Sanchez dołączył do kolegów. A co z jego rywalami?

Drużyna Widzewa kończy drugi pełny tydzień przygotowań do nowego sezonu, a nadal jest mocno bezzębna. Aktualnie w kadrze brakuje nominalnych napastników, ale wkrótce powinno ulec to poprawie.

W okres przygotowawczy łodzianie weszli bez ani jednej klasycznej „dziewiątki”. Jeszcze w poprzednim sezonie kontuzji stopy nabawił się Jordi Sanchez, a Mateusz Kempski zerwał więzadła krzyżowe. Zakończyło się także wypożyczenie Łukasza Zjawińskiego, który wrócił do składu Lechii Gdańsk. Na pierwszych zajęciach Janusz Niedźwiedź musiał więc pracować z zespołem pozbawionym tradycyjnych snajperów. W takim zestawie personalnym widzewiacy rozegrali też pierwszy letni mecz kontrolny i przegrali go, nie strzelając bramki.

Na zgrupowanie do Woli Chorzelowskiej trener zabrał tylko jednego napastnika. Mowa o testowanym Fabianie Grzelce, który w poprzednich rozgrywkach występował w III-ligowym Sokole Kleczew. Dopiero w sobotę do kolegów dołączył Sanchez, który w ostatnich dniach kontynuował rehabilitację. Hiszpan ma po weekendzie wrócić do zajęć i stopniowo zwiększać zakres boiskowej pracy. „Jordi Sanchez ma wznowić treningi od poniedziałku i mam nadzieję, że z jego zdrowiem już będzie wszystko w porządku i będzie mógł kontynuować przygotowania” – zapowiedział Niedźwiedź.

Jeden Sanchez to jednak zbyt mało, by skład Widzewa nazwać optymalnym. W rundzie jesiennej zespół rozegra aż dziewiętnaście spotkań o punkty, więc musi posiadać szerszą kadrę. Potrzebna jest także rywalizacji na pozycji wysuniętego atakującego, o czym w klubie doskonale wiedzą. Trwa poszukiwanie właściwego piłkarza na rynku transferowym, w przypadku niektórych kandydatur trzeba po prostu zaczekać, gdyż RTS nie dla każdego gracza jest wyborem numer jeden. „Klub cały czas pracuje na tym, by pozyskać napastnika, który będzie rywalizować z Jordim. Mamy też Ernesta Terpiłowskiego, który może występować na tej pozycji. Zobaczymy, jak rozwinie się to w najbliższych dniach czy tygodniach”– odniósł się do tematu opiekun łodzian.

Choć drużyna wystąpiła w meczu sparingowym ze Stalą Rzeszów bez klasycznych napastników, wygrała zawody, strzelając I-ligowcowi cztery bramki. To pokazuje, że skutecznym można być także bez nominalnych „dziewiątek”, co nie zmienia faktu, że na dłuższą metę nie da się tak funkcjonować w Ekstraklasie. Transferów można jednak dokonywać do końca sierpnia, więc kibicom pozostaje uzbroić się w cierpliwość.