Trzech widzewiaków strzelało już bramki Legii
30 października 2019, 17:32 | Autor: KamilPrzed piłkarzami Widzewa bardzo trudne zadanie. Już za kilka godzin zmierzą się oni z Legią Warszawa i będą chcieli pokonać bramkarza stołecznego klubu. Trzem piłkarzom z obecnej kadry łodzian taka sztuka się już w karierze udała.
Najwięcej bramek w swoich dotychczasowych starciach z legionistami zdobył oczywiście Marcin Robak. Snajper Widzewa strzelił klubowi z ul. Łazienkowskiej cztery gole, a pierwszego już… w sezonie 2005/2006, jako gracz Korony Kielce. Co ciekawe, było to też jego debiutanckie trafienie w Ekstraklasie!
Na kolejne piłkarz musiał jednak poczekać ponad dziesięć lat. 22 października 2016 roku Robak, już jako reprezentant Lecha Poznań, wyrównał w 90. minucie wynik wyjazdowego pojedynku z Legią. Niestety dla jego ówczesnej drużyny, w doliczonym czasie gry gospodarze byli w stanie zadać decydujący cios i to oni zwyciężyli.
Pokonać zespół ze stolicy udało się Robakowi w kolejnym sezonie, gdy grał w Śląsku Wrocław. Ten dzień był dla niego wyjątkowy, bo najpierw doprowadził z rzutu karnego do remisu, a po chwili trafił do siatki ponownie, ustalając wynik na 2:1 dla wrocławian. Później napastnik mierzył się z „Wojskowymi” jeszcze dwa razy, ale już bez efektu bramkowego.
Drugim widzewiakiem, któremu udało się strzelić gola Legii, jest Łukasz Kosakiewicz. Prawy obrońca zaliczył trafienie przy ul. Łazienkowskiej jako gracz Korony Kielce w sezonie 2017/2018. Warto podkreślić, że była to jego nie tylko debiutancka, ale też do tej pory jedyna bramka w Ekstraklasie!
Wyjątkowy wymiar miał też gol, którego przeciwko zespołowi ze stolicy zdobył Daniel Mąka. Pomocnik wpisał się na listę strzelców w derbach Warszawy w 2008 roku, gdy reprezentował barwy Polonii. „Mączka” dał „Czarnym Koszulom” prowadzenie, ale ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2. Podobnie jak dla Robaka i Kosakiewicza, dla niego również była to pierwsza bramka w Ekstraklasie.
Oprócz wyżej wymienionej trójki, w starciach z Legią mieli okazję wystąpić także Wojciech Pawłowski, Przemysław Kita, Mateusz Możdżeń, Bartłomiej Poczobut, Sebastian Rudol, Rafał Wolsztyński i Łukasz Zejdler. Żaden z nich do siatki jednak nie trafił. Czy dziś się to zmieni?