Szefowie Widzewa narzekają na za mały stadion
31 lipca 2017, 19:58 | Autor: RedakcjaPo kilku miesiącach negocjacji podpisana została umowa inwestycyjna między Widzewem a firmą Murapol. Prezesem zarządu nadal pozostanie jednak Przemysław Klementowski. Co na temat nowej sytuacji organizacyjnej sądzi nowy-stary sternik klubu?
Jak wiadomo, było wiele obaw, dotyczących pozyskania nowego inwestora dla łódzkiego klubu. Wszyscy mieli z tyłu głowy nienajlepsze doświadczenia z działalnością Sylwestra Cacka, które ciągnęły się za Widzewem do ostatnich tygodni, kiedy wreszcie udało się odzyskać herb i pamiątki. „Nowa umowa inwestycyjna jest tak skonstruowana, że takie zagrożenia już nam nie grożą” – powiedział w programie „Piłka meczowa” w TV Toya Klementowski. Warto zaznaczyć, iż umowa liczy ponad sto stron!
Wejście firmy Murapol, to bardzo duży zastrzyk finansowy i źródło stabilizacji dla łódzkiego klubu. Jak podkreślił prezes RTS, celem jest awans sezon po sezonie, a bez odpowiednich środków finansowych nie jest to możliwe.
W programie udział brał również członek rady nadzorczej Widzewa, Remigiusz Brzeziński, który podkreślił w TV Toya, iż najważniejsze było zapewnienie płynności finansowej, a także zabezpieczenie herbu, nazwy i siedziby klubu – wszystkie te składniki są bardzo ważne dla widzewskiej społeczności. „Inwestor daje nam stabilizację finansową, rozwiązania organizacyjne, może się także wesprzeć marką inwestora w negocjacjach” – dodał Brzeziński.
Jak powiedział prezes Klementowski, wszystkie nowe nazwiska w drużynie nie są przypadkowe. Pierwsze rozmowy były prowadzone już w trakcie rundy wiosennej, jak w przypadku Michała Millera, który przyszedł z Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Problemem w negocjacjach z nowymi piłkarzami był przede wszystkim poziom rozgrywkowy, na którym obecnie występuje Widzew. Wszyscy nowi gracze mieli propozycje z wyższych lig. „Niektórzy zawodnicy, mając propozycję z I czy II ligi, wiedzieli, że jest to wyższy poziom rozgrywkowy i bliżej do ekstraklasy. Trzeba było umiejętnie ich przekonywać” – podkreślił w wywiadzie szef Widzewa.
Była również grupa piłkarzy, która finalnie nie trafiła do łódzkiej drużyny. W trakcie negocjacji, po przedstawieniu warunków kontraktu, potencjalni zawodnicy rezygnowali na rzecz grania w innym klubie z III ligi lub klubów z wyższych lig. W czym tkwił problem? „Przede wszystkim chodziło o to, że menadżerowie mieszają im w głowach” – powiedział Klementowski.
Ważnym podkreślenia faktem jest również to, iż w obecnym składzie Widzewa występują zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie III ligi Grupy 1 strzelili łącznie ok. 100 bramek! Mowa oczywiście o Mateuszu Michalskim i Danielu Mące, a także Danielu Świderskim oraz Michale Millerze. Czy to będzie siła napędowa łódzkie drużyny w nadchodzącym sezonie? „Nasze działania zmierzały w tym kierunku, aby tak wzmocnić przednią formację, aby nie liczyć tylko na Michalskiego i Mąkę” – zaznaczył prezes RTS.
Z kolei Brzeziński podkreślił również, iż patrząc na liczbę sprzedanych karnetów, stadion jest za mały. „Pozostaje pukać do drzwi Urzędu Miasta Łodzi” – powiedział. Jedyną szansą na zakup wejściówki na mecz Widzewa będzie system zwalniania miejsc przez kibiców.
Warto na koniec dodać, iż oprócz Murapolu, było również kilku innych inwestorów, które chciały nawiązać współpracę z Widzewem. Widocznie potencjalne firmy nie były tak emocjonalnie związane z klubem, jak Michał Sapota.
Bercik