Seria Pawłowskiego przerwana

W czterech oficjalnych spotkaniach z rzędu do siatki trafiał Bartłomiej Pawłowski. Niewiele brakowało, by w sobotę, w meczu ze Śląskiem Wrocław, piłkarz Widzewa Łódź przedłużyłby tę serię. Niestety, pod koniec pierwszej połowy nie wykorzystał on rzutu karnego. Co ciekawe, zdarzyło mu się to po raz pierwszy w całej karierze!

Skrzydłowy ten zdobył bramkę w ostatnim spotkaniu poprzednich zmagań, z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a po jednym golu dokładał również już na poziomie Ekstraklasy, w starciach z Pogonią Szczecin, Jagiellonią Białystok oraz Lechią Gdańsk. Wczoraj, choć ustawiony został nieco niżej niż Jordi Sanchez, miał okazję do tego, żeby na swoją listę dopisać także Śląsk Wrocław. Niestety, jego strzał z jedenastu metrów świetnie wyczuł Michał Szromnik.

O zmarnowany rzut karny pretensji do Pawłowskiego nie miał trener Janusz Niedźwiedź. „Bartek jest naszym wykonawcą, ostatnio wykonywał rzuty karne pewnie, teraz mu się to nie udało. Bardzo tego żałujemy, bo wiemy, jak ważny to dla każdego mecz, gdy gra się przeciwko byłemu klubowi. Wtedy serce na pewno mocniej bije. Bartek pracował nad tym elementem wystarczająco, teraz nie trafił do siatki, natomiast jestem pewny, że w kolejnych spotkaniach ponownie będzie pewnym wykonawcą i będzie zdobywał bramki” – zdradził wczoraj po meczu.

Co ciekawe, dla Pawłowskiego był to pierwszy zmarnowany rzut karny w całej karierze. Nie oznacza to jednak, że do tej pory był pewniakiem w tym elemencie, bo po prostu… praktycznie nie podchodził do jedenastek. Dość powiedzieć, że tydzień temu, przeciwko Lechii Gdańsk, zrobił to po raz pierwszy w oficjalnym spotkaniu! Wówczas nie dał szans bramkarzowi rywali, teraz niestety przegrał ten pojedynek. Oby jego kolejne próby były już o wiele bardziej udane!