Szatnię Widzewa czeka wietrzenie. Co może wydarzyć się zimą?

W piątek prezes Michał Rydz zabrał głos w mediach społecznościowych, odnosząc się m.in. do pozycji Daniela Myśliwca w klubie. Zapowiedział też, że drużynę czekają zmiany i nietrudno domyślić się, że chodzi głównie o przetasowania personalne. Wczoraj dostaliśmy mocne wskazówki, o kogo może chodzić.

Co prawda Widzew zakończył rundę zwycięstwem nad Stalą Mielec, ale nie zmienia to faktu, że druga część jesieni była dla kibiców pasmem rozczarowań, czasem przeplatanych lepszym wynikiem. Zdenerwowanie łódzkiego środowiska jest więc w pełni zrozumiałe, a przeradza się ono w oczekiwanie poważnych ruchów kadrowych. Skoro wiadomo, że trener będzie przygotowywał zespół do drugiej części sezonu, fani liczą, że otrzyma odpowiedni materiał ludzki do realizacji postawionych przed nim celów. Co ciekawe, takie życzenia mają nie tylko sympatycy, ale sami piłkarze. „Myślę, że z perspektywy tej rundy wszyscy widzą, że potrzeba nam wzmocnień. Czekam na nie, bo jak nie strzelasz bramek, to nie wygrywasz meczów, a tego nam tej jesieni brakowało„ – mówił w pomeczowej rozmowie z Canal+ Sport Rafał Gikiewicz.

Gikiewicz broni trenera i oczekuje wzmocnień zespołu

Aby sprowadzić lepszych zawodników, ktoś będzie musiał zrobić dla nich miejsce, ponieważ nie ma planów poszerzania kadry. Obecnie liczy ona dwudziestu dziewięciu graczy, więc co mecz Myśliwiec musi dziewięciu swoich podopiecznych wysłać na trybuny. Gdyby łodzianie rywalizowali na kilku frontach, liczniejszy skład miałby swoje uzasadnienie, ale wiemy, że wiosną rozegrać będzie trzeba tylko szesnaście ligowych kolejek. Środowa porażka z Koroną Kielce i odpadnięcie z Pucharu Polski sprawiają, że ewentualne zmiany będą pokrywać się z odejściami. Ciężko przewidzieć, ile ruchów nastąpi w praktyce, bo zimowe okno transferowe nie należy do łatwych ze względu na niewielką liczbę piłkarzy do bezkosztowego pozyskania. Sprowadzenie jakościowego zawodnika, związanego umową z innym klubem, wiążę się po prostu ze sporymi kosztami.

Mimo to, przy Piłsudskiego kreślą już przyszły kształt drużyny. W pierwszej kolejności planowane jest rozstanie z widzewiakami kompletnie zbędnymi w oczach trenera, a tu listę otwiera Fabio Nunes. Portugalczyk nie zagrał jesienią ani minuty, ponieważ spadł w hierarchii pomocników na ostatnie miejsce, a do tego niespecjalnie zależy mu na zmianie swojej sytuacji. Latem wygasa jego umowa i pewne jest, że nie zostanie przedłużona. Działacze chcieliby się jednak rozstać z Nunesem szybciej, na co są spore szanse. Jak się dowiedzieliśmy, niedawno w Łodzi pojawił się  jego agent, z którym prowadzone są rozmowy na temat rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. W podobnym położeniu jest Noah Diliberto, który co prawda czasami bywa w meczowej dwudziestce, ale na boiskach Ekstraklasy nie pojawić się wcale. Niebawem minie rok, odkąd trafił do zespołu, więc okres ochronny dawno się zakończył. Francuz nie ma szans w rywalizacji z Juljanem Shehu czy Markiem Hanouskiem, więc dla obu stron najlepsze byłoby jak najszybsze rozstanie. Tu jednak będzie trudniej, bo umowa obowiązuje jeszcze przez półtora roku.

