Stal Rzeszów – Widzew Łódź 0:0

Piłkarze Widzewa chyba myślami wciąż przebywają w izolacji. Podopieczni Marcina Kaczmarka przez dziewięćdziesiąt minut nie stworzyli sobie zbyt wielu groźnych sytuacji, ale na szczęście ich defensywa tym razem pozostała niepokonana i dzisiejszy mecz ze Stalą Rzeszów zakończył się bezbramkowym remisem.

Trener łodzian zdecydował się dokonać w wyjściowym składzie tylko jednej korekty. Bartłomieja Poczobuta zastąpił wracający do gry po zawieszeniu za kartki Mateusz Możdżeń, który stworzył duet środkowych pomocników z Marcelem Gąsiorem. Reszta jedenastki z przegranego spotkania ze Skrą Częstochowa dostała od szkoleniowca szansę rehabilitacji.

Jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze. Już w 7. minucie Wojciech Reiman strzałem zakończył dośrodkowanie kolegi z zespołu, ale na szczęście uderzenie rozpaczliwie zablokował Daniel Tanżyna, a piłka minęła słupek o kilka centymetrów. Od tego momentu przez kolejne kilka minut Stal raz po raz zagrażała bramce Wojciecha Pawłowskiego, ale nie mogła znaleźć drogi do siatki. Chwilę przed upływem kwadransa gry znów bardzo niebezpiecznie, tym razem z około 25 metrów, płasko strzelał Reiman, ale znakomicie interweniował czujny golkiper Widzewa.

Widzewiacy zaatakowali śmielej w 23. minucie meczu. Świetną akcję z własnej połowy wyprowadził Tanżyna, który zagrał do Adama Radwańskiego, a ten podał do Możdżenia, który dośrodkował wprost na głowę podłączającego się Tanżyny. Niestety, obrońca w znakomitej sytuacji uderzył głową minimalnie nad poprzeczką. W tych fragmentach gry aktywni byli też Marcel Gąsior i Konrad Gutowski, lecz z ich akcji niewiele wychodziło.

W 28. minucie sprzed pola karnego strzelał Damian Michalik, ale Pawłowski znów okazał się nieomylny. Ostatni kwadrans pierwszej połowy to dużo niedokładności z obu stron – wyglądało to tak, jakby z piłkarzy zeszło powietrze, być może przez panującą w Rzeszowie bardzo wysoką temperaturę. Jedynym, który był w stanie wykrzesać z siebie jeszcze trochę sił był Remian, który w końcówce oddał strzał po indywidualnej kontrze, ale futbolówka po nogach obrońcy wyszła na róg. Do przerwy utrzymywał się zatem wynik 0:0, z lekkim wskazaniem na gospodarzy.

Sam początek drugiej połowy to groźna akcja Widzewa. Szybkie podanie Henrika Ojamy do Łukasza Kosakiewicza, obrońca łodzian spróbował zagrać do czekającego w środku pola karnego Marcina Robaka, ale czujnie zachował się obrońca gospodarzy. Chwilę później dobrą akcję przeprowadził Możdżeń, który podał na lewe skrzydło, lecz bardzo niecelnie strzelał Gutowski. Stal również się odgryzała, jednak po strzale Wiktora Kłosa piłka wylądowała nad poprzeczką.

Po godzinie gry ponownie strzelał Reiman, ale dobrze interweniował pewny tego dnia Pawłowski. Dwie minuty później świetnie w powietrzu powalczył Robak, jednak Kostkowski zablokował jego uderzenie. W 66. minucie długa akcja gospodarzy zakończyła się strzałem, który znów wylądował w rękach bramkarza Widzewa. Na kwadrans przed końcem, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzał Kostkowski, na szczęście w defensywie pewnie interweniował Tanżyna.

Trzy minuty później w stuprocentowej sytuacji znalazł się Robert Trznadel. Obrońca Stali nie trafił jednak czysto w piłkę, dzięki czemu Kosakiewicz mógł ją wybić i zażegnać zagrożenie. W kolejnej akcji znów popisał się Pawłowski, tym razem interweniując nogami. Wydawało się, że to Stal będzie bliżej odniesienia zwycięstwa, ale w ostatnich minutach więcej dogodnych okazji stworzył sobie Widzew.

W 85. minucie na nodze Huberta Wołąkiewicza wylądowała piłka meczowa, niestety – stoper RTS uderzył z siedmiu metrów wysoko ponad bramką. Już w doliczonym czasie Kosakiewicz dograł na głowę Tanżyny, jednak „Dixon” znów strzelił obok słupka. Goście zaatakowali jeszcze w doliczonym czasie, ale świetnej okazji nie wykorzystał wprowadzony po przerwie Rafał Wolsztyński.

Można było się spodziewać, że w Rzeszowie widzewiaków czeka ciężka przeprawa. Tak było, do czego przyczynili się oni sami, ponownie spisując się mocno poniżej oczekiwań. Na plus wyróżnić można jedynei świetnie dysponowanego Pawłowskiego oraz walczącego za dwóch Kosakiewicza, który zaliczył kilka dobrych dośrodkowań i skutecznych akcji w obronie. Katastrofalnie – po raz kolejny – zagrał z kolei Ojamaa.

Widzew wciąż czeka zatem na zwycięstwo po przymusowej przerwie. Miejmy nadzieję, że przyjdzie ono w meczu z Legionovią Legionowo, choć przy takiej grze i tego nie można być pewnym. Całe szczęście, na razie łodzianie zachowali pozycję lidera II ligi.

Stal Rzeszów – Widzew Łódź 0:0

Stal:
Kaczorowski – Trznadel, Kostkowski, Góra, Głowacki – Michalik, Kotwica, Szeliga (76′ Mozler), Plewka (46′ Kłos) – Reiman – Pieczara (68′ Goncerz)

Rezerwowi: Pęksa – Sylwestrzak, Jarecki, Collard, Szczepanek, Pląskowski

Widzew:
Pawłowski – Kosakiewicz, Wołąkiewicz, Tanżyna, Kordas – Gąsior, Możdżeń – Ojamaa (83′ Turzyniecki), Radwański (70′ Wolsztyński), Gutowski (90+3′ Prochownik) – Robak

Rezerwowi: Wolański – Rudol, Becht, Poczobut, Mandiangu, Mąka

Żółte kartki: Kłos, Mozler – Radwański, Kosakiewicz

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce)

Widzów: 0