Trudny debiut Krajewskiego, ale może liczyć na kolejne szanse

Kolejny z zakontraktowanych tego lata piłkarzy doczekał się oficjalnego debiutu. W poniedziałkowym meczu z Cracovią zaprezentował się Marcel Krajewski, a jego premierowy występ nie był spacerkiem. Będą jednak kolejne, bo z urazem zmaga się Lirim Kastrati.

19-latek sprowadzony został w celu rywalizacji z Kastratim, a także odmłodzenia pozycji prawego obrońcy. Wszak Mato Milos i Paweł Zieliński, których zastąpił w kadrze, są od niego odpowiednio dwanaście i piętnaście lat starsi. Liczono też, że skoro Krajewski posiada status młodzieżowca, będzie w stanie zdobywać minuty dla zespołu i pozwoli wystawiać do gry w innych strefach boiska zawodników, którzy zasługują na to umiejętnościami. W dwóch pierwszych meczach nie opuścił jednak ławki rezerwowych.

Sytuacja zmieniła się w minionym tygodniu, gdy okazało się, że Kastrati nie będzie w stanie zagrać w Krakowie. W spotkaniu z Lechem Poznań doznał on urazu barku, który nie wyglądał na bardzo poważny, jednak w kolejnych dniach Kosowianin nie czuł się lepiej i trenował indywidualnie. Jego naturalnym zmiennikiem był właśnie Krajewski, dla którego pojawienie się w wyjściowej jedenastce przeciwko „Pasom” było debiutem w czerwono-biało-czerwonych barwach. Wcześniej grywał tylko w meczach sparingowych.

Były gracz Znicza Pruszków nie miał łatwego początku, bo gospodarze prowadzili ataki głównie w jego strefie. „Kraju” był częściowo zamieszany w utratę gola już w 4. minucie, ponieważ to właśnie w tym rejonie boiska z piłką uciekł Benjamin Kallman, choć winę ponosi tutaj większe grono widzewiaków. Kilkukrotnie nie kontrolował też swojego ustawienia, zapędzając się za bardzo do przodu, co otwierało przed krakowianami możliwości do kontratakowania. Dodając do tego fakt, że Kallmana wspierał lewy wahadłowy David Olafsson, debiutantowi nie było łatwo. „Debiutował na poziomie Ekstraklasy i widać było, że przeciwnik chciał to wykorzystać. Krajewski był podwajany i musiał rywalizować z dwoma dobrymi piłkarzami. Pierwsze koty za płoty, a później grał jak ligowiec” – ocenił jego występ  na pomeczowej konferencji prasowej trener Daniel Myśliwiec.

Rzeczywiście, z biegiem czasu Krajewski prezentował się pewniej i był mniej „elektryczny” na murawie. Z jednej strony można zrozumieć tremę związaną z ekstraklasową premierą, ale z drugiej należy oczekiwać większej dojrzałości po zawodniku, który w poprzednim sezonie zaliczył komplet występów w I lidze. Tym bardziej, że defensor najprawdopodobniej na dłużej trafi do podstawowego składu, ponieważ kontuzja Kastratiego może wyłączyć go z gry na kolejne spotkania. Na razie diagnozy w jego sprawie nie przedstawiono, ale trzeba mieć na względzie fakt, że dolegliwości stawowe często bywają trudne i długotrwałe w leczeniu. Gdyby okazało się, że potrzebny jest zabieg i unieruchomienie barku, 24-latek mógłby stracić nawet całą rundę jesienną. To jednak póki co tylko wróżenie z fusów.

Obecność Marcela Krajewskiego na boisku może też wpłynąć na przetasowania w linii pomocy. Po około godzinie gry Myśliwiec mógł zdjąć z murawy Kamila Cybulskiego, bez obawy, że drużyna nie uzyska odpowiedniej liczby minut młodzieżowców. Przy Piłsudskiego nie przewidują płacenia kar z tego tytułu, więc młodzi piłkarze będą regularnie pojawiać się w jedenastce. Stawiając na Krajewskiego, można na przykład ponownie sięgnąć po Antoniego Klimka, który dał w poniedziałek fenomenalną zmianę, zaliczając dwie asysty. Trudno nie dostrzec, jak bardzo podniosła się jakość ataków po jego pojawieniu się w grze.

W kadrze łodzian znajduje się jeszcze pięciu zawodników, czekających na debiut. To bramkarz Ivan Krajcirik, obrońcy Kreshnik Hajrizi i Jakub Grzejszczak, pomocnik Kajetan Radomski oraz napastnik Said Hamulić.