Sporo miejsca dla Widzewa i Cacka w sobotniej prasie
7 marca 2015, 09:43 | Autor: RyanWidzew od dawna znajduje się poza głównym nurtem mediów, a kiedy już trafia na pierwsze strony gazet, to zazwyczaj z jakiegoś negatywnego powodu. Tak też jest dzisiaj, gdzie największe polskie tytuły opisują piątkowe zamieszanie na posiedzeniu Komisji ds. Licencji Klubowych.
O takiej sławie Sylwester Cacek zapewne (chyba?) nie marzył, większość sobotnich gazet nie zostawiła na nim suchej nitki. W „Przeglądzie Sportowym” czytamy wypowiedź Burmistrza Poddębic, który przyznał z rozbrajającą szczerością: „Przyznam, że nie miałem świadomości, iż nawet mecz, w którym nie biorą udziału kibice, musi mieć w I lidze status imprezy masowej „. Trudno jednak mieć o to pretensje do niego, to Widzew miał obowiązek załatwić wszelkie formalności. Jak sprawę komentuje Dyrektor Departamentu Rozgrywek PZPN? „Cała sytuacja jest kuriozalna. Działacze Widzewa przynajmniej od dwóch tygodni wiedzieli, że mimo zakazu przeprowadzenia imprezy masowej z udziałem publiczności, muszą mieć zgodę na samą imprezę masową, bo każdy mecz I ligi z urzędu taką jest” – powiedział „PS” Łukasz Wachowski.
Całą stronę Cackowi poświęcił też na łamach „Przeglądu” Krzysztof Stanowski, w swoim cotygodniowym felietonie. Niestety tym razem musimy się z tym mało lubianym w Łodzi dziennikarzem w całości zgodzić i podpisać pod artykułem zatytułowanym „Minister głupich kroków”. Czytamy w nim m.in.: „Gdyby Monty Python założył słynne ministerstwo głupich kroków, to Cackowi należałaby się teka ministra. On niestety sprawia wrażenie człowieka, który ma za nic resztę świata, wydaje mu się, że osobiście pociąga za wszystkie sznurki, że nic mu nie można zrobić, jest nietykalny i poza zasięgiem zwykłych śmiertelników. A potem się okazuje że jednak nie poza zasięgiem i komornik zabiera mu zegarek.”
O Widzewie i utracie przez niego licencji napisali także „Fakt”, „Rzeczpospolita” oraz wszystkie lokalne media. Jeszcze wczoraj o sprawie mówiono też w TV Toya oraz w Łódzkich Wiadomościach Dnia. Na każdym kroku za głównego winowajcę obecnego stanu uznaje się osobę właściciela i jego świty. Kolejna manipulacja, będąca próbą zrzucenia winy na PZPN, raczej się więc nie uda.