Specjalna relacja z meczu Banik Ostrava – Sparta Praga 20.04.2013
21 kwietnia 2013, 18:28 | Autor: RyanW sobotni wieczór, redakcyjnym gronem, korzystając z bliskości Ostravy i zachęceni możliwymi ciekawymi wydarzeniami, pojawiliśmy się na meczu Banika ze Spartą Praga, aby poczuć trochę klimatu na kibicowskim szczycie w Czechach. Zapraszamy do lektury obszernej relacji z tego spotkania.
Jako, że z racji rozgrywania meczu ligowego przez Widzew w piątek, sobotę mięliśmy wolną, to redakcyjnym gronem WTM postanowiliśmy wybrać się więc do naszych południowych sąsiadów, aby na żywo sprawdzić jakie klimaty panują na czeskiej scenie kibicowskiej. Wybór padł na hitowy pojedynek Banika Ostrava z praską Spartą, czyli dwóch najmocniejszych ekip w kraju. W dodatku spodziewać się było można obecności zgodowicza FCB – GKS Katowice, który ostatecznie określił się na ponad 200 osób!
Sobota, dwie topowe ekipy, mecz późnym wieczorem przy jupiterach, bliskość Ostravy od polskiej granicy…lecimy!
Spartanie na ten wyjazd otrzymali 1000 biletów, bowiem tyle wynosi maksymalna pojemność sektora gości w Ostravie. Podróżowali oni pociągiem rejsowym i na Dworcu Głównym pojawili się ok. 18:00 w nieprzypadkowym gronie 150 osób. Drugie tyle dojechać miało trzema autokarami udostępnionymi przez klub. Oprócz tego wybierało się trochę kibiców „na własną rękę”.
Na stacji docelowej Spartę przywitał sporawy zastęp policjantów, ale ku naszemu zdziwieniu mundurowi gdzieś zniknęli, kiedy grupa wyruszyła pochodem w kierunku stadionu Banika. Wokół tłumu widać było jedynie pojazdy policyjne oraz kilku „stewardów”. W takiej spokojnej eskorcie, jak na polskie warunki, goście maszerowali głównymi ulicami na wrogi teren. W międzyczasie po raz pierwszy tego dnia usłyszeć można było stale przewijające się później hasło „Smrt Baniku” („Śmierć Banikowi”). Policjanci uaktywnili się dopiero, gdy mocno rozciągnięta grupa zbliżała się do stadionu i po drodze doszło do spotkania z miejscowymi fanami. Mundurowi w momencie wmieszali się w tłum i przy użyciu m.in. metalowych pałek teleskopowych (!) uspokoili sytuację. Co ciekawe osoby biorące udział w zajściu, z rozbitymi od pałek głowami, zostali puszczeni wolno do swoich kolegów! Im bliżej celu, tym większe napięcie wśród prażan. Zapłonęło kilka rac, wybuchło kilka „achtungów”.
Wejście na stadion, to czysty obraz polskiej sceny z lat 90. Brak jakichkolwiek list imiennych, starszy pan w okienku przy wejściu do „klatki” sprzedający bilety w cenie 60Kc (niecałe 10PLN), lajtowe traktowanie osób pod wyraźnym wpływem procentów. Po przekroczeniu wąskiej bramki (spokojna, nie „cwaniakująca” ochrona wpuszczała po 4-5 osób bez grubszego przeszukiwania) można było napić się piwka, z czego wielu korzystało. Człowiek czuł się bardzo dziwnie ;-)
Przed wejściem na sektor każdy z gości musiał zakupić okolicznościową czerwoną koszulkę, aby wszyscy prezentowali się jednakowo. Na płocie zawisły pierwsze flagi, w tym m.in. płótno fanatyków Sparty z…Wiednia! Była również „Falanga”, „Ultras Sparta” i kilkanaście mniejszych flag. Zebrany jeszcze w niewielkiej ilości młyn Banika przywitał przybyszów hasłem „Hej k….wy, co was tak mało?”. Kto wie, czy to nie koledzy z Katowic podpuszczali miejscowych, czy nauczyli ich tego wcześniej. Tak, czy inaczej można było poczuć się jak w domu ;-) Po stronie gospodarzy zawisły m.in.: dobrze widoczna flaga „SK 1964” („Gieksy”) oraz inne ciekawe płótna tj.: „Silesian Hunters”, Cosa Nostra”, czy „Chuligani z Bazalu”. „Bazal”, to nawa ichniego stadionu, o którym napisać można, że z całą pewnością ma klimat. Obiekt położony jest w niecce, co poprawia akustykę. Dodatkowo trybuny nie są standardowe, bo układają się w kształt fali. Zwłaszcza trybuna wzdłuż boiska robiła niesamowite wrażenie, kiedy już wypełniła się widownią w jakichś 90%.
To właśnie tam zaprezentowała nam się pierwsza tego typu choreografia. Na środkowych sektorach ukazała się niełatwa kartoniada z użyciem trzech kolorów przedstawiająca napis „Chachari” (czeska odmiana śląskiego zwrotu „chachary” oznaczającego łobuza, awanturnika itp.). Do białych, niebieskich i czarnych kartoników doszedł transparent powieszony na płocie zawierający hasło: „My jsme ti Ostravsty” („Jesteśmy z Ostravy”). Tymczasem naprzeciwko, na trybunie krytej, rozwinięto sporo niebieskich i białych flag na kijach. Ogólny efekt naprawdę ciekawy!
Jeszcze przed początkiem meczu doszło do ciekawej sytuacji. Otóż piłkarze Sparty, po skończonej rozgrzewce, podbiegli pod sektor gości rzucając 11 koszulek swoim fanom! Taki zwyczaj, jak się okazuje, jest praktykowany przy okazji spotkań z wyższej półki w Czechach.
Czuć było wzajemną nienawiść i adrenalinę blisko 15 000 widzów. Na zegarkach 20:30. Czas więc zaczynać.
Od pierwszego gwizdka obie ekipy ruszyły z dopingiem dla swoich zawodników. Głośniejsi byli rzecz jasna gospodarze, którzy co prawda nie mają jakiegoś potężnego młyna (zarówno liczbowo, jak i wokalnie), ale i tak dawali radę. Momentami, gdy do śpiewów włączała się ubita trybuna prosta, wrażenia były dosadne. Sparta miała dużo trudniej, bowiem „klatka” nie ma zbyt dobrej akustyki, no i prażan było w sektorze raptem ok. 400 osób. Mimo to oddać trzeba przyjezdnym, że śpiewali non stop przez cały mecz. Co prawda repertuar był dość ubogi i pieśni (a raczej krótkawe przyśpiewki) co jakiś czas powtarzały się, to konsekwencja w dopingowaniu robiła wrażenie. Tuż po rozpoczęciu meczu prażanie odpalili racę i świecę dymną.
Ostravianie za to rozsypali jeszcze niemałe ilości konfetti złożonego ze sreberek, co wyglądało bardzo fajnie. Na łuku natomiast powisieli zdobytą wcześniej małą flagę Sparty.
W okolicach 30 minuty meczu zarówno w sektorze przyjezdnych, jak i w młynie Banika, pojawiły się transparenty: „Jedno mame spolecne” („Jedno nas łączy”) + „A.C.A.B”. Była to umówiona wcześniej akcja antypolicyjna liczących się ekip w Czechach.
Pod koniec pierwszej połowy, ze strony miejscowych, w okolice sektora buforowego przesuwać zaczęły się osoby zainteresowane bardziej wrogimi fanami, niż murawą. To pobudziło kibiców Sparty, którzy próbowali rozmontować ogrodzenie dzielące ich od strefy buforowej.
Pierwsza część gry zakończyła się wynikiem bezbramkowym, choć dużo więcej okazji do strzelenia bramki mięli goście. Sparta była przed tym spotkaniem wiceliderem tabeli, a Banik broni się przed spadkiem. Odpowiedź na pytanie kto jest faworytem nasuwa się więc sama. Fani ACS często skandowali pod adresem piłkarzy hasło: „My chceme titul” („Chcemy tytułu„). Prażanie rywalizują o mistrzostwo z Victorią Pilzno.
W drugiej odsłonie „poultrasowała” Sparta, która zaprezentowała prostą oprawę z użyciem złotych i czerwonych folii aluminiowych oraz transparentu: „Praha matka mest” (co tłumaczyć można jak legijne „Jesteśmy waszą stolicą”). A później jeszcze baloniadę w barwach z materiałem o treści: „Prijela k vam Sparatnska Zver” („Przybyła do was Spartańska Bestia”). Po tej prezentacji zapłonęło także trochę piro, z czego dwie race poleciały w kierunku murawy zatrzymując się na bandach reklamowych i przy narożniku boiska. Chwilę później Banik pokazał drugie tego wieczoru choreo. Tym razem w młynie. Rozciągnięta została efektownie namalowana sektorówka przedstawiająca postać z krwią na rękach, z filmu „Sin City” (w towarzystwie herbu klubowego), oraz transparent „Ostrava – mesto hrichu” („Ostrava – miasto grzechu”). Całość uzupełniały czarne folie aluminiowe. Oprawa estetyczna, ale…hasło i motyw Widzewowi bardzo znajome ;-)
Po tej prezentacji Banika zapaliło się nieco w obu młynach. Gospodarze puścili z dymem prezentowaną wcześniej zdobyczną fankę Sparty, a goście zapalili ułożone w stertę użyte wcześniej „sreberka”. Ogień przy pomocy węża gasili strażacy, którzy też oberwali racą i „achtungiem”.
Równolegle przez całą przerwę i część drugiej połowy trwała wymiana „pozdrowień” pomiędzy zwaśnionymi grupami przez demolowany płot. Spartanom udało się nawet wyłamać część ogrodzenia, ale dostać się do przeciwnika nie było szans. Zamiast tego nad głowami zaczęły latać różnorakie przedmioty, głównie kawałki desek, kamienie oraz jakaś raca. W pewnym momencie cierpliwość straciła przyglądająca się dotychczas w spokoju policja. Funkcjonariusze nagle wpadli do sektora gości i przy użyciu pałek oraz bardzo głośnych granatów hukowych ostudzili zapały fanatyków. Choć zniknęło im nieco wyposażenia, m.in. hełm, który potem zawisł na płocie :-)
Spięcie to zażegnała również bramka strzelona przez piłkarzy z Pragi. W „klatce” zobaczyliśmy wybuch radości, uniesione w górę szale oraz kilka zabranionych w Czechach rac.
Wynik już się nie zmienił i Sparta wygrała w Ostravie 1:0. Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze na chwilę podeszli, by podziękować swoim kibicom za doping i pobiegli do szatni. Po drugiej stronie podobnie.
Dużo ciekawiej było, kiedy przy wyjściu z trybuny głównej pojawiła się „sportowa” grupa fanów FCB i GKS, która zaczęła nawoływać gości do spotkania. W pewnym momencie koalicja ta wybiegła w kierunki wrogów dostając się pod ogradzający ich płot z tyłu sektora. Do niczego jednak nie doszło, bowiem błyskawicznie zareagowała czeska policja odcinając gospodarzy od „klatki” przy okazji mocno pacyfikując niektórych z nich. Ponieważ agresorzy nie oddali się, mundurowi wpadli na trybunę ostatecznie zmuszając ich do odwrotu. Warto podkreślić, że fani Sparty intonowali w tym czasie antypolicyjne przyśpiewki, znane z polskich stadionów.
Goście z Pragi nie byli trzymani zbyt długo w sektorze. Lekko ponad 20 minut oczekiwania i można było swobodnie wyjść poza teren stadionu. Przed nim czekało już mnóstwo policji w pełnym rynsztunku, a za nimi grupka „napinaczy” z Banika, którzy co rusz pokrzykiwali coś do Spartan. W pewnym momencie rozgonić ich postanowili funkcjonariusze wpadając w grupę 20 osób…konno oraz z psami! Miejscowi, którzy cudem nie zostali stratowani lub pogryzieni przez milicyjne zwierzęta rozpłynęli się pod osłoną nocy.
Przyjezdni odstawieni zostali na dworzec miejskimi autobusami. Co ciekawe po zapełnieniu się wszystkich miejsc siedzących jednego z pojazdów, policjanci nakazali wchodzić już do następnego! Zwyczaj nie mieszczący się w głowie polskiemu kibicowi przyzwyczajonemu do transportowania ze stadionu na pociąg w warunkach gorszych niż bydło.
Fanatycy Sparty w okolicach północy byli już w pociągu relacji Ostrava – Praga.
Wizyta w Czechach wypadła nam więc bardzo okazale. Poznaliśmy kilka zwyczajów tamtejszej sceny, byliśmy świadkami wielu kibicowskich emocji na każdej możliwej płaszczyźnie, poczuliśmy klimat lekkiej, kibolskiej, wolności, kiedy zestawimy to z traktowaniem kibica piłkarskiego w kraju nad Wisłą.
Dla „Pepików„, którzy wzorują się na polskiej scenie, mecz z pewnością mógł się podobać. Dla Polaka wizyta w Ostravie była niczym wehikuł czasu, który cofnął go o kilkanaście lat do tyłu…
PS. Podziękowania dla kibiców Sparty za pomoc w zaliczeniu tego ciekawego meczu!
Zobacz galerię zdjęciową z meczu Banik – Sparta
Wkrótce na łamach WTM umieścimy jeszcze jedną, bardzo pikantną, galeria zdjęciowa z wyprawy do Ostravy!
Ryan