S. Zalepa: „Mamy szacunek do Widzewa, ale także wiarę w siebie”
15 marca 2019, 20:51 | Autor: RyanSebastian Zalepa to człowiek niekryjący swojej sympatii do Widzewa. Obecnie były piłkarz łódzkiego klubu został rzucony przez los do Rzeszowa, gdzie w sobotę dojdzie do pojedynku z ekipą Radosława Mroczkowskiego. O emocjach związanych z tym meczem zamieniliśmy chwilę z samym zainteresowanym.
– Znów będziesz chciał przypomnieć się kibicom Widzewa w niezbyt miły dla nich sposób?
– Nie podchodzę do tego w ten sposób. Mam już swoje lata, dlatego nie kieruje się na boisku żadnymi emocjami czy sympatiami. Oczywiście, każdy wie, skąd pochodzę, więc dla mnie spotkanie z Widzewem będzie miało swoją wymowę. W kadrze jest paru moich kolegów, również dane mi było współpracować zarówno z trenerem Mroczkowskim, jak i Świderskim. Jednak zamierzam na murawie myśleć tylko o tym, by zagrać jak najlepiej dla Resovii.
– Trochę jej jednak zawdzięczasz.
– Zgadza się. Latem, gdy byłem bez klubu, Resovia podała mi rękę. Trenerzy mi zaufali, dlatego staram się im za to zrewanżować. Myślę, że na razie nie ma tragedii, choć jesteśmy dopiero na początku rundy wiosennej.
– Niektórzy uważają, że w sobotnim meczu nie będzie faworyta. Zgodzisz się z tym?
– Według mnie zdecydowanym faworytem jest Widzew. Pod względem sportowym i organizacyjnym obu klubów i zespołów nie ma co porównywać. Natomiast biorąc pod uwagę mentalność ludzi w Resovii, którą zdążyłem już poznać, nikogo nie trzeba będzie mobilizować. Nasza drużyna jest zgranym kolektywem, na czym może opierać swoją siłę. Mam nadzieję, że na koniec sezonu wszyscy będziemy z siebie zadowoleni.
– Przed waszym zespołem jest jasno postawiony cel: utrzymać się w lidze?
– Postawiono przed nami, jako beniaminkiem z jednym z najmniejszych budżetów cel utrzymania. Natomiast szatnia, czyli zawodnicy i trenerzy, chcemy grać w piłkę jak najlepiej. Żeby Resovia nie kojarzyła się z ligową zapchajdziurą, ale z rywalem, który w każdej kolejce może być bardzo groźny. Tego się trzymamy.
– Biorąc pod uwagę końcówkę jesieni i początek wiosny, jesteście bliscy zrealizowania obu tych celów.
– Szczerze mówiąc, nie do końca jesteśmy zadowoleni. Gdybyśmy lepiej zapunktowali w meczu z Gryfem Wejherowo, w którym wystąpiliśmy mocno osłabieni, a także gdyby odbyło się spotkanie z ROW Rybnik, skończylibyśmy rundę jesienną w czołowej szóstce. Wtedy moglibyśmy powiedzieć sobie, że jesteśmy zadowoleni. Mamy swoje plany na najbliższą rundę, ale do każdego meczu podchodzimy z szacunkiem dla przeciwnika.
– Przed starciem z Widzewem czuć jakąś wyjątkową atmosferę?
– Nie, nie ma sensu nakładać sobie dodatkowego ciśnienia. Zwłaszcza, że w kadrze mamy wielu chłopaków, dla których to dopiero pierwszy sezon w II lidze. Myślę, że sama nazwa Widzew będzie mobilizować, ale mimo, że to wielka legenda polskiej piłki, obecnie klub występuje w II lidze. Owszem, to wicelider tabeli, który jest bardzo groźny i to on będzie faworytem, lecz podchodzimy do tego na spokojnie. Mamy szacunek do Widzewa, ale mamy także wiarę w samych siebie.
– Gra przed kilkunastoma tysiącami kibiców w tamtym starciu pomoże wam lepiej zaadaptować się do rewanżu? Wiadomo, że ten mecz też będzie mieć wyjątkową otoczkę.
– Osobiście grywałem już przy podobnej otoczce. Może nie przed aż tak dużą widownią, ale za to w meczach o większą stawkę, niż II liga. Natomiast co do reszty zespołu, to jestem spokojny. Pamiętajmy też, że rozgrywamy mecze na stadionie z torem żużlowym, gdzie ta akustyka jest o wiele inna niż na Widzewie. Z pewnością zapowiada się ciekawy mecz, z pełnymi trybunami, więc fajnie, jakby poziom piłkarski się ludziom podobał.
– Miałeś już swoją odprawę dla reszty drużyny? (śmiech) Kto jak to, ale ty Widzew znasz najlepiej.
– Nie sądzę, by była taka konieczność. Nasz sztab szkoleniowy profesjonalnie podchodzi do kwestii analizy każdego rywala, więc poradzi sobie bez moich wskazówek. Oczywiście, nie ukrywam, że na co dzień śledzę to, co się dzieje w widzewskich mediach, bo Łódź to moje miasto, mieszkam niedaleko stadionu i w razie możliwości zawsze przy Piłsudskiego jestem. Dzięki temu mam swoje spojrzenie na Widzew. Wiem, kto daje drużynie największą jakość i znając trenera Mroczkowskiego, jego zespół będzie dobrze zorganizowany.
– Ile było prawdy w tym, że chciałeś latem wrócić do Łodzi, ale trener Mroczkowski nie był zainteresowany?
– Nie chcę tego komentować. Skupiam się tylko na tym, co jest tu i teraz, czyli na swojej pracy do wykonania w Rzeszowie. Jak mówiłem, sporo zawdzięczam obecnemu klubowi, dlatego chcę mu się za to odpłacić jak najlepszą grą. Gdy podpisywałem umowę z Resovią, było trochę szydery, że ląduję w zespole beniaminka II ligi, dlatego powiedziałem sobie wtedy, że udowodnię wszystkim, iż to nie był zły ruch. Na razie wygląda to nieźle, ale przed nami jeszcze wiele spotkań, więc trzeba pracować na każdym treningu. Mam nadzieję, że na koniec sezonu, a będzie to już mój czwarty w klubach z Podkarpacia, będę miał satysfakcję, że niczego nie zepsułem, a trochę swoją osobą pomogłem.
Rozmawiał Ryan
Oj!redaktorze…Ty Wiesz!
Tak, nasz błąd, przepraszamy. W pytaniu i odpowiedzi nie było nic o remisie, my spiusując trochę je rozwinęliśmy, ale… pomyliły nam się mecze. Bijemy się w piersi!
Ok..Koniec tematu!
Myślę , że chłopak ma potencjał a serducho na pewno. Kto wie , czy naszym największym problemem nie jest tzw . szatnia. Obserwując to wszystko z boku , tak to niestety wygląda. Do tego wielu z naszych zwyczajnie udaje gwiazdy . Bazując na popularności Klubu zapomnieli po co tutaj są. Tatuaże i wyrywanie tępych blachar zamiast pracy…Brak tzw. kurwicy , piątki przybijane po kompromitującycj występach… I trener, który mówi, że blamaż z ROW-em to nie tragedia… Oby ktoś pogonił to towarzystwo bo z Widzewem poza herbem na koszulkach mają oni coraz mniej wspólnego. Niestety…
Czy tragedia czy nie okaże się za kilka kolejek…coś więcej będziemy wiedzieli jutro po meczu.
Kiedyś trener Waligóra jeździł po łódzkich barach i szukał słynnej czwórki, czy za bardzo nie dają w dekiel. Tyle, że wtedy zespół miał charakter. Teraz jest inne pokolenie, chłopcy chodzą w rurkach, a dziewczyny w bokserkach. Trzydzieści lat temu najważniejszym pytaniem jakie zadawał sobie młody człowiek, było, kim chciałby zostać w przyszłości? Dzisiaj młodzież ma dużo trudniej, bo musi najpierw decydować. czy jest kobietą czy mężczyzną, a dopiero dobierać sobie zawód. Inne czasy, inni ludzie. Ten niepowtarzalny klimat z lat 80-ych już nie wróci.
W punkt. Chociaż urodziłem się w roku 1980 sporo pamiętam… Udanego weekendu, pozdrawiam serdecznie.
Oj Zyga Zyga bo to byli WIDZEWIACY z krwi i kości oni kuli WIDZEWSKI charakter ,masz rację, wystarczy posłuchać opinii naszych piłkarzy o tych żelowcach w rurkach jak ten nowy prezes .
Jak byś dobrze popatrzył to starszy bywalec tego klubu czyli SZOR też ,,łazi” w rurkach. Taki mamy klimat i za chu…. nikt im tego z głowy nie wybije.
Za moich czasów, jak ktoś wyszedł na miasto w rurkach, to od razu pojawiały się pytania, czy aby nie jest przypadkiem ciepły. Teraz wszystko się zmieniło. W niektórych kręgach do dobrego tonu należy zaproszenie na imprezy przedstawiciela LGBT coś tam, tylko po to, żeby goście wiedzieli, że gospodarze są tolerancyjni i otwarci na wszelkiego rodzaju mniejszości. I pomyśleć, że w czasach mojej młodości słuchało się Money for nothing – Dire Straits i nikomu to nie przeszkadzało. Tęsknie za tobą ciemnogrodzie!
Bo nie ma żadnej tragedii.Mi też się gra nie podobała,ale Chcesz Mourinho ,a może trenera z Realu ? Właśnie geniusz został zwolniony co za setki milionów euro nie potrafi stworzyć zespołu. A właściwie to już nawet miliard euro wchodzi w grę.
Tak szczerze mówiąc, Mroczkowski to jest taki Mourinho na miarę łódzkich realiów. Dużo nieprzemyślanych transferów, tendencje do obwiniania zawodników, nigdy siebie, nie należy do najprzyjemniejszych w rozmowach z dziennikarzami, ciągle jest z czegoś niezadowolony, zespół gra nudną piłkę i nie daje szansy młodym. W dodatku uważa siebie za coś specjalnego. Ale i tak jest teraz najlepszym trenerem dla Widzewa. Niech nas wprowadzi do ekstraklasy i utrzyma w pierwszym sezonie. Potem się zobaczy. A zawodnicy mają grać i słuchać trenera. Jak któremuś się coś nie podoba, to do widzenia.
Chłopak mówi, że Łódź to jego miasto OK. Ma charakter OK. Ale jego zachowanie po strzelone bramce na niekorzyść Naszego Kochanego Widzewa była trochę na wyrost. Mimo wszystko życzę chłopakowi z czerwonych Chojen powodzenia w dalszej karierze nie koniecznie w tym klubie.