T. Błachno: „Widzew to nie była byle jaka drużyna”

29 marca 2020, 19:35 | Autor:

Tadeusz Błachno został piłkarzem Widzewa w 1973 roku, gdy ten grał jeszcze w II lidze. Później występował w nim już w elicie, ale przed pasmem największych sukcesów opuścił klub. Wczoraj na portalu „Onet Sport” pojawił się ciekawy wywiad z nim.

Jak były pomocnik wspomina zespół, który reprezentował w drugiej połowie last siedemdziesiątych? „Widzew to nie była byle jaka drużyna. Za moich czasów wyeliminowaliśmy przecież Manchester City. Jak pojechaliśmy na mecz wyjazdowy, pytali nas, gdzie jest ten Widzew. No, to szybko się przekonali, bo ich wyeliminowaliśmy. Oni grali tylko do boku, a potem dośrodkowanie” – przyznał w rozmowie z Dariuszem Dobkiem.

Błachno (na zdjęciu drugi z lewej na dole) zdradził, że ówcześni widzewiacy nie wylewali za kołnierz. „Imprezowało się, ale przed meczami już się hamowaliśmy. W Widzewie byliśmy umówieni tak, że jeśli trener w środę albo w kolejnych dniach przed meczem wyczuwał alkohol, to trzeba było wrzucić do skarbonki nawet pół wypłaty. Tyle że po jakimś czasie Jezierski przychodził i mówił: »Tadziu, weź sobie pieniądze z tej skarbonki, przecież to było dawno«. Karał przy wszystkich, ale jak ktoś później grał za dwóch, doceniał to” – powiedział w wywiadzie.

Dwukrotny reprezentant Polski wyjawił też, że postać trenera Leszka Jezierskiego wywarła duży wpływ na jego karierę. „Trener Jezierski był dla mnie jak ojciec. Pomagał mi w różnych życiowych sprawach, a ja odwdzięczałem mu się dobrą grą. Urodziłem się w Skale, ale tułałem się po różnych miastach, więc potrzebowałem kogoś takiego jak on” – czytamy na łamach „Onet Sport”.

Jednym z klubowych kolegów Błachny był Zbigniew Boniek, z którym nie zawsze znajdował wspólny język. „Z Bońkiem z początku nie szło się dogadać. Takie panisko! Chciał za bardzo rządzić, a w Widzewie to nie mogło przejść. Wszyscy wiedzieliśmy, że jest naszym najlepszym piłkarzem, ale nie musiał nami pomiatać. Dlatego nieraz dostał po gębie. Nie umiał się bić, ale cały czas się stawiał. Farba mu się z nosa lała, ale za parę dni znowu się tłukł” – stwierdził były piłkarz.

Dalsze losy widzewiaka nie potoczyły się niestety zbyt dobrze, bo w latach dziewięćdziesiątych stracił on nogę w wypadku tramwajowym. „Bardzo przejąłem się tym wypadkiem. Za bardzo… Brak nogi to duże obciążenie. I fizyczne, i psychiczne. Nie poradziłem sobie z tym. Zaczął pojawiać się alkohol. I to często. Była kasa, to przyjaciele też byli. Sponsor nad sponsorami, pół wsi balowało za moje. Z czasem kolegów ubywało, bo było coraz mniej pieniędzy. Samo życie. Ale stało się i co mam zrobić?” – wyjawił wychowanek Skalanki Skała.

67-latek jest jednak optymistą. „Czy czegoś żałuję? Nie ma co myśleć o przeszłości. Życie się bierze takim, jakie jest. Nie ma się czym przejmować. To nie ja rządzę swoim życiem, tylko Pan Bóg. To on decyduje o moim losie. Jestem katolikiem i przyjmuję wszystko, co Bóg mi daje. Tam, na górze, wszystko jest zapisane. Tak samo z moim wypadkiem. Najwidoczniej tak miało być” – zakończył Błachno.

Pełną treść rozmowy z Tadeuszem Błachną znaleźć można TUTAJ.

Foto: facebook.com/polskapilkanozna19451990

Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
WIDZEWIAK
4 lat temu

Panie Tadziu kazdy sam odpowiada za swoje zycie(Bog dal czlowiekowi wolna wole).Czasami moze nas doswiadczac ale nie jest tak jak pan mowi,ze kieruje naszym zyciem.Bo wtedy jaki sens miala by ”wolna wola”?

Guma
Odpowiedź do  WIDZEWIAK
4 lat temu

Wolna wola posiada ograniczenia ustanowione przez Najwyższego. Panie Tadeuszu zdrowia duzo zycze

Tomek 66
4 lat temu

Czekałem, aż WTM wspomni Tadzia Błachnę. To On był pierwszą gwiazdą Widzewa po awansie w 1975 roku. Pamiętam swoje pierwsze derby w tymże roku na stadionie ŁKS kiedy Tadziu strzelił Tomaszewskiemu 2 bramki i wygraliśmy 2:1. Był podobno zakład między Błachną a Tomaszewskim o strzelenie gola z karnego o jakąś dobrą flaszkę. Pamiętam ciekawostkę z tego spotkania, że Widzew grał na biało, a rywal na czerwono. No i Tadzia z „6” na plecach jeśli dobrze pamiętam. Po tym meczu Błachno był moim pierwszym widzewskim idolem. Po nim był Boniek i wielu innych w kolejnych latach.

Bart
4 lat temu

chetnie zrzuce sie na akcje dla Pana Tadzia

Tomek
Odpowiedź do  Bart
4 lat temu

PANIE Tadziu. Pamiętam Pana od „lepka” mój wujek był gospodarzem obiektu przy Armii czerwonej. Bywałem tam często i nawet trenowalem w juniorach. Serdecznie pozdrawiam. P.s. A sytuacji z al unii jak Janek wyjmowal piłkę z siatki nigdy nie zapomnę!!!

wolf
1 rok temu

Boniek zarozumiały jak i Śp.Deyna.Jako piłkarz świetny,światowej klasy, w innych kwestiach mocno dyskusyjnie.Więc może spuśćmy zasłonę milczenia w tym temacie.Ci,co znają prawdę, jak chcą ,niech się wypowiedzą. Dla mnie jako piłkarz genialny, w reszcie kwestii się nie wypowiadam,Szkoda słów i nerwów.Szacunek ,Panie Tadziu. Jest Pan jednym ze starych Widzewiakow, któremu sodówa nie strzeliła do głowy-w przeciwieństwie do m.in.dwłóch Panów, o których pan się wypowiadał w tym wywiadzie.

6
0
Would love your thoughts, please comment.x