S. Zieleniecki: „Może dla niektórych to za wysokie progi?”

21 listopada 2016, 11:07 | Autor:

sebastian_zieleniecki

Sebastian Zieleniecki wykorzystał kontuzję Michała Czaplarskiego i na dobre zadomowił się w jedenastce Widzewa. Niestety, w ostatnim czasie nie ma powodów do zadowolenia, bo drużyna seryjnie traci punkty. Szkoda, bo wydawało się, że po strzeleniu premierowego gola „Zielu” złapał niezłą formę.

– Sebastian, co się znów z wami stało?

– Sami widzieliście, jak to wygląda. Nie chciałbym powiedzieć za dużo, bo nie o to chodzi. Nie jestem od komentowania. Nie wyglądało to najlepiej. Każdy z nas po powrocie do domu musi przemyśleć sobie to, czy my na pewno chcemy coś wspólnie osiągnąć, czy może jednak nie.

– Daniel Mąka ostro krytykował waszą postawę.

– Tak to nie może wyglądać. Grając w taki sposób i z takim zaangażowaniem za daleko nie zajedziemy.

– Od początku spotkania byliście jacyś tacy elektryczni, krzyczeliście jeden na drugiego.

– Gdybyśmy wykorzystali sytuację z początku meczu, inaczej by nam się grało. Zawsze lepiej jest prowadzić, niż gonić wynik. Tym bardziej, że bramki przez nas tracone były kuriozalne. My też mieliśmy swoje sytuacje, ale nie może być tak, że nie strzelamy prawie z linii bramkowej!

– Mówi się, że nogi plącze wam presja wyniku.

– Jest presja, przy każdym spotkaniu. Ale nie możemy się nią tłumaczyć w meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki, jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele. Nie ma co się załamywać. Jesteśmy drużyną, ale każdy gra o to, by zostać w zespole. O to, czy zostanie, czy pójdzie wyżej, czy skończy karierę. Dlatego każdy z nas musi sobie to przemyśleć, bo to się robi już śmieszne.

– Gdzie twoim zdaniem leży przyczyna tego dołka?

– Ja nie jestem od oceniania. Był na meczu wiceprezes, był trener i inni ludzie, którzy oglądali spotkanie. Oni są od oceniania. Ja jestem od gry i robiłem wszystko, co mogłem. Jednym się moja gra podobała, innym nie.

– Może potrzebny jest wam psycholog sportowy?

– Każdy z nas powinien być psychologiem sam dla siebie. Odpowiednio nastawić się na grę. Psycholog? Nie.

– Czujesz, że w zespole jest kryzys?

– Nie wiem, jak to nazwać. Czy to jest kryzys, czy może niektórych przerosła presja? Może dla niektórych lub dla mnie to za wysokie progi? Ciężko mi to wytłumaczyć, ja nie jestem od tego.

Rozmawiał Marcin M.