Urodziny Marka Filipczaka
15 kwietnia 2024, 08:50 | Autor: RyanW dniu dzisiejszym 64. urodziny obchodzi były mistrz Polski z Widzewem, Marek Filipczak. Z tej okazji składamy mu życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności oraz powodów do nieustającego uśmiechu!
Filipczak urodził się 15 kwietnia 1960 roku w Warszawie. Jako junior reprezentował barwy stołecznej Reduty, a później Farmacji Tarchomin. Następnie przeniósł się do Polonii, z której w 1981 roku trafił do mistrzowskiej drużyny z Łodzi. W pierwszym sezonie gry w czerwono-biało-czerwonych barwach pomógł obronić tytuł, strzelając dziesięć bramek. Zagrał także w Pucharze Mistrzów, w przegranym dwumeczu z Anderlechtem Bruksela.
Choć w dwóch kolejnych kampaniach nie udało mu się sięgnąć ponownie po mistrzostwo kraju (zdobył dwa wicemistrzostwa), odbił sobie to na arenie międzynarodowej. W sezonie 1982/1983 dotarł z widzewiakami do półfinału Pucharu Mistrzów, eliminując po drodze m.in. Rapid Wiedeń czy Liverpool FC. Dorobek bramkowy miał już mniejszy, ponieważ nierzadko występował na pozycji pomocnika. Latem 1984 roku opuścił klub z Armii Czerwonej 80.
Filipczak przeniósł się do Bałtyku Gdynia, a później był jeszcze piłkarzem Stali Mielec, Olimpii Poznań, by na koniec kariery wyjechać do Norwegii. Po zawieszeniu butów na kołek, pozostał w tym kraju na stałe.
Wszystkiego najlepszego!
Zdrówka jak najwięcej. Pamiętamy! Zwłaszcza sprint z Liverpoolem.
Tej akcji w Liverpoolu nie da się zapomnieć. 100 lat Panie Marku
Sto lat Marek
Jak Marek Filipczak przychodził do Widzewa z trzecioligowej wówczas Polonii, wielu nie dowierzało w ten transfer i łapało się za głowy. Okazało się jeszcze raz, że ŚP. Trener Tąder, który go wypatrzył, wiedział, co robi…
Ten piłkarz rozegrał z Widzewem 13 spotkań pucharowych (ustrzelił nawet hat-tricka z maltańskim Hiberniansem), grając prawie we wszystkich meczach, w których mógł zagrać.
Odszedł do Bałtyku prowadzonego przez Trenera Waligórę niedługo po przyjściu Dziekanowskiego, bo mieliśmy wtedy za dużo dobrych grajków, a dodatkowo jeszcze przyplątała chyba mu się kontuzja.
Sto lat, Panie Marku, pozdrawiam!