To wcale nie koniec problemów z sektorem gości

W środę oficjalnie Widzew otrzymał licencję na grę w II lidze. I to bez żadnych nadzorów czy restrykcji, co mogłoby sugerować, że pod każdym względem klub gotowy jest na nowe wyzwania. Tak różowo niestety jednak nie jest.

Na tapecie wciąż znajduje się temat sektora gości. O ile Polski Związek Piłki Nożnej przymknął (na razie) oko na obecny stan infrastruktury, to już policja zrobić tego nie chce. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, funkcjonariusze nadal nie chcą pozytywnie zaopiniować wniosku łodzian o organizację imprez masowych. Powodów łatwo się domyślić – poprawki leżące w gestii Miejskiej Areny Kultury i Sportu nie zostały wykonane nawet w połowie!

Dlaczego MAKiS nie kwapi się do wykonania zmian na zarządzanym przez siebie stadionie, nikt nie wie. Słychać głosy, że spółka miejska planuje zabrać się za ten temat dopiero w sierpniu, czyli już po starcie rozgrywek. Może to rodzić spore problemy dla korzystającego z obiektu Widzewa.

Jeśli policjanci będą nieugięci, a na razie tak to wygląda, nie będzie zgody na przyjmowanie gości przy Piłsudskiego. Pół biedy, gdyby pomysł z wyłączeniem tego sektora był decyzją administracyjną. Gorzej, że policja nie zamierza o to wnioskować, tylko naciska na wykonanie poprawek. To oznacza, że klubowi może grozić zawieszenie licencji. We wniosku zgłaszano przecież wolę przyjmowania fanów drużyn przyjeżdżających do Łodzi, co jest zresztą licencyjnym wymogiem.

Na niecały już miesiąc przed pierwszym ligowym meczem Widzew nie posiada zgody na rozegranie go przy udziale liczby widzów większej niż 999 osób. Jeżeli decyzja zostanie wydana częściowo pozytywnie, bez sektora gości, fani łódzkiej drużyny spotkanie obejrzą. Nie wiadomo jednak, jak do sytuacji podejdzie PZPN. Miejmy nadzieję, że w MAKiS w końcu zdadzą sobie sprawę z powagi sytuacji i zaczną realizować obowiązki gospodarza obiektu.