Sezon 1995/96
3 listopada 2007, 16:12 | Autor: Ryan Sezon 1995/96 to chyba jeden z najwspanialszych sezonów Widzewa w historii jego występów w ekstraklasie. Cały czas toczyła się walka o mistrzostwo Polski między łodzianami a Legią Warszawa osławioną udanymi występami w Lidze Mistrzów. Dominacja tych dwóch drużyn była tak widoczna, że już na kilka kolejek przed końcem było jasne, że tylko jedna nich może zdobyć tytuł najlepszego zespołu Polski. Dość powiedzieć, że po zakończeniu sezonu trzeci zespół rozgrywek, Hutnik Kraków, miał do lidera 36 punktów straty. Widzew i Legia „szły równo”, żadna z drużyn nie była w stanie wywalczyć jakiejkolwiek większej przewagi punktowej nad drugą. W tej sytuacji o tytule mistrza Polski decydowało spotkanie dwóch czołowych zespołów na Łazienkowskiej. Na cztery kolejki przed końcem sezonu zespoły te miały równą ilość zdobytych punktów i wiadome było, iż drużyna, która wygra nie da sobie już wydrzeć zdobytej przewagi. Mecz w Warszawie był bardzo zacięty. Po bezbramkowej pierwszej połowie, w drugiej pierwsi przebudzili się legioniści zdobywając bramkę po rzucie rożnym i strzale Wieszczyckiego.
Widzew jednak nie załamał się. Zaznaczyła się jego wyraźna przewaga, a jej udokumentowanie było tylko kwestią czasu. I rzeczywiście po golach Koniarka i Szarpaka ze zwycięstwa 1:2 cieszyli się łodzianie. W trzech ostatnich kolejkach nie dali już sobie odebrać prowadzenia i sięgnęli po raz trzeci w historii po tytuł mistrza Polski. Później zdobyli jeszcze superpuchar wygrywając ze zdobywcą Pucharu Polski Ruchem Chorzów. Należy zauważyć, że Widzew w sezonie 1995/1996 ani razu nie schodził z boiska pokonany notując siedem remisów i aż 27 zwycięstw. Królem strzelców został Marek Koniarek strzelając 29 bramek osiągając jednocześnie w swojej karierze ligowej granicę stu goli.
Mając w perspektywie występ w rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów zespół musiał znów zostać wzmocniony. Sprowadzono do Widzewa z Legii Radosława Michalskiego i Macieja Szczęsnego, który zajął w bramce miejsce Andrzeja Woźniaka, który odszedł do portugalskiego FC Porto, z Lecha Pawła Wojtalę i Jacka Dembińskiego oraz Sławomira Majaka i Marcina Zająca. W trakcie następnego sezonu na skutek nieporozumień z trenerem rozstał się z Widzewem Marek Koniarek, jednak trzeba przyznać że znaleźli się godni jego zastępcy.