S. Gula: „Zaczynam mieć wątpliwości do trenera Niedźwiedzia”
7 czerwca 2023, 20:17 | Autor: OskarWczoraj wieczorem na kanale YouTube RadioWidzew odbyła się audycja „Rozmowy Totalnie Swobodne”, której gościem był między innymi Sławomir Gula. O czym mówił były zawodnik łódzkiego Widzewa?
O odejściu Kuby Wrąbla
„Uważam, że to błąd. Sądzę, że wersja, którą przekazał jest prawdziwa. Podejrzewam, że w niektórych klubach niestety tak to po prostu działa i to może świadczyć źle o działaczach Widzewa. Mają prawo oczywiście podpisać umowę lub jej nie podpisać, ale nie postępować w taki sposób. Jeżeli się z kimś dogadałeś, to powinieneś słowa dotrzymać. Kuba był jednym z architektów awansu, na jego nieszczęście złapał ciężką kontuzję i nie mógł na dobrą sprawę w Ekstraklasie pokazać swoich umiejętności. Jeden mecz z Piastem to za mało i nie można po nim stwierdzić czy nadaje się na ten poziom, czy nie. Widzew potrzebuje dwóch dobrych bramkarzy, a Kuba niewątpliwie był solidny. Jan Krzywański na pewno nie jest w tym momencie na poziomie Kuby Wrąbla. Co się stanie, jak Henrich Ravas złapie kontuzje? Zostaną z może i uzdolnionym, ale jednak trzecioligowym golkiperem. Trochę słabo”.
O charakterach piłkarzy
„Ja myślę, że jeżeli ktoś z klubu mówi, że brakowało kogoś, kto pozbiera tę drużynę wiosną, to na pewno tak jest. To też pokazywały mecze u siebie. Ciężko mi przychodzi myśl, żeby przegrać sześć meczów na własnym stadionie i nawet nie pokazać na boisku wkurzenia, nie podostrzyć gry. Czasami po prostu nie idzie, nie układa się mecz, no taka jest piłka, ale wtedy jest potrzeby twardy gość z charakterem, który zagra ostrzej, pobudzi tę drużynę. Tutaj tego nie było. Po spotkaniu z Miedzią uważałem, że trenera należy zostawić, bo cel zrealizował, ale ostatnie mecze pokazały, że nic się nie zmieniło, graliśmy ciągle tak samo, nawet nikogo nie sprawdziliśmy po zagwarantowaniu sobie utrzymania. Pozostawienie trenera Niedźwiedzia na stanowisku budzi moją wątpliwość, ale miejmy nadzieję, że się mylę”.
O rocznicy zdobycia przez Widzew trzeciego mistrzostwa Polski
„Ostatnio rozmawiałem z kolegami i z kibicami, że dopiero teraz dochodzi do mnie, jakie to było osiągnięcie. Wtedy czułem się normalnie, wychodziłem na każdy mecz tak samo – z myślą, żeby wygrać. Zdobyć mistrzostwo nie przegrywając ani jednego meczu przez cały sezon, to naprawdę spore osiągnięcie i myślę, że ciężko będzie komuś to powtórzyć. Dzisiaj ludzie zachwycają się Lechem Poznań w Lidze Konferencji Europy, a dla mnie, w przełożeniu na stare czasy, to jest taki Puchar Intertoto. Kiedyś tu przyjeżdżała Borussia Dortmund, Fiorentina, czy Parma i grano z nimi na równym poziomie. Dzisiaj do mistrza Polski przyjeżdża mistrz Kazachstanu, czy Azerbejdżanu i te zespoły potrafią go jeszcze ograć. To trochę boli. Trzeba też zaznaczyć, że wtedy w Widzewie grało pół reprezentacji Polski, a dzisiaj reprezentanci występują na zachodzie. Wracając do sezonu, to nie było żadnego napięcia, że absolutnie nie możemy przegrać żadnego spotkania. To wyszło samo z siebie. Jak do nas przyjeżdżały zespoły i przegrywały 2:0, to nasz trener stawiał im piwo, bo stracili tylko dwie bramki. Na wyjazdy Andrzej Michalczuk zabierał swoją szczęśliwą reklamówkę, która pod koniec sezonu była już bardzo zniszczona, ale wytrzymała. Może to był nasz amulet”.
O odejściu z klubu po sezonie mistrzowskim
„Miałem trochę inne plany. Widzew się wzmacniał i tak jak teraz nie widzą Kuby, tak wtedy nie widzieli mnie. Trafiłem na pół roku do Stanów, jak wróciłem, to trenowałem z drugim zespołem, a później trafiłem do Ruchu Chorzów. To były trudne czasy, bo wtedy, jak się nie było Ślązakiem to nie było tak przyjemnie, jak teraz. Mimo wszystko wspominam ten czas bardzo dobrze. Pamiętam, że w ogóle nie grzały mnie derby Ruchu z Górnikiem. Dla mnie, jako dla łodzianina derby były jedne i był nimi mecz Widzewa z ŁKS”.
Całą audycję, w tym rozmowę ze Sławomirem Gulą, można odsłuchać poniżej: