T. Bocheński: „Widzew nie może wykonać kroku wstecz”

Ciąg dalszy sporu na linii Widzew Łódź – Urząd Miasta Łodzi. Tym razem konflikt odżywa poprzez wypowiedzi wojewody łódzkiego Tobiasza Bocheńskiego, który zdecydowanie staje po stronie klubu. Wszczął także postępowanie ws. obecności Straży Miejskiej na stadionie.

Rozmowa z wojewodą opublikowana została na łamach „Expressu Ilustrowanego”. Tłumaczy on w niej, dlaczego zdecydował się na uruchomienie procedur kontrolnych względem urzędników. „Nie może być niejasnej sytuacji, w której klubowi stawia się pewne zarzuty, a za sporą ich część samemu się odpowiada. Trzeba jasno powiedzieć, że straż miejska nie jest do ochrony urzędniczych VIP-ów. Ona jest powołana do zupełnie innych celów. To nie jest prywatna agencja ochroniarska prezydent Łodzi i jej ludzi” – mówił Bocheński.

Szef Urzędu Wojewódzkiego uważa postawę UMŁ, który nie zamierza brać udziału w spotkaniach z prezesem Mateuszem Dróżdżem, za bezprawną. „Władze Łodzi nie mają prawa decydować, kto jest prezesem Widzewa i w jaki sposób właściciel, który ma pełne poparcie kibiców, organizuje obecność klubu w sportowym życiu miasta i kraju” – stwierdził.

Bocheński dostrzega, że spór Miasta z zasłużonym dla promocji Łodzi klubem to fatalne działanie także z wizerunkowego punktu widzenia. „Zespół z al. Piłsudskiego ma wielkie zasługi dla polskiego sportu, ogromne tradycje, rzesze wiernych kibiców, nie łamie prawa, dlatego musi mieć możliwość, by na równych zasadach, tak jak inne sportowe podmioty w tym mieście, egzystować. Nie może być tak, że miejscy urzędnicy dzielą kluby na te lepsze i gorsze, wyraźnie je różnicują. Konflikt stał się już głośny w kraju, szkodzi wizerunkowi Widzewa, ale także Łodzi” – powiedział w wywiadzie dla „EI”.

Zdaniem wojewody, postępowanie UMŁ to nic innego, jak próba zwalczania prezesa Widzewa. „Z mojej wiedzy wynika, że mamy do czynienia z konfliktem o to, ilu ludzi miasto Łódź, a właściwie jego ważni urzędnicy, chcą wprowadzić, poza biletami i karnetami, na ekskluzywne, stadionowe miejsca. Klub ma prawo kontrolować, bo to jest impreza masowa. Moim zdaniem miasto szuka punktów zaczepienia, po to, aby rozpocząć polityczną nagonkę, na prezesa i właściciela Widzewa. Potężna machina urzędnicza, jaką bez wątpienia jest Urząd Miasta Łodzi, została właśnie w tym celu uruchomiona” – uznał w rozmowie z Janem Hoffmanem.

W wywiadzie padają dobrze znane kibicom słowa, wypowiedziane na konferencji prasowej RTS. „Staram się chronić jedynie interesy słabszego, którym niewątpliwie w tym konflikcie jest Widzew. Klub powinien być otwarty na „pokojowe” oferty, ale pewne jest również to, że nie może wykonać kroku wstecz” – zacytował klubowych sterników Tobiasz Bocheński.

Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