Stoper najlepszym strzelcem, czyli pustynia w ataku

6 kwietnia 2015, 20:13 | Autor:

Krystian_Nowak

Po meczu w Legnicy trener Widzewa wskazywał jako jeden z głównych powodów wysokiej porażki liczne błędy popełniane w defensywie. Trudno nie przyznać mu racji, skoro drużyna straciła sześć goli, a liczba ta, gdyby nie brak skuteczności rywala i dobra gra Macieja Krakowiaka, mogłaby być nawet dwucyfrowa.

Kiepska obrona (42 stracone gole są najgorszym bilansem w całej lidze), to jedno, ale w oczy aż bije także ogromna nieudolność w ofensywie. Nie umieli tego zmienić ani Włodzimierz Tylak, ani Rafał Pawlak, ani teraz Wojciech Stawowy. W tym elemencie łodzianie również są najgorszą drużyną w całej I lidze, a rozmiar tragedii doskonale oddaje fakt, że najskuteczniejszym piłkarzem w zespole jest środkowy obrońca.

Mowa oczywiście o Krystianie Nowaku, który strzelił w tym sezonie trzy gole (wszystkie z rzutów karnych), a mógł nawet cztery, gdy wykorzystał jedenastkę przeciwko Olimpii Grudziądz. To jednak nie wszystko, w Widzewie większość z 17 goli strzelali właśnie defensorzy. Po dwa gole zdobyli Rafał Augustyniak, Marcin Kozłowski i Piotr Mroziński, a jednego grający w Ostródzie na boku obrony Konrad Wrzesiński.
Tylko Adam Duda, Damian Warchoł, Liridon Osmanaj i Mariusz Rybicki trafiali do siatki rywali, jako zawodnicy stricte ofensywni.

Stawowy na jednej z ostatnich konferencji mówił, że nie obchodzi go, kto będzie strzelał bramki, byleby padały. Pewnie ma rację, ale martwi nas to, że nie padają. W pięciu grach na wiosnę Widzew zdobył pięć goli, czyli średnio raz na mecz. To lepiej, niż za poprzedników, ale nadal za dużo, jak na zespół rozpaczliwie walczący o utrzymanie.