Stracony rok pechowca Krajcirika

8 stycznia 2025, 18:58 | Autor:

Zakończony niedawno 2024 rok z pewnością był najgorszym w dotychczasowej karierze Ivana Krajcirika. Pechowy bramkarz całe dwanaście miesięcy przesiedział na ławce rezerwowych, co nie jest dobrą wiadomością dla Widzewa. Swoją sytuację tłumaczył sam zainteresowany.

Gdy rok temu łodzianie byli na ostatniej prostej w sprawie sprzedaży Henricha Ravasa do Stanów Zjednoczonych, stało się jasne, że trzeba pilnie wytypować następce. Spośród kilku wyselekcjonowanych kandydatur, na końcu wybierano z dwóch. Oprócz Krajicirka, zastanawiano się nad sprowadzeniem Daniela Naumowa, co potwierdził później sam prezes Michał Rydz. Ostatecznie nie postawiono na Bułgara, tylko na kontynuację kierunku słowackiego. Aby przeprowadzić tę transakcję, trzeba było zapłacić za bramkarza – według portalu Transfermarkt 250 tysięcy euro. Zainwestowano więc około 1/4 tego, co zarobiono na trzy lata starszym rodaku, czyli stosunkowo niemało.

Krótko po podpisaniu umowy Krajcirika dopadł jednak pech. Na pierwszym treningu doznał urazu kolana i choć nie był to bardzo poważny problem, wiadomo było, że golkiper straci praktycznie cały okres przygotowawczy. Nie była to jednak ostatnia zła wiadomość w tym okresie. Traf chciał, że przy Piłsudskiego niespodziewanie pojawiła się możliwość zakontraktowania Rafała Gikiewicza i choć w klubie takiego ruchu wcześniej nie planowano, grzechem było odrzucić taki dar od losu. Stało się więc jasne, że po dojściu do zdrowia piłkarza czekać będzie rola zmiennika, a nie z takimi nadziejami przyjeżdżał do Łodzi raptem kilkanaście dni wcześniej.

Przez całą rundę wiosenną poprzedniego sezonu Krajcirik siedział więc na ławce rezerwowych, nie zaliczając ani minuty. Szansy nie dostał nawet w Pucharze Polski, więc kibice nie mogli w ogóle wyrobić sobie opinii na temat jego kunsztu piłkarskiego. Krótkie występy w grach kontrolnych były do tego niewystarczające. Latem w RTS zdecydowano się na aktywację klauzuli przedłużającej o rok kontrakt z Gikiewiczem, więc przed Słowakiem rysowała się wizja kolejnego półrocza bez gry. Wtedy pojawiła się jednak optymalna – wydawałoby się – opcja, czyli wypożyczenie do Slovana Liberec. W umowie zawarto kwotę wykupu i jak się nieoficjalnie mówiło, wyższą od tej, jaką łodzianie zapłacili Rużomberokowi.

Widzew może jeszcze zarobić na Krajciriku

W Widzewie liczono zapewne, że nawet jeśli do sprzedaży zawodnika nie dojdzie, to przynajmniej wróci on z wypożyczenia bardziej ograny. Niestety, plan ten nie wypalił, ponieważ w Czechach 24-latek również nie umiał dotąd wywalczyć miejsca między słupkami. We wszystkich jesiennych meczach ligowych „jedynką” w Slovanie był Hugo Jan Backovsky, ustępując miejsca widzewiakowi jedynie w pucharowych spotkaniach. Sęk w tym, że były to tylko dwa starcia. W 1/16 finału ekipa z Liberca sensacyjnie uległa Hlucinowi – szóstej drużynie III ligi czeskiej, więc na tym okazja do gry dla Krajicirka się zakończyła. Jedynie z kronikarskiego obowiązku dodamy, że zagrał też pięć razy w rezerwach.

Pobyt Słowaka w Slovanie przewidziano do końca sezonu i na razie nic nie słychać na temat jego wcześniejszego powrotu. W Widzewie jest obecnie raczej zbędny, a w Czechach może stanowić alternatywę dla Backovskyego. Ciężko wyrokować, czy zdoła wygrać z nim rywalizację, ale w futbolu niczego nie można wykluczać. Również ewentualnej sprzedaży bramkarza i wówczas Krajcirik miałby bliżej na boisko. Póki co rozpoczął (w piątek, 3 stycznia) przygotowania do rundy wiosennej z obecnym klubem i – miejmy nadzieję – walkę o miejsce w składzie. Wśród czterech zimowych sparingpartnerów jego zespołu są m.in. Raków Częstochowa czy szwedzkie Malmoe, więc jest się z kim pokazać i być może udowodnić, że brak okazji do gry w minionej rundzie był w dużej mierze podyktowany kolejnym brakiem szczęścia.

Tak bowiem można rozumieć słowa samego piłkarza, który rzucił ostatnio nieco inne światło na swoje położenie. Dokonał tego za pośrednictwem mediów społecznościowych, tłumacząc w serwisie X, że przyjechał do Liberca mając problemy zdrowotne, a także „problemy osobiste”. Nie do końca kupujemy te wyjaśnienia, bo przecież widzewiak w każdym ligowym starciu znajdował się w kadrze meczowej, po prostu nie ruszając z ławki. Co byłoby, gdyby Backovsky doznał kontuzji lub obejrzał czerwoną kartkę? Skoro Krajcirik był jego zmiennikiem, to musiał być fizycznie i mentalnie gotowy do podjęcia wyzwania.

