miejscowości Menden. Jako junior zwiedził kilka mniej znanych zespołów, po czym w 1980 roku trafił do Borussii Monchengladbach. Z czasem przebił się do pierwszej drużyny i zaczął odgrywać w niej coraz większą rolę. Po sześciu latach obrońca przeniósł się do Werderu Brema i w premierowym sezonie od razu sięgnął po mistrzostwo Niemiec.
Wyczyn ten powtórzył jeszcze w rozgrywkach 1992/1993, dokładając do tego dwa Puchary Niemiec, wygrane z bremeńczykami. Największym sukcesem było jednak sięgnięcie z Werderem po Puchar Zdobywców Pucharów. Z kolei na arenie międzynarodowej Borowka dotarł z reprezentacją swojego kraju do półfinału Mistrzostw Europy w 1988 roku, przegrywając walkę o finał z Holendrami. Defensor zagrał na tym turnieju w czterech spotkaniach.
Gdy w przerwie zimowej sezonu 1996/1997 został sprowadzony przez Widzew, wywołało to olbrzymie poruszenie. W polskiej lidze nie było bowiem dotąd zagranicznego piłkarza o takim CV. Olbrzymie nadzieje kibiców, że w zespole pojawiła się wybitna postać piłkarska szybko zmieniły się jednak w jeszcze większe rozczarowanie. Ulrich Borowka miał bowiem skłonność do imprezowania i futbol był ostatnią rzeczą, na jakiej koncentrował się podczas pobytu w Łodzi. Wolał nocne kluby. Jego pobyt nie mógł się więc zakończyć inaczej, jak klapą. Niemiec wystąpił zaledwie w ośmiu ligowych i dwóch pucharowych meczach, ale na koniec rozgrywek – było, nie było – został jednym z mistrzów Polski i założył na szyję złoty medal. Później wrócił do ojczyzny i dokończył karierę w mniejszych klubach.
Można powiedzieć, że o 13 lat młodszy Zając jest całkowitym przeciwieństwem Borowki. Nie ma tak imponującego piłkarskiego dorobku, natomiast od zawsze słynął z żelaznej kondycji i długo po zakończeniu kariery utrzymuje swoje ciało w doskonałej formie. Zając urodził się 19 maja 1975 roku w Łodzi. Jest wychowankiem Startu, w którym występował przez cztery lata, jeśli chodzi o dorosły futbol.
Na Piłsudskiego przeniósł się pół roku przed Borowką – przed rozpoczęciem sezonu 1996/1997. Po Mirosławie Szymkowiaku był najmłodszym zawodnikiem Widzewa w kadrze drużyny w rozgrywkach Ligi Mistrzów, w których zadebiutował w domowym spotkaniu z Atletico Madryt (1:4). W lidze Zając wystąpił w dziewiętnastu meczach, strzelił jednego gola i na koniec kampanii cieszył się mistrzowskim tytułem. Dwa lata później znów miał okazję powalczyć o Champions League, gdy widzewiacy zastępowali zawieszoną Wisłę Kraków. Nie sprostali jednak Fiorentinie i trafili do Pucharu UEFA. Już jako napastnik (wcześniej był najczęściej skrzydłowym), „Zajączek” zagrał w ostatnim jak dotąd meczu łodzian na arenie europejskiej, w Monako.
Zając występował w czerwono-biało-czerwonych barwach do 2002 roku. Później przeniósł się do rosnącej w siłę Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, w której spędził cztery lata. Następnie grał w Lechu Poznań oraz Ruchu Chorzów, ale żadnych trofeów z tymi klubami nie zdobył. Karierę kończył w skierniewickich klubach.
Obu solenizantom życzymy wszystkiego najlepszego!
Marcin Zając byłniezłym grajkiem i to jego przyspieszenie. Dziś by się przydał taki piłkarz. A Uli – no cóż jego pobyt w Widzewie to jedno wielkie nieporozumienie.
Co do Uliego…mimo, że się z tego niejednokrotnie tłumaczył Kukuć, nieporozumieniem jest wybranie go do 100 najważniejszych ludzi w Widzewie w historii w sowjej książce
Dlaczego nieporozumienie? Choćby z tego powodu że to pierwszy Niemiec w ekstraklasie. I to z enerefu:)
Więc jest tylko statystycznym, jednym z wielu obcokrajowców. Na pewno nie odegrał we Widzewie żadnej znaczącej roli by go umieszczać w rankingach. Anty piłkarz we Widzewie, którego nawet tutaj wśród wymienianych urodzinach nie powinno być, bo sobie na to w żaden sposób nie zasłużył
To dołożymy Kaczorowskiego…pierwszy prezes wybrany przez OLX
Lepsze CV od niego miał chyba tylko Demianienko. A , że nie wypalił. Nie on pierwszy, nie ostatni.
Zając przy obecnych piłkarzach to był mega zawodnik – pozamiatałby ich od razu.
Zmieńcie Borowski na Borowki :)
Ulrich Borowka to obok Demianienki, a dziś Podolskiego obcokrajowiec o najgłośniejszym nazwisku, jaki grał w polskiej „ekstralidze” piłkarskiej. Owszem, grali też Ljuboja i Kapo, ale to nie ten sam rozmiar kapelusza… Pomysłodawcą ściągnięcia tego byłego obrońcy m.in. reprezentacji RFN, półfinalisty Euro 88, dwukrotnego mistrza i zdobywcy pucharu tego kraju oraz triumfatora PZP był Prezes Grajewski. Z Widzewem Borowka zetknął się po raz pierwszy kilkanaście lat wcześniej, gdy wyeliminowaliśmy jego Borussię MG z rozgrywek o P.UEFA w sezonie 84/85 ub. wieku. Podobno „Grajek” miał wiedzieć o problemach alkoholowych niemieckiego piłkarza, dla którego epizod w Widzewie był ponoć pierwszym krokiem do wyjścia… Czytaj więcej »