S. Zieleniecki: „Widzieliśmy taki Widzew, jaki chcielibyśmy oglądać zawsze”
3 września 2019, 10:11 | Autor: BercikW sobotę Sebastian Zieleniecki rozegrał kolejne spotkanie w pełnym wymiarze czasowym. Spisał się nieźle, nie popełniając żadnego poważnego błędu. Po meczu przyznał, że był to najlepszy występ widzewiaków w ostatnim czasie.
Po emocjonującym spotkaniu, piłkarze Widzewa odnieśli ważne zwycięstwo nad Stalą Rzeszów. „Widzieliśmy taki Widzew, jaki chcielibyśmy oglądać zawsze. Trochę to zaczyna mi przypominać poprzedni sezon, gdy dostaliśmy lanie 0:3 ze Stalą Stalowa Wola. Po nim nastąpił przełom i wygraliśmy siedem razy z rzędu. Mam nadzieję, że teraz też nam to zaskoczy w ten sposób. Lokomotywa ruszyła” – powiedział w pomeczowej rozmowie.
Zawodnicy Marcina Kaczmarka rozegrali bardzo dobre zawody. Zdobyli trzy bramki i zainkasowali trzy punkty. „Lepiej się trenuje i rozmawia w szatni, gdy zagra się takie spotkanie. Jesteśmy mądrzejsi po poprzednim sezonie i zdajemy sobie sprawę, że nie możemy dopuścić do dziesięciu remisów z rzędu” – zapewnił obrońca.
Po raz drugi z rzędu, Zieleniecki wyszedł od pierwszej minuty. Czy wskoczy do wyjściowej jedenastki na dłużej? „Od trenera zależy, czy wrócę na stałe. Ja się czuję indywidualnie dobrze, jako zespół też. Daję sygnał trenerowi, że jestem gotowy. Teraz to tylko jego decyzja” – ocenił 24-latek.
Choć widzewiacy przegrywali ze Stalą, pokazali charakter i odrobili straty z nawiązką. „Wydaje mi się, że nawet po straconej bramce graliśmy dobrze. Każdy z nas wierzył do końca, że wygramy. Gdybyśmy policzyli stuprocentowe sytuacje, mogliśmy wygrać to wyżej” – zakończył Sebastian Zieleniecki.
Szkoda sytuacji, w której Wolsztyn przeszkodził Robakowi i sytuacji Mandiangu. Z uznaną bramką Gutka byłoby 6:1 i byłoby (uzasadnione) pianie z zachwytu ale też mocny sygnał dla innych drużyn.
Dlatego jednak (wbrew temu, co mówi Trener) TRZEBA wygrywać po 4:0 ze słabeuszami, bo inni tyle wygrywają. Nie wyobrażam sobie wymęczonego 2:1 w Legionowie, gdzie powinniśmy wygrać 7:0 przy takiej grze jak ze Stalą.
P.S. Dla mnie piłkarzami meczu byli wszyscy zawodnicy, a bohaterami Mączka i Kosa. Bez dwóch zdań. To oni wykreowali to zwycięstwo.
To prawda, szkoda tej sytuacji… Moim zdaniem Robak powinien zagrać do Wolsztyna i byłaby brameczka na 100%
Dokładnie. To Robak powinien zagrać do Wolsztyna na pustaka.
Pewnie stad ta sytuacja gdzie Wolsztyn się z Robakiem znaleźli przy piłce na raz. Jeden kiwał niedokładnie, a drugi myślał ze dostał od 1 podanie.
Trudno, zdarza się. Ważne ze wygraliśmy.
Tak, gdyby podał byłby gol. Wolsztyn był lekko z tyłu więc nie byłoby spalonego. Ale akcja była bardzo szybka i chłopak (Wolsztyn) się pogubił. Wystarczyło nie przeszkadzać. Zresztą to już drugi raz. W innym meczu też przeszkodził Robakowi strzelić bramkę. Tu już rola Trenera, żeby ustawić ich na boisku. Moim zdaniem nie można mówić o czyjejś winie, po prostu tak wyszło. Jeden nie wiedział co planuje drugi bo tego się nie da przewidzieć. Brawo za ambicję, że obaj szli do przodu.
Oj AndrzeJ chyba hura optymizm Cię poniósł :D
mecz meczowi nierówny, oby te skromne 1:0 przywieźli chociaż :)
Oczywiście matematycznie wystarczy. Ale chodzi też o walor psychologiczny. JEŻELI jesteśmy w gazie i mamy okazję to pokazać, to trzeba to zrobić. Niech się inni boją. Po wygranej 1:0 wszyscy kolejni rywale ruszą na słaby Widzew z kopyta i zwietrzą szansę. Najgorsze w piłce to dać przeciwnikowi nadzieję.
Sebastianek ale gola znowu zawaliłeś nie przeszkodziłeś w oddaniu strzału a byłeś najbliżej.
Z tego co widzę to Widzew nie umie grać w roli faworyta.
Naucz się słuchać kapitana drużyny, bo coś kiepsko z kumaniem.
Sebastian oczywiście nie chcę się mądrować, ale masz świadomość tego , że przy stracie gola zawiniłeś Ty? o pół sekundy spóźniona reakcja poskutkowała bramką dla rywala. centymetry i ułamki sekund różnią ucznia od mistrza. szczególnie w dzisiejszej dynamicznej piłce. lecz ogólnie liczy się wygrana i to z liderem więc cała drużyna(w końcu drużyna)-SZACUN. i oby tak dalej i dalej i dalej