Kierowani ciekawością, sprawdziliśmy też, z kim golkiper jesienią przegrywał rywalizację, przyglądając się statystykom Hugo Jana Backovskyego. Według algorytmów WyScout, zajmuje on dopiero dziesiąte miejsce wśród bramkarzy czeskiej ekstraklasy. W dziewiętnastu ligowych spotkaniach został pokonany dwadzieścia dwa razy, przy współczynniku goli oczekiwanych rywali wynoszącym 22,38. To pokazuje, że 25-latek w uśrednieniu niczego wielkiego nie zaprezentował, ale też wyraźnie nie zawalał meczów. Na jego bramkę oddano równo osiemdziesiąt strzałów, więc poziom odbitych piłek wynosi u niego 72,5%, a to także nie powala na kolana.

Można więc wysnuć teorię, że z Ivana Krajcirika w Łodzi pożytku mieć już nie będą. Całkiem realny wydaje się scenariusz, że po sezonie golkiper wróci na Piłsudskiego mając za sobą już półtora roku siedzenia na ławce rezerwowych i jeszcze rok kontraktu z czerwono-biało-czerwonymi, a to nie brzmi zbyt optymistycznie. Trudno na dziś upatrywać w nim ewentualnego następcę „Gikiego„, gdyby ten ostatecznie nie przedłużył umowy. Pozostaje mieć nadzieję, że wiosna będzie dla pechowego Słowaka przełomowa.

Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
EPJ
2 dni temu

Słoweńca, nie Słowaka

daro
2 dni temu

on nie jest pechowy tylko po prostu slaby teraz widac jakie mamy transfery do klubu ale Wichniarek razem ze skautingiem obserwuja od 3 lat zawodnika

Vigo
Odpowiedź do  daro
2 dni temu

Ostatnie dwa okienka transferowe,w pełni obnażyły „profesjonalizm” DS i skautingu. Na 12 zakupionych zawodników gra 2-3.Do tego wisieńka na torcie indolencji w postaci H. Gonga. Ile jeszcze trzeba czasu aby pogonić całe to towarzystwo?
W Poznaniu poznali się na nim szybko i pogonili w diabły. U nas to trwa za długo,co generuje dla Klubu duże straty. Casus Hansena nic ich nie nauczył.Ani Właściciela,Zarządu. Trener też dokłada swoje. Klimek na wylocie, Hajrizi też. Łukowski zgaszony jak świeca. Klimek i Łukowski dawali asysty i gołe. Hajrizi solidne zmiany. Boję się tych obserwowanych transferów .

Łaskotany tygrys
Odpowiedź do  daro
2 dni temu

Taki słaby może nie jest, 24 lata jak na bramkarza to jeszcze młody wiek, z tym Wichniarkiem też bym nie jechał za ostro, bo chłopina sprowadza darmowych grajków i jeszcze za niektórych parę groszy przytulimy. Jak ”PanAntoni” kupi Widzew i będziemy mieli kasę na transfery z górnej półki, zobaczymy na co Wichniarka stać. Wtedy go ocenimy. Tak na marginesie, osobiście bardzo obniżyłem poprzeczkę umiejętności bramkarskich golkiperów Widzewa, pamiętając i oglądając na co dzień Burzyńskiego, Młynarczyka, Bolestę, Wożniaka czy Szczęsnego cieszę się jak któryś z obecnych naszych asów obroni kilka piłek które lecą w stronę bramki. Pozdrawiam. Tylko Widzew RTS!

daro
Odpowiedź do  Łaskotany tygrys
1 dzień temu

ja tez ogladalem i podziwialem wyzej wymienionych bramkarzy ale tak patrze i rozpacz mnie ogarnia w zachodnich klubach pilkarz majac 20 juz jest pilkarsko rozwiniety i lapie doswiadczenie natomiast u nas ma 25 i dalej jest mlody i perspektywiczny choc juz w tym wieku techniki nie zdobedzie taka prawda pozdrawiam caly RTS

Marko
Odpowiedź do  Łaskotany tygrys
1 dzień temu

Ok Wichniarek może sam nie szuka zawodników tylko finalizuje transfery ale nie oszukujmy się ma wiele do powiedzenia w temacie sprowadzonych piłkarzy jak i kontraktów. Jeżeli mamy do czynienia z pseudo fachowcami od skautingu to chyba po tylu latach pracy w klubie można ich ocenić i zastąpić. Popatrz na transfery w innych podobnie zarządzanych jak Widzew klubach tam również się coś wysypie ale nie na taką skalę.

Krzysztof
2 dni temu

Tak wlasnie dziala nasz dyrektor sportowy,gdyby nie zgłosił się do Woźniaka Giki to mielibyśmy do czynienia z takimi właśnie golkiperami

Jacek
2 dni temu

Bługar na papierze wyglądał zdecydowanie lepiej l, ale zdecydowali się na Słowaka, błąd

Kaka
2 dni temu

Pechowcem to tu jest raczej Widzew, że się na niego nabrał, bo Krajcirik, to kontuzjogenny bramkarz: coś à la Wrąbel, a nie słowacki golkiper.
Swoje trzy grosze do tego pecha dorzucił też niejaki… Henryk Ravas, który ponoć go rekomendował (złośliwie można by nawet powiedzieć, że jaki bramkarz, taki doradca) oraz ds. Wichniarek i nasz skauting, który podobno pół roku go obserwował.
A to, że podatny na urazy bramkarz przez dwa miechy siedział na ławie Rużomberka przed przyjściem do Widzewa, to zdaniem ds. pewnie… mało istotny szczegół. Wystarczy, że interes Widzewa… został dobrze zabezpieczony…

9
0
Would love your thoughts, please comment.x