Siedemnastu piłkarzom kończą się umowy. Niektórzy poznali już swój los

W sobotę piłkarze Widzewa zakończyli granie w 2023 roku, a dziś po raz ostatni część z nich spotkała się w klubie przed świąteczno-noworocznymi urlopami. Niektórzy zawodnicy, w indywidualnych rozmowach, poznali swoją przyszłość w klubie.

Przy Piłsudskiego postanowili zastosować ten sam schemat, co latem. Dzień po zakończeniu poprzedniego sezonu, zanim piłkarze wyjechali na wakacje, doszło do rozmów z ówczesnym trenerem Januszem Niedźwiedziem. Kilku graczy usłyszało wtedy, że w kolejnych rozgrywkach sztab szkoleniowy nie będzie na nich regularnie stawiać, dlatego dostają oni tzw. wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, gdyby nie chcieli zaakceptować marginalnej roli w zespole. Takie informacje zmotywowały do zmiany barw m.in. Bożidara Czorbadżijskiego czy Juliusza Letniowskiego. Przekazano wtedy także brak chęci przedłużenia umów z takimi piłkarzami, jak Wasyl Łytwynenko czy Patryk Lipski.

Nie publikowano jednak oficjalnie listy transferowej i tym razem ma być podobnie. Jeśli jacyś widzewiacy usłyszą, że ich czas w RTS dobiega końca, nie zostanie to przekazane szerszemu gronu, choć nie można wykluczyć, że w formie plotek przedostanie się to do mediów czy kibiców. Następnie od podejścia poszczególnych zawodników zależeć będzie to, czy opuszczą szatnię już zimą, czy będą chcieli poczekać co najmniej do lata. Wówczas o rozstania będzie łatwiej, bo umowy wygasać będą aż siedemnastu piłkarzom! Wiadomo jednak, że niektórzy są dalej widziani w składzie, a grono to otwierają przede wszystkim Marek Hanousek i Bartłomiej Pawłowski. Trzeba jednak dojść z nimi do porozumienia, ponieważ w ich kontraktach nie ma obecnie zapisów umożliwiających podjęcie jednostronnej decyzji o ich pozostaniu.

Wśród graczy, których umowy dobiegną końca w czerwcu 2024 roku, są też regularnie pojawiający się na boisku Dominik Kun czy Jordi Sanchez. Nie wiadomo jednak, jak potoczą się ich losy. Kun nigdy nie prezentował wybitnego poziomu piłkarskiego, ale zawsze można było liczyć na jego solidność oraz zaangażowanie, więc regularnie biegał po boisku również w Ekstraklasie. Docierają do nas natomiast sygnały, że Sanchez sam nie wyklucza odejścia. W Widzewie nie zamierzają na siłę go zatrzymywać, ale podstawowy warunek jest taki, że musi za niego wpłynąć odpowiednia oferta. Wydawało się, że ta jest blisko, ale ostatnio jeden temat Hiszpanowi się „wysypał”. Na razie napastnik wyjechał do ojczyzny i nawet nie pojawił w niedzielę w „Sercu Łodzi”. Trudno na dziś przewidzieć, jaka czeka go przyszłość w zespole.

Klub ma jednak możliwość przedłużenia współpracy z napastnikiem, bo jego kontrakt zawiera roczną klauzulę. W takiej samej sytuacji są m.in. Andrejs Ciganiks, Serafin Szota, Jakub Szymański, Paweł Zieliński i Mateusz Żyro. Wydaje się, że najmniejsze szanse na pozostanie będzie mieć Zieliński, który co prawda po przyjściu Daniela Myśliwca w końcu zaczął dostawać szanse, ale czy zaprezentował się na tyle dobrze, by wiązać z nim dalszą przyszłość? Z niezłej strony pokazał się w meczach pucharowych Szymański, więc można przypuszczać, że dojdzie do prolongaty umowy. Spodziewamy się także takich decyzji w przypadku Szoty i Żyry. Pod znakiem zapytania stać może plan względem Ciganiksa, który miał w tej rundzie wzloty i upadki, a ostatnio siedział na ławce rezerwowych.

Wspomnieć warto także o Patryku Stępińskim, Mato Milosu, Juljanie Shehu i Erneście Terpiłowskim. Ten pierwszy stracił najwięcej po zmianie trenera, gdyż u Niedźwiedzia był jednym z podstawowych zawodników, a jego następca stawia na kapitana dużo rzadziej. Możliwe więc, że to jeden z kandydatów do odejścia nawet tej zimy. Jego miejsce na prawej obronie zajął właśnie Milos, ale końcówkę jesieni Chorwat stracił z powodu złamania kości w stopie. Jeszcze poważniejsza kontuzja dopadła Shehu, który zerwał więzadła krzyżowe i może pauzować nawet do końca sezonu. Czy Myśliwiec będzie chciał dać mu szansę po powrocie do zdrowia? Bardzo to wątpliwe. Trudno natomiast przewidzieć przyszłość Terpiłowskiego, który wyraźnie obniżył loty po straceniu statusu młodzieżowca i chyba nie jest już tak oczywistym kandydatem na sprzedaż, jak myślano o nim rok temu. Po roszadzie na ławce trenerskiej stał się żelaznym rezerwowym, ale ostatnio coraz częściej wchodził na boisko jako zmiennik. Być może dlatego, by definitywnie ocenić jego przydatność, która naszym zdaniem jest mocno wątpliwa. Umowy całej czwórki również kończą się 30 czerwca 2024 roku i nie mają zapisów o przedłużeniu.

Jest też grono młodych widzewiaków, jak Ignacy Dawid, Hubert Lenart, Filip Przybułek (ma roczną klauzulę), którym nie brakuje talentu, ale jak dotąd ich potencjał nie został poważniej uwolniony, a także Juliusz Letniowski, do końca rozgrywek wypożyczony do Ruchu Chorzów. Reszta graczy związana jest z Widzewem na dłużej.

W mediach pojawiały się informacje, że działacze zamierzają zimą dokonać trzech-czterech transferów. Doniesienia dziennikarzy są jednak ze sobą sprzeczne, zarówno dotyczące ruchów przychodzących, jak i możliwego zarobku na transferach wychodzących. Przegląd Sportowy serwował inny przekaz, niż np. Bartłomiej Stańdo w serwisie Sektor Widzew. Oficjalnie znamy tylko wypowiedzi Tomasza Stamirowskiego, który zaznaczył na łamach Interii, że jeśli do drużyny dołączą w trakcie przerwy nowi piłkarze, to tacy, którzy mają realne szanse na wywalczenie miejsca w wyjściowej jedenastce. Póki co, nic więcej o personalnych planach nie wiemy. Możliwe, że poznamy je w przyszłym tygodniu, bowiem planowana jest szersza rozmowa z trenerem Myśliwcem.

Pamiętajmy też, że podejście włodarzy mogło ulec zmianie pod sam koniec rundy jesiennej. Drużyna zaprezentowała się na ligowym finiszu roku bardzo źle, przegrywając trzy ostatnie mecze. Sprawi to, że zimę spędzi blisko strefy spadkowej, co z pewnością wprowadzi na Piłsudskiego dużo nerwowości. Nastrojów nie poprawi nawet fakt awansu do 1/4 finału Pucharu Polski.

Kontrakty piłkarzy pierwszej drużyny Widzewa:

* piłkarze wypożyczeni do innych klubów