TKzM: „TVN prawdę ci POwie”
12 listopada 2013, 11:15 | Autor: RyanEmocje po tegorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie jeszcze nie opadły. Swoje spostrzeżenia z tej patriotycznej manifestacji postanowił – jeszcze na gorąco – zrelacjonować nasz stały felietonista, Twardy Kibol z Młyna. Jak zwykle pod prąd, ale niezwykle dosadnie i celnie.
Zapraszamy do lektury!
„TVN prawdę ci POwie”
Spostrzeżenia z tegorocznego Marszu Niepodległości, są u mnie skrajne. Z jednej strony z niedowierzaniem słuchałem informacji, jakoby pierwszy kabareciarz Polski, Minister Spraw Wewnętrzny w randze szeryfa, Sienkiewicz zapewniał, że przychyli się do próśb organizatorów i nie będzie milicji bezpośrednio przy Marszu. Z natury jestem nieufny, więc czekałem na jakieś grubsze akcje zaczepne w wykonaniu tajniaków. Jednocześnie jednak myślałem sobie, że dostając taką szansę Marsz Niepodległości, który naprawdę staje się ruchem społecznym, będzie mieć okazję na zaprezentowanie się niezdecydowanym obywatelom naszego kraju, w taki sposób, aby stać się niedługo już nie kilkudziesięciotysięcznym lecz kilkusettysięcznym Marszem.
I właściwie mogło być wszystko w porządku (chociaż przy ambasadzie Rosji i tak na pewno coś by się wydarzyło), gdyby nie idiotyczna akcja, z oczywiście, jak zawsze, pokojowo nastawionymi, uzbrojonymi przecież „tylko” w kamienie i koktajle Mołotowa, brudami ze skłotu przeobrażonego w twierdzę. Myślę, że naprawdę można było odpuścić tę akcję, choćby z racji na wyższość całej idei Marszu nad próbą dojazdu kilkunastu(?) skrzywdzonych przez życie lewaków. Z powodu tego, że był to początek imprezy, reżimowe media dostały temat zastępczy na tacy i pojedynczy atak stał się już w TVN24, po 30 minutach, „serią incydentów, niepokojów i zamieszek”.
Co stało się dalej? Wszystkie kamery zaczęły szukać punktów zapalnych, a TVN24 mniej więcej od godz. 16:05 do 16:40 (liczyłem), nie pokazał nawet 10 sekund całego, imponującego liczbą uczestników Marszu, tylko karmił wszystkich scenami z ataku i zatrzymań – przez ponad pół godziny! Później oczywiście TĘCZA, TĘCZA, CZA-CZA-CZA i zbrodnia na niewyobrażalną skalę – w TVN24 jakaś lesba, nimfomanka, czy inna aborcjonistka, powiedziała nawet, że „jest jej smutno widząc płonącą tęczę”. No cóż, mnie jest smutno widząc na przykład dzieci w szpitalu, no ale każdy ma chyba inny system wartości.
Ostatni z tych „mrożących krew w żyłach wydarzeń” akcent, to spalenie pustej budy dla psów na terenie ambasady Rosji. Już widzę ten strach w oczach Tuska, który dowiedział się o tym. W końcu nie wiadomo co za tą spaloną budę karze mu zrobić Władimir? Wprowadzić Stan Woj… a nie to już było. W każdym razie sraka w gaciach Donalda murowana, a i u Radka pewnie galoty mogły się już nieco zabrudzić od środka. Symptomatyczne jest to, że najwięcej o tej budzie muszą mówić polskie media i od razu łączyć się z reporterami w Moskwie w oczekiwaniu na odpowiedź, czy Władimir już się pogniewał, czy jeszcze nie. Jeden z takich reporterów TVP nieco zawiedziony stwierdził, że dzisiaj to już raczej za późno na reakcje, bo w Moskwie jest dwie godziny później i władze państwowe już pewnie nie zareagują, jednak szybko przytoczył komentarze rosyjskich internautów, które mówią o pokazaniu przez Polaków swoich kompleksów wobec ich kraju. No i dzięki tej poincie redaktora w studiu TVP przez kolejne pięć minut toczyła się dyskusja pod tytułem: „Czy Polacy mają kompleks Rosji?” oraz „to takie straszne, że na wschodzie i zachodzie znów o nas mówią źle, a to dla nas takie ważne, żeby mówili dobrze”.
Co dalej w TV? Stacja Waltera, już długo po Skorupki, Tęczy i Ambasadzie, skupiała się tylko i wyłącznie na przegrupowaniach ogromnych sił milicji, dając jasny przekaz, że cały czas coś złego dzieje się na trasie przemarszu. W międzyczasie rozmowy z milicjantami, pierwszym celebrytą Sokołowskim, aż tu nagle – MARSZ ROZWIĄZANY!!! I niedługo po tym piękna scena, gdy milicja skumulowana w jednym miejscu, w niewyobrażalnej liczbie, szczeka przez te swoje wielkie głośniki do kilkudziesięciotysięcznego tłumu o tym, że zgromadzenie jest nielegalne i trzeba się rozejść, a tłum ma to głęboko w dupie i idzie dalej. Jestem pewien, że milicjanty wymyśliły sobie, że zrobią z ludźmi to, co robią z kibolstwem, czyli informacja o rozwiązaniu zgromadzenia i wyłapywanie każdego po kolei. Chyba jednak, żaden mózg w niebieskim mundurze nie wziął pod uwagę, że w takim tłumie, to oni mogą co najwyżej poprosić grzecznie, żeby ograniczyć deptanie trawnika, a nie nakazać rozejście się. Nie odpuścili oni jednak sprawy do końca, bo gdy na koniec Marszu okazało się, że jest tylko kilkunastu zatrzymanych (a miały być przecież potężne zamieszki), zaczęli robić to, co potrafią najlepiej, tj. wyjmować z tłumu ludzi, którzy szli na końcu i przybijać im atak na funkcjonariuszy (zarejestrowały to kamery Republika TV). Identyczna sytuacja miała miejsce na ostatnim naszym wyjeździe do Lubina, gdy na powrocie milicjanty poganiały ludzi grożąc zatrzymaniami z powodu „nie wykonywania poleceń funkcjonariuszy”. Bo przecież jak ci każą zapierdalać sprintem to masz biec i nie pytać.
Jakie są relacje samych uczestników Marszu? Wszyscy podkreślają, że było bardzo spokojnie, co zresztą potwierdzały te ujęcia w TV, które choć na chwilę pokazywały sam Marsz, a nie to, co w bocznych uliczkach. Organizacyjnie zarówno od środka, jak i w TV wyglądało to również zdecydowanie lepiej, niż w poprzednich latach. I tego właśnie bała się Platforma, właśnie tego, że będzie spokojnie. Dlatego podsumowując jest mi szkoda organizatorów tegorocznego Marszu Niepodległości, którym spierdoliła sprawę grupa kibolstwa, jaka ten cały skłot mogła rozjebać dowolnego dnia w tygodniu nie robiąc przy tym smrodu wokół Marszu.
To, co jest pewne, to to, że Donald przeprosi Rosjan za ambasadę, pedałów za tęczę, a uczestników szczytu klimatycznego za to, że w listopadzie znowu nie ma śniegu w Polsce i białych niedźwiedzi na ulicach.
Twardy Kibol z Młyna