S. Zalepa: „Chciałbym kiedyś pomóc Widzewowi”
21 lutego 2016, 18:26 | Autor: RyanW najbliższych dniach na WTM przeważać będą zdecydowanie informacje prosto ze zgrupowania piłkarzy w Krośnie. Jako przyjemną odskocznię proponujemy Wam lekturę krótkiej, choć ciekawej rozmowy z filarem obrony Stali Mielec. Szerzej Sebastiana Zalepy przedstawiać nie musimy.
– Gra przeciwko Widzewowi, nawet towarzyska, była dla Ciebie zapewne bardzo emocjonalna?
– Zaangażowanie było podwójne. Jestem z Łodzi, występowałem w tym klubie. Pół roku temu był nawet temat moich przenosin do Widzewa. Wiadomo jednak, że ze względu na poziom rozgrywkowy musiałem szukać czegoś wyżej. Rozegrałem sporo spotkań w I lidze, trenerzy Stali zaproponowali mi angaż. Choć to póki co II liga, na razie nie narzekam. Mam nadzieję, że zrobimy wiosną fajny wynik, jaki przed nami zaplanowano.
– Tym planem ma być awans?
– Tak. Taki celny został przed nami zimą postawiony. Przed sezonem nie było tego w perspektywach, ale stworzyliśmy niezły zespół, w klubie jest skromnie, ale stabilnie. Jak kontuzje będą nas omijały, to myślę, że uda nam się wrócić do I ligi. Nie chcę jednak zapeszyć. Kiedyś we Flocie Świnoujście zabrakło mi punktu do awansu. Teraz tym doświadczeniem staram się wpłynął na chłopaków i pomagać im ze środka obrony.
– Dla Was ten turniej miał być tylko kolejnym przetarciem przed rundą wiosenną? Podeszliście do niego na luzie czy mocno na poważnie?
– Gdyby nie ten turniej, to na pewno mielibyśmy zaplanowany jakiś mecz sparingowy. W luty gramy systemem środa-sobota. Przed nami, właśnie w środę, mecz z Motorem Lublin, potem jeszcze GKS Katowice, a tydzień później ze Zniczem Pruszków zaczynamy ligę. Uważam, że zagraliśmy dobrze i zasłużenie wygraliśmy całą imprezę.
– Z Widzewem spacerku jednak nie było. Myślisz, że ta nowa drużyna zrealizuje swój cel?
– Życzę całej Łodzi, żeby tak było. Byłem jesienią na dwóch meczach na SMS i nie wyglądało to wtedy za ciekawie. Teraz specjalnie przyglądałem się Widzewowi właśnie pod kątem tego, czy jest to zespół na awans. Wiem, jaka jest IV liga łódzka i myślę, że sobie poradzą. Jest tu parę chłopaków, którzy już pograli w I czy II lidze i są w stanie wejść na wysoki poziom. Oby omijały ich kontuzje, bo czytałem u was, że był taki moment, że trochę się te urazy nasilały. Życzę im, że się udało. Fajnie będzie przyjść na nowy stadion po awansie. To będzie tylko III liga, ale będzie to też podwójny bodziec dla lokalnego środowiska, by pomóc Widzewowi.
– Teraz nie wyszło, ale czy w przyszłości planujesz powrót do Widzewa? Zakładając, że poziom będzie odpowiedni, być mógł się dalej rozwijać.
– Ktoś dzisiaj może powiedzieć, że to nierozsądne, ale tak. Chciałbym wrócić do Łodzi. Tam się wychowałem, tam mam rodzinę i znajomych. Byłoby dobrze, gdybym mógł w swoim mieście ułożyć sobie życie i grać w klubie, który jest mi bliski. Z perspektywy czasu mógłbym dla tej Łodzi i ja coś zrobić. Przecież te ostatnie lata były dla kibiców prawdziwą gehenną. I mówię tu zarówno o Widzewie, jak i ŁKS-ie. Fajnie, jakby wróciły derby Łodzi.
– Masz na myśli tą atmosferę, z której Łódź słynęła przez lata?
– Mam na myśli taką atmosferę, którą ja sam pamiętam. I gdy szło się na derby na al. Unii i gdy graliśmy u siebie. Tymi meczami żyło się już na długo przed pierwszym gwizdkiem. Sam byłem trzykrotnie na derbach na stadionie ŁKS-u, w sektorze gości. Tej atmosfery nie da się opisać. Tutaj mamy w drugiej kolejce takie lokalne derby ze Stalową Wolą, na które mobilizują się nasi kibice, ale nie da się tego porównać. Mówię to z perspektywy kibica, a co dopiero grać w takim meczu!
– Tobie nie było to dane, ale miałeś swoje małe derby, gdy przyjechałeś na ŁKS z Flotą Świnoujście.
– To prawda. Wygraliśmy wtedy 7:1, a mi udało się strzelić jedną z bramek. To był iście rekordowy wynik!
– Nie żegnamy się więc, tylko mówimy sobie do zobaczenia?
– Chciałbym. Jestem już kilka lat poza Łodzią. Wiadomo – taki zawód. Na razie podziękowałem za telefon, bo jednak możliwość występowania w I czy II lidze wzięła górę. Ale jak nabiorę już doświadczenia, to będę chciał dzięki niemu pomóc Widzewowi.
Rozmawiał Ryan