Sapota o miejskich pieniądzach: „Widzew może być niezależny”

W ostatnich dniach wśród kibiców Widzewa rozgorzała dyskusja na temat podziału miejskich dotacji dla klubów sportowych w Łodzi. Zdaniem sympatyków RTS środki te nie są dzielone sprawiedliwie. Jak do tematu podchodzi Michał Sapota?

Wiceprezes Widzewa zaznacza, że celem klubu jest własne finansowanie. „Jest cała masa klubów w całości utrzymywanych przez miasta i nigdzie się to nie udaje. Dla Murapolu fundamentalne znaczenie miało to, że na temat wejścia w klub rozmawialiśmy ze stowarzyszeniem, które nie było utrzymywane przez miejskie pieniądze” – mówił na antenie TV Toya. „Cele Miasta są inne niż budowanie dużego przedsiębiorstwa – jak ja patrzę na Widzew. Naszym celem jest osiąganie wyników sportowych, które pozwolą gromadzić przychody. Za ich pomocą klub będzie w stanie sam się utrzymywać” – dodał Sapota.

Przy Piłsudskiego chcą docelowo utrzymywać się z wpływów z tzw. dnia meczowego oraz hojności sponsorów. „Mamy ładny stadion i wiernych kibiców, którzy go wypełniają. Dzięki temu możemy łączyć dochody z biletów i karnetów z wpływami od sponsorów. A ich jest mnóstwo. Oczywiście Murapol jest największym sponsorem, ale Widzew posiada też szereg partnerów” – stwierdził szef RTS.

Zarząd Widzewa chce, by klub był w pełni niezależny i bezpieczny finansowo. „Popatrzmy na sytuację w Piaście, któremu Miasto Gliwice daje ok. 15 milionów. Pewnie, że fajnie byłoby dostać do wydania taką kasę bez żadnych konsekwencji, ale wystarczy, że zmieni się władza albo budżet miejski się nie nie pospina i mamy koniec klubu. Widzew jest potęgą i ma wielki potencjał do tego, by stać się niezależny od jakichkolwiek władz” – powiedział Michał Sapota.