Są pierwsze przymiarki do zimowych transferów. M.in. bramkarz i napastnik?

Drużynę Widzewa czeka w 2023 jeszcze sześć ligowych meczów i co najmniej jeden w ramach Pucharu Polski. Mimo to w klubowych gabinetach trwają już przygotowania do zimowego okna transferowego. Jak czytamy w mediach, miały już zostać wskazane priorytety dotyczące pozycji.

W niedawnej wypowiedzi dla programu Red Room dyrektor sportowy łodzian nie chciał wchodzić w szczegóły zimowych planów. „Nie ma jeszcze definitywnie ustalonych pozycji, na które będziemy szukali wzmocnień zimą. Chcemy dać trenerowi Danielowi Myśliwcowi więcej czasu, by mógł poznać drużynę, przyjrzeć się zawodnikom i dopiero wtedy wydać swoją opinię na ten temat” – mówił dwa tygodnie temu Tomasz Wichniarek (więcej TUTAJ).

Najwyraźniej przy Piłsudskiego poszli już krok dalej w kwestii zakupów w przerwie zimowej. Jak informuje Onet Przegląd Sportowy, miały zapaść już decyzje dotyczące nie tylko tego, w jaką liczbę transferów będą celować działacze, ale także określono już boiskowe pozycje. Z opublikowanego przed weekendem artykułu wynika, że do RTS miałoby przyjść docelowo czterech nowych piłkarzy: bramkarz, środkowy obrońca, skrzydłowy oraz napastnik.

Zaskakująco brzmią głównie doniesienia nt. pozyskania golkipera. Przed rozpoczęciem sezonu w kadrze znajdowało się dwóch klasowych zawodników, Henrich Ravas i Jakub Wrąbel, między którymi miała rozegrać bardzo ciekawa rywalizacja. Poprzedni sztab szkoleniowy naciskał jednak nie przedłużenie czekającego już tylko na podpis zarządu kontraktu z Wrąblem. Zamiast niego do zespołu trafili dwaj młodzi i niedoświadczeni gracze: młodzieżowiec Jan Krzywański z III-ligowej Legionovii Legionowo oraz rezerwowy w II-ligowej Siarce Tarnobrzeg Jakub Szymański. „Jedynką” był jednak Ravas, a jego konkurentom pozostały występy w sparingach i meczach pucharowych. Co takiego wydarzyło się przez ostatnie miesiące w kwestii obsady bramki, że teraz Widzew miałby wycofać się z poprzedniej strategii? „Onet PS” sugeruje, że może chodzić o chęć sprzedaży Ravasa, który ma wykazywać jeden z najwyższych potencjałów do zarobku w drużynie. Czy wobec tego nie należało zatrzymać w klubie Wrąbla, który z miejsca mógłby wejść między słupki po ewentualnym transferze Słowaka?

Również poszukiwanie napastnika miałoby być związane z załataniem dziury po możliwym transferze wychodzącym. Można się domyślać, że jeśli ktoś miałby opuścić zespół, byłby to Jordi Sanchez. Wszak Imad Rondić dołączył do niego pod koniec letniego okna i póki co niczym konkretnym się nie wyróżnił. Strzelił dwa gole (jednego w Pucharze Polski i drugiego w Ekstraklasie), kilka razy dał nadzieję na to, że w przyszłości osiągnie przyzwoity poziom, ale to wciąż zdecydowanie za mało, by liczyć na konkretny zarobek. Z kolei Sanchez już poprzedniej zimy wymieniany był jako główny cel sprzedażowy łodzian. Pojawiały się plotki, że chęć jego pozyskania miał wykazywać m.in. Raków Częstochowa, ale do żadnych konkretów nie doszło. Wichniarek utrzymywał bowiem, że na jego biurko spływają co najwyżej zapytania, a nie poważne oferty. Od tamtego czasu Hiszpan nie błyszczy formą. Wiosną poprzedniego sezonu tylko raz trafił do siatki, a obecne rozgrywki zaczął bardzo udanie (trzy bramki i dwie asysty w pierwszych siedmiu kolejkach), ale z czasem wyhamował. Od momentu zmiany trenera głównie zawodzi, łapie niepotrzebne żółte kartki i ponownie zaczyna sprawiać wrażenie, jakby źle czuł się poza ojczyzną.

W publikacji wymienia się także konieczność wzmocnienia środka obrony, gdzie liderem z marszu stał się Juan Ibiza. Hiszpański stoper nie tylko wprowadził spokój i solidność w działaniach bloku, ale sprawił też, że u jego boku wysoką dyspozycję osiągnął Mateusz Żyro. W odwodzie pozostaje jeszcze Luis Silva, a wiosną zdrowy będzie także Serafin Szota, który przed kontuzją miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Czy drużyna Myśliwca rzeczywiście potrzebuje tu niezbędnych ruchów? Zakładając chęć kontynuacji gry w ustawieniu z czterema defensorami, piąty środkowy obrońca wydaje się zbędny. Chyba, że również będzie to związane ze sprzedażą kogoś z pary Szota – Żyro, bowiem dwaj pozostali są w Łodzi raptem kilka miesięcy.

Ostatnią wspomnianą w artykule pozycją jest skrzydło, choć nie zostało sprecyzowane, o którą stronę chodzi. Obecnie Widzew posiada na bokach m.in. Bartłomieja Pawłowskiego, Sebastiana Kerka, Ernesta Terpiłowskiego i Antoniego Klimka. Choć dwaj pierwsi doznali poważnych urazów, najpóźniej wiosną mają być zdrowi i gotowi do gry (Pawłowski być może jeszcze w tym roku). Z powodu dużej konkurencji na skrzydłach pod koniec sierpnia lekką ręką pozbyto się niechcianego Kristoffera Normanna Hansena, z którym rozwiązano kontrakt za porozumieniem stron. W tamtym czasie wydawało się to rozsądną decyzją, ale z perspektywy czasu można mieć wątpliwości, czy faktycznie podjętą właściwe kroki. Norweg świetnie wprowadził się do Jagiellonii Białystok, która nie musiała za niego płacić nawet złotówki. Piłkarz ma na koncie już cztery gole i jedną asystę, więc należy zadać pytanie, czy chęć pozyskania zimą kolejnego bocznego pomocnika nie będzie jednocześnie przyznaniem się do błędu w kwestii Normanna Hansena?

Wciąż nie wiemy, którzy zawodnicy mieliby zrobić miejsce dla nowych. Oprócz piłkarzy z potencjałem do sprzedaży, pierwszym wyborem mogą być ci, którzy niezbyt często pojawiają się boisku. Wśród nich wyróżniają się przede wszystkim dwaj prawi obrońcy: Paweł Zieliński i Patryk Stępiński. Obaj za kadencji Daniela Myśliwca nie zagrali w lidze jeszcze ani minuty, więc można przypuszczać, że trener nie widzi ich w zespole. Latem wygasną ich obecne umowy, więc niewykluczone, że przynajmniej jeden z nich będzie przekonywany do odejścia już zimą.