Urodziny Krzysztofa Kamińskiego
9 listopada 2022, 13:09 | Autor: Ryan64. urodziny świętuje dziś Krzysztof Kamiński, jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy Widzewa. Z tej okazji składamy życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności i sukcesów zawodowych, na które solenizant wciąż może liczyć.
Kamiński pochodzi z Żyrardowa, miasta do dziś podzielonego na kibiców Widzewa i warszawskiej Legii. Były pomocnik wybrał tę pierwszą opcję i po czterech latach, spędzonych w lokalnych klubach, przeniósł się do RTS. Spędził w nim zaledwie rok, by wylądować… w Legii! Jak sam wspominał, nie chciał pogodzić się z rolą rezerwowego, ale dwuletni pobyt w stolicy nie poprawił jego futbolowej sytuacji.
W 1980 roku „Kamyk” wrócił więc do Łodzi i z pewnością nie żałował tej decyzji. Drugie podejście było bowiem bardzo udane, pomocnik sięgnął z Widzewem po dwa tytuły mistrzowskie i trzy wicemistrzostwa kraju, a w 1985 roku po jedyny w historii klubu Puchar Polski. Występował w europejskich pucharach, przyczyniając się do pokonania takich wielkich rywali, jak Liverpool FC czy wówczas bardzo mocny Rapid Wiedeń. Łącznie Kamiński zakładał czerwono-biało-czerwoną koszulkę 235 razy, strzelając 4 gole. Jest ósmym w historii piłkarzem z największą liczbą występów.
Po zakończeniu kariery w 1988 roku nadal działał w sporcie. Wraz ze ŚP. Markiem Piętą założył Polski Związek Piłkarzy, a także własną działalność futbolową, szkolącą młodzież. Szefuje również Stowarzyszeniu Byłych Piłkarzy Widzewa. Został także szkoleniowiec, a trenerskim fachem zajmuje się do dziś. Niedawno prowadził m.in. IV-ligowy KS Kutno.
Wszystkiego najlepszego!
Zdrowia, pomyślności !!
Dużo zdrowia panie Krzysztofie.
100 lat w zdrowiu
„… Nie chciał pogodzić się z rolą rezerwowego” — to najlepiej oddaje, jak ambitnym, pracowitym i charakternym zawodnikiem był Krzysztof Kamiński na boisku i pokazuje jakich Piłkarzy miał wtedy Wielki Widzew! Nie dziwi więc, że wygrał z Widzewem wiele i rozegrał wiele spotkań pucharowych, stając się jednym z najbardziej utytułowanych jego piłkarzy, choć nie należał do tych z pierwszych stron gazet…
Wszystkiego najlepszego i sto lat, „Kamyk”!
Pozdrawiam.