Patrząc wyłącznie przez pryzmat minut, do ulubieńców trenera nie należą także Kreshnik Hajrizi, Said Hamulić oraz Hubert Sobol. W ich przypadku mówimy jednak o piłkarzach, którzy w klubie pojawili się latem. Ten pierwszy wydawał się na papierze transferowym hitem, ale niespodziewanie nie potrafił dotąd wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Myśliwiec wolał od początku sezonu postawić na parę Mateusz Żyro – Juan Ibiza, a z Kosowianina skorzystał po raz pierwszy dopiero w momencie, gdy Ibiza musiał pauzować za kartki. Później rola Hajriziego jeszcze zmalała i gdy Hiszpan wypadł z gry z powodu urazu, sięgnięto po Luisa Silvę. Powodem braku zaufania ze strony sztabu ma być też – mówiąc łagodnie – nie najlepsza reakcja na wybory personalne trenera w połowie rundy. Aby ratować autorytet, nie mógł pozwolić dać sobie wejść na głowę. Podobne „kłopoty wychowawcze” były też z Hamuliciem, który z czasem zaczął jednak zyskiwać w oczach sztabu dzięki ciężkiej pracy. Niestety, w momencie, gdy napastnik nadrobił zaległości fizyczne, a jego forma sportowa zaczęła rosnąć, pojawiła się kontuzja kolana. Jak ustaliliśmy, Bośniak ma jeszcze dostać szansę na wiosnę, zwłaszcza że ewentualne skrócenie wypożyczenia z francuskiej Tuluzy nie byłoby takie proste. W przypadku Sobola w grę wchodzić może wypożyczenie, gdyby udało się związać z nowym snajperem. Jeśli nie, to 24-latek nadal będzie uzupełnieniem składu, ale już bez wielkiej wiary w to, że w swoim trzecim podejściu pod Ekstraklasę w końcu nastąpi przełom.

Wyraźnym sygnałem na to, że Hajrizi może znaleźć się na wylocie z Widzewa, jest również jego brak w kadrze na spotkanie ze Stalą. Na trybunach wylądowali też Lirim Kastarti i Antoni Klimek, którzy również mogą zimą opuścić Piłsudskiego. Ten pierwszy na brak szans narzekać nie może, ale trudno uznać jego pozyskanie poprzedniej zimy za trafiony ruch. Wystąpił w szesnastu ligowych spotkaniach, ale udane można policzyć na palcach jednej ręki. Wygląda na to, że cierpliwość do niego już się wyczerpała i można spodziewać się poszukiwania innego rywala dla Marcela Krajewskiego. Największe kontrowersje wzbudza oczywiście sytuacja Klimka, który w poprzednim sezonie należał do dość istotnych zawodników. W obecnym stracił dwa duże atuty. Nie jest już młodzieżowcem, a poza tym zmiana systemu gry sprawiła, że sztab wymaga od skrzydłowych innych zachowań. Stąd znaczny spadek liczby minut na boisku i niezadowolenie samego zawodnika. Należy zadać jednak pytanie, dlaczego działacze nie potrafili przewidzieć rozwoju wydarzeń i nie sprzedali Klimka minionego lata. Jeśli nie nastąpi cud, pomocnik odejdzie za niewielką opłatą lub za darmo i dołączy do takich piłkarzy, jak Kristoffer Hansen, Kacper Karasek czy Karol Czubak. Każdego z nich puszczono lekką ręką i dziś wiodą prym w innych drużynach, kilkukrotnie podnosząc swoją wartość transferową.

Teoretycznie w kadrze RTS znajdują się jeszcze Mikołaj Biegański, Jan Krzywański, Jakub Grzejszczak, Paweł Kwiatkowski, Kajetan Radomski i od niedawna Daniel Gryzio. Są to jednak młodzi gracze, których nikt nie planuje żegnać. Ich ewentualne odejście nie sprawiłoby, że w kasie klubu pojawiłoby się sporo wolnych środków, bo żaden z nich nie zarabia kokosów. Można co najwyżej spodziewać się formalnego wyłączenia części z nich ze składu „jedynki”, ale nie jest to najwyższy priorytet, jeśli chodzi o zimowe modyfikacje.

Odpowiedzialny za budowę zespołu dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek musi myśleć nie tylko o wzmocnieniach i rozstaniach z niechcianymi widzewiakami. Równie istotne będzie zatrzymanie dwójki liderów, których umowy wygasną za nieco ponad pół roku. Mowa oczywiście o Gikiewiczu oraz Mateuszu Żyrze, którzy w zakończonej w sobotę rundzie zagrali w każdym starciu, od pierwszej minuty. Słowa bramkarza po starciu ze Stalą mogą brzmieć jako warunek stawiany włodarzom. Choć to jedynie luźna interpretacja, nie można wykluczać, że Gikiewicz stawia tym samym warunek pozostania w Łodzi – podpisze nowy kontrakt, jeśli będzie widział realny wzrost jakości zespołu poprzez zimowe działania transferowe. Żyro na temat swojej przyszłości głosu nie zabiera, ale z pewnością mocno się nad nią zastanawia. Mając mocną pozycję negocjacyjną, może zastanawiać się nad różnymi opcjami. Ciekawostką jest, że w sobotnich zawodach był obserwowany z trybun przez wysłannika Leicester City z angielskiej Premierleague (informował o tym Marcin Guzewicz z Radia Widzew), a wcześniej mówiło się o możliwym powrocie do Legii Warszawa, której obrońca jest wychowankiem. Również „Giki” miałby wzbudzać zainteresowanie innych klubów, a do tego można przypuszczać, że po bardzo udanej rundzie na celownik zagranicznych ekip zostanie wzięty Imad Rondić. Osobną kwestią jest przyszłość samego Myśliwca, choć po ostatnich słowach Rydza można odnieść wrażenie, że decyzje zapadną dopiero wiosną.

Dymisja Myśliwca? Prezes klubu uspokaja

Spać spokojnie można w aspekcie innych kluczowych widzewiaków. W tym tygodniu aktywowana została klauzula, przedłużająca o rok współpracę z Franem Alvarezem. Dłuższe umowy obowiązują jeszcze z Samuelem Kozlovskym, Markiem Hanouskiem czy Bartłomiejem Pawłowskim. Powrót tego ostatniego do zdrowia i na ligowe boiska może być tzw. gamechangerem, który można traktować jako największe nadchodzące wzmocnienie składu.

O losy Lirima Kastratiego, Kreshnika Hajriziego i Antoniego Klimka został w sobotę zapytany Daniel Myśliwiec. Nie chciał jednak wprost określać, że czas tej trójki już minął, ale między wierszami można było odczuć, że coś jest na rzeczy. „Piłkarze to nie meble ani inne przedmioty, które można przesunąć do kąta lub innego budynku. Dostali informację, jak widzę ich rolę w drużynie, czego się od nich oczekuje i co jest w mojej ocenie dla nich lepsze. Albo się z tym zgodzą, albo nie – to zawsze jest kwestia dyskusji na temat własnej przyszłości. Jedyne, co mogę im zapewnić, to uczciwą ocenę i przewidzenie tego, co mogę im zaproponować – jako trener – na następne pół roku” – stwierdził opiekun Widzewa.

Mogłoby się wydawać, że wraz z ostatnim meczem roku przy Piłsudskiego będą mogli nieco odetchnąć i zapaść w zimowy sen. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie – trzeba zintensyfikować działania, by wiosną móc zrealizować założone przed sezonem cele. Przypomnijmy, że czerwono-biało-czerwoni mają za zadanie zdobyć co najmniej pięćdziesiąt punktów, a aktualnie są nieco „pod kreską”. Czas pokaże, jak poradzą sobie z czekającym ich wyzwaniem.