Smuda narzekał na stałe fragmenty
10 kwietnia 2018, 11:04 | Autor: RyanDrużyna Widzewa strzeliła w Ełku dwa gole. Pierwsza bramka padła po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Do wrzutki Daniela Mąki wyskoczył Dario Kristo, a piłka po uderzeniu głową otarła się jeszcze o słupek i wpadła do siatki. Mimo to, trener narzekał na stałe fragmenty gry.
Łodzianie byli w starciu z MKS stroną wiodącą. Nawet w pierwszej, dużo mniej udanej połowie. Ich przewaga sprawiała, że gospodarze często przekraczali przepisy lub wybijali piłkę poza linię końcową. Dzięki temu podopieczni Franciszka Smudy mieli bardzo dużą ilość rzutów wolnych i kornerów, jednak aż do 83. minuty nie umieli zamienić ich na gole. Najczęściej w roli wykonawcy stałych fragmentów występował Mateusz Michalski, ale więcej precyzji miał Mąka.
Na pomeczowej konferencji prasowej zapytaliśmy szkoleniowca Widzewa o ten aspekt zawodów. Ten nie ukrywał, że nie był zadowolony. „Zimą chcieliśmy sprowadzić piłkarzy, którzy nie tylko wniosą więcej jakości do naszej gry, ale dodadzą nam także centymetrów. Teraz mamy wyższą drużynę, dlatego liczyłem, że uda nam się to wykorzystać. Zwłaszcza, że Ełk ma niższy zespół” – odpowiadał Smuda.
„Franz” zapewnił, że sztab szkoleniowy nie lekceważy tego tematu. „W tygodniu dużo nad tym pracujemy. W środy i czwartki wykonujemy tyle stałych fragmentów, że piłkarzy dośrodkowujących piłki już bolą nogi. Potem przychodzi mecz i nie udaje nam się tego wykorzystać w aż tak dużym stopniu. Nie wiem, dlaczego tak to wygląda” – mówił bezradnie po meczu z MKS.
Szkoleniowiec łodzian wrzucił też kilka kamyczków do postawy swoich zawodników w defensywie. „Gol dla Ełku nie wpadł po stałym fragmencie, ale i tak zachowanie środkowych obrońców znów było złe” – powiedział o Sebastianie Zielenieckim i Dawidzie Kostkowskim. Przy utracie gola pomylił się zwłaszcza ten pierwszy, kryjąc Michała Twardowskiego „na radar”.
O ile ponad dwadzieścia rzutów rożnych i wolnych, wykonywanych przez widzewiaków w Ełku, rzucało się w oczy, to statystyki w przekroju całej rundy wiosennej bronią piłkarzy. Jak policzyliśmy, na dziewięć strzelonych dotąd goli aż cztery padły po stałych fragmentach gry: trzy po kornerach i jeden po rzucie wolnym. Dwie asysty zaliczył przy nich Michalski, a po jednej Mąka oraz Marek Zuziak.
Chyba druga padła po rożnym panie redaktorze, a „Kostek” ma na imię Damian.
To może warto dać Pigiela do stałych fragmentów. Gościu w biegu na nos piłki dorzuca, to może i z miejsca by szło równie dobrze.
Może czas już zmienić kapitana panie trenerze. Przepraszam ale Zieleniecki nie jest tym, kto walczy.Nie jest liderem.
Boże Ryan weź się skup na swojej robocie bo takie byki walisz ostatnio że powinni Cię wyjebać na zbity pysk